2014-12-31

Czytać i być czytanym

Brzmi prawie jak kochać i być kochanym. I jest równie ważne. W tym roku pochłonąłem tylko 15 książek. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że były naprawdę grube, więc nie mogłem ich też zabierać do tramwaju. Zresztą w środkach komunikacji publicznej ciężko czytać, bo wszyscy przed komórki pierdolą. Tak czy inaczej – oto wynik. W przyszłym założyłem, że będzie ich co najmniej 20. Choć są tacy, którzy planują przeczytać książek tyle, ile rok ma tygodni. Powodzenia.

2014-12-30

2014-12-29

Stanisław Barańczak 1946-2014


7.11.79 NIGDY NAPRAWDĘ

Nigdy naprawdę nie marzłem, nigdy
nie żarły mnie wszy, nigdy nie zaznałem
prawdziwego głodu, poniżenia, strachu o własne życie:

czasami zastanawiam się, czy w ogóle mam prawo pisać


Kiedyś ktoś pokazał mi ten wiersz Stanisława Barańczaka. Mnie, studentowi jeszcze, człowiekowi aspirującemu dopiero do miana poety. Wiele w tym prawdy, po latach mogę to stwierdzić. Barańczaka ceniłem przede wszystkim jako poetę, w latach studiów zaczytywałem się jego wierszami. Książka 159 wierszy często mi towarzyszyła, czego dobrym dowodem są znalezione w niej po latach karteczki z godzinami odjazdów i przyjazdów pociągów. Włóczyłem się, podróżowałem i czytałem. Właśnie Barańczaka, który jak nikt potrafił pisać na przykład o zimie. I zimą odszedł (tego samego dnia, ale 22 lata wcześniej, zmarł mój ojciec...) Po latach, przygotowując swój debiut prozą, Wrzawę, cytowałem wiersz Dyletanci. Trochę złośliwie, przyznam, ale wtedy znów był ze mną. I pewnie już zostanie.

2014-12-20

Przed epilogiem

Zakończyłem pracę nad trzecim, ostatnim rozdziałem najnowszej książki. Nasz bohater miał się stać sławny za sprawą pewnego filmu opublikowanego w sieci. Na szczęście nasi wpadli w ostatniej chwili i rzucili wszystkich na ziemię. Przede mną epilog, wszak kłopoty jeszcze się nie skończyły…

2014-12-19

Saga

Przebrnąłem. Żeby zrozumieć tę książkę, trzeba znać choć trochę historię Turcji. Trzeba chcieć ją poznać. Dużo tam jest o życiu, o jedzenie, o ich codzienności, problemach (choć zaprzyjaźniony autor K. kilka dni temu powiedzieć: jakie ci Turcy mogą mieć problemy?). Wszystkiego tego szukałem i to znalazłem. Ale to też powieść na wskroś europejska, rodzinna saga jak Buddenbrookowie Manna. Nie straciłem czasu, a to najważniejsze.

2014-12-17

Witkacy na dziś


Dwa razy. – Znam wartość swojej twórczości, więc nie przejmuję się opinią kilku jednostek, które nie rozumieją, „co autor miał na myśli”. Podzielam tu zdanie Witkiewicza. Ja również „mam wstręt taki do hołoty umysłowej, że rzygam” – powiedziała jedna panna z Białej Podlaskiej, po czym z zimną krwią wraz ze swoim chłopakiem zabiła nożem jego rodziców, bo nie akceptowali tego związku. Nieźle. Drugi Witkacy na dziś? Pisze W., mój wychowawca z Liceum Wojskowego: „Żyjący wspomnieniami z OLW i „kultowym” wykładem dotyczącym higieny zapominają, że wtedy pojawiły się też cytaty z Witkacego „Narkotyki. Niemyte dusze” –na przykład o tym, jak należy się golić i ile czasu namydlać twarz (niektórzy wrócili do tej techniki, może podświadomie, bo Witkac odnosił się w tej książce i do psychoanalizy). Dla przypomnienia, namydlać twarz należy do czasu, aż ręka nie omdleje. Nie dotyczy to oczywiście namydlania innych części tylko męskiego ciała."

2014-12-16

Już wiszę…

…w gmachu Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie. Dobrzy ludzie widzieli i przysłali zdjęcie. Ależ to miłe! Wisieć też.

2014-12-11

Ludzie są głównymi aktorami


Pisze Krzysztof Mroczko: „(…) Muszę w tym miejscu przyznać, że Pozdrowienia z Londynu bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Zamiast przydługich opowieści o wyglądzie łódzkiej ulicy AD 1892, jest szybko krocząca do przodu akcja. Opisy są, ale właśnie wynikają w jakiś sposób z akcji, umotywowane fabułą stanowią jej kostium, nie dominując w tak wyraźny sposób. Niezależnie od tego, czy znajdujemy się w fabryce czy szulerni, to ludzie są głównymi aktorami. Dzięki temu mamy powieść, nie przewodnik po dawnej Łodzi. Jednocześnie jest to powieść retro z prawdziwego zdarzenia, posiadająca odpowiedni klimat. Jest po prostu dobrze, proporcje zostały zachowane, czytelnik może po prostu rozkoszować się lekturą. Fabuła powieści też powinna zadowolić nawet najbardziej wybrednych miłośników powieści kryminalnej. Autor po raz kolejny sięgnął po motyw już ograny, ten użyty w Pozdrowieniach z Londynu jest chyba najbardziej znany z możliwych, bo któż nie słyszał o słynnym londyńskim mordercy? Ambitne to zadanie, bardzo łatwo polec w tym boju. Wypada w tym miejscu pogratulować Krzysztofowi Beśce udanego zmierzenia się z legendą. W tym pojedynku polski pisarz okazuje się zwycięzcą. Intryguje na tyle sprawnie, by przykuć uwagę czytelnika jednocześnie wodząc go za nos. Za to przecież kochamy kryminały, prawda? Można znaleźć jakieś słabsze elementy powieści, trzeba jednak czytać uważnie. Największym chyba jest nadto kwiecisty język, jakim posługuje się Beśka (ten grzech wyznaje sam autor na swoim blogu). Do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego ojciec ukochanej Berga „odbył studia”. Niemniej jednak autor nie męczy nadmiernie swojego czytelnika, tym bardziej że udaje mu się snuć ciekawą intrygę, która skutecznie odciąga uwagę od pisarskich potknięć. Przyznaję też, że czekam z dużą niecierpliwością na zapowiadaną już kolejną część cyklu, Dolinę Popiołów. Jeśli Krzysztof Beśka utrzyma zwyżkujący poziom, możemy spodziewać się czegoś naprawdę godnego uwagi. Pozdrowienia z Londynu udowodniły, że to pisarz o bogatej wyobraźni i dużej sprawności fabularnej. Warto poświęcić chwilę i sprawdzić to na własną rękę. (…)” całość

2014-12-10

Kolejna cegła

Dotarły do mnie wieści z frontu robót nad najnowszą książką. Okładka już jest, ale pochwalę się jedynie niewielkim jej fragmentem. Znaczącym, myślę, wszak tramwaj czternastka jeździł po Warszawie przed wojną, jeździ i dzisiaj, a to ma duże znaczenie. Wiem już także, że Autoportret z samowarem będzie miał 528 stron. I to bez kombinowania z czcionką i marginesami, sztucznego dmuchania i takie tam. Po prostu włożyłem w tę powieść masę wysiłku, serca i nerwów! W skracanie zresztą też, choć pewnie ciężko w to uwierzyć… Będzie więc cegiełka – i dobrze! Uważam, że jak człowiek płaci w księgarni te 39,90,-, to należy mu się co najmniej kilka, a może nawet kilkanaście dni czytania. Wstyd wołać tyle samo za broszurę.

2014-12-08

Wystawa

Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie, w związku z 10-leciem literackiej nagrody Warmii i Mazur Wawrzyn, przygotowała specjalną wystawę. 10 dużych tablic, a na nich my, laureaci tej wspaniałej nagrody, zdjęcie i parę słów od  autora. Wystawa będzie krążyć po całym województwie, więc wszędzie obejrzą sobie nasze twarze. Myślę, że to świetna promocja czytelnictwa w regionie, a towarzystwo doborowe.

2014-12-05

Nagrodzony?

Zauważyłem to, bo trudno tego nie zauważyć. I napisałem o tym w Trzecim brzegu Styksu, na samym początku. Że bywa, że w mieście Łodzi dzieje się źle. Ale zrobiłem to na tyle delikatnie, że nikt z mieszkańców miasta nigdy się do mnie o to nie przyczepił.  Miastu przypięto łatkę, wystarczyło kilka zdarzeń. Co z tego, że codziennie w Warszawie dzieje się coś strasznego. Ważne, że znów się coś stało w Łodzi. Tymczasem niejaki Michał Matys właśnie dostał nagrodę imienia Kapuścińskiego za tekst Łódź, miasto przeklęte. Za rzetelność i obiektywizm. Tylko że to jest rzetelność i obiektywizm na miarę "Gazety Wyborczej". Nic więc dziwnego, że wielu ludzi w Łodzi trochę się zdenerowowało. Ja też. 

2014-12-03

Centrum weterana

Centrum weterana w Warszawie, przy Puławskiej, przyjmie pierwszych rekonwalescentów już za parę dni. A w książce, którą właśnie mam na warsztacie, już działa! I jest chyba mniej przyjemnym miejscem.

– Może i dobrze – westchnął podoficer. – Takie miejsca jak to, stworzyli nie po to, bo ich gryzło sumienie, że ten czy ów ranny w misji musi czekać pół roku w kolejce do specjalisty. Chuj ich obchodzą nasze połamane gnaty, nie ma się co łudzić. Chodzi przede wszystkim o to, żeby pozbawić nas pamięci. Temu ma służyć faszerowanie ludzi co dzień prochami. Tak naprawdę przecież nie wiesz, co łykasz. Siostra przyniosłaby ci w kieliszeczku truciznę i kazała połknąć, zrobiłbyś to. Bo jesteś nauczony posłuszeństwa, wykonywania poleceń. A jedzenie?
Nowy i Mirski jak na komendę przestali poruszać szczękami.
– Co masz na myśli? – zapytał Nowy, przełknąwszy szybko to, co miał w ustach.
– Nie urodziłem się wczoraj, więc wiem doskonale, że dosypują nam do żarcia drugie tyle tego syfu, który łykamy pod postacią tabletek i kapsułek. Nie, nie poczujesz ani zmiany w smaku, ani w zapachu. Już ktoś nad tym popracował, ktoś wziął za to działkę od rządu…

2014-12-01

Na Brukselskiej

Okazałem się jedynym autorem powieści kryminalnych i chyba też jedynym prozaikiem w tym towarzystwie. W niedzielny wieczór, w rozmowie z Rafałem Czachorowskim, promowałem Pozdrowienia z Londynu, a także już Autoportret z samowarem, którego jedna z kluczowych scen rozgrywa się niedaleko, bo w Parku Skaryszewskim. Wczorajsze spotkanie na Brukselskiej w ramach Festiwalu Dużego Formatu uważam za miłe i bardzo wartościowe.

2014-11-29

Festiwal Dużego Formatu


Jutro o 16.30 będę promował Pozdrowienia z Londynu. Zapraszam.

2014-11-27

Stanisław Mikulski

Gdy w lutym tego roku, podczas spotkania organizowanego przez wydawnictwo Melanż, wylosowałem tę książkę, cieszyłem się jak dziecko. Radość była jeszcze większa, gdy okazało się, że Stanisław Mikulski jest obecny na sali, choć promowano zupełnie inną pozycję. Ale w Melanżu jest tak, że na promocje książek przychodzą też inni autorzy. Przychodzą, bo chcą. Bo się lubią. Dziś, gdy pan Stanisław odszedł, wspominam tamten wieczór. I następny też, wiosną w Fabryce Trzciny, gdy rozmawialiśmy o Łodzi. Mam dedykację, zdążyłem. Pozostaną role, przede wszystkim Klossa i Pana Samochodzika.

2014-11-26

Moja armia

Zainspirowałem się tym, co napisał w swoim Domu Piotr Ibrahim Kalwas. I podczas ostatniego pobytu w rodzinnym domu wyjąłem z pawlacza torbę z zabawkami. Wiedziałem, że w środku znajdują się moje żołnierzyki. Zacząłem wyciągać po kolei. Wierzcie albo nie, ale z każdym wydostanym żołnierzykiem powracały wspomnienia, jasne obrazy z przeszłości. I o ile Piotrowi został tylko jeden, na mnie czekała cała armia. Najwięcej żołnierzy w zielonych mundurach, pięciu marynarzy, kilku Indian, rycerzy i żołnierzy wojen napoleońskich. (niestety, gdzieś zniknęły wszystkie konie…). Jaką frajdą było ustawianie ich wszystkich na wersalce! Ale jeszcze większą okazała się bitwa, którą stoczyliśmy ze Stasiem. Nie wiedziałem, jak 7-latek wychowany na grach komputerowych zareaguje na plastikowe wojsko. A zareagował wspaniale. W jednej chwili stało się jasne, że cała armia, po ćwierć wieku pobytu w pawlaczu, pojedzie do Warszawy. Dziś toczą bitwy w pokoju syna.

2014-11-24

Pułkownik

Poznaliśmy się na festiwalu Włocławek na Celowniku, rok temu. Kiedy mówił, cała sala zamilkła. Bo mówił tak, jak mówił, i mówił o tym, o czym nie miał pojęcia żaden z autorów siedzących obok. Vincent V. Severski, którego prawdziwe personalia i stopień znam, sprawił wówczas, że nabrałem apetytu na to, co napisał. Chciałem jednak poczekać na trzecią część cyklu. I oto mam! 

2014-11-20

Czemuś rzadko tu zaglądam…

To fakt. Ale roboty dużo! Blog to też pisarska praca, przyznaję, ale nie najważniejsza. W ciągu ostatnich dni przyjrzałem się po raz drugi redakcji Autoportretu z samowarem, pogrymasiliśmy z Wydawcą nad propozycjami okładek, ostatecznie odrzucając wszystkie. Jednocześnie bieżąca praca; właśnie zamknąłem kolejny etap perypetii głównego bohatera pisanej książki. Właśnie dowiedział się, kim tak naprawdę jest.

2014-11-18

Będzie się działo

Polecam rozmowę z Rafałem, poetą i animatorem kultury. Będzie o imprezie, która zbliża się wielkimi krokami i w której ja też wezmę udział. Szczegóły wkrótce.

2014-11-12

Może wartko…

Ocenia Dasza na lubimyczytac.pl.: "Kolejny tom przygód detektywa Berga z XIX-wiecznej Łodzi. Klimat Reymonta, fabryk, Niemcy, Żydzi i Rosjanie. Mamy morderstwa dziewczyn z lunaparu, fabrykantów, dobrych gliniarzy i złych. Może całość wartko się toczy, ale motyw z Kubą Rozpruwaczem oklepany w literaturze i momentami dość przewidywalne. Oby kolejny tom przyniósł coś ciekawszego na poziomie Trzeciego brzegu Styksu, które wciągały w nurty rzek łódzkich." 

2014-11-07

Porucznik Winter

Przeczytałem do końca zredagowaną książkę. Ciekawie się składa, bo stało się to w kolejną rocznicę wydarzeń, które są ważne dla bohaterów Autoportretu z samowarem, czyli wybuchu rewolucji w Rosji. Jednym z nich jest porucznik carskiej armii, Maksymilian Winter.

(...) Wiosna w Piotrogrodzie przychodziła zawsze na raty, jakby z ociąganiem i niewiarą. Najpierw z prospektów znikał śnieg i lód, potem zmieniał się kolor Zatoki Fińskiej. Na zazielenienie się drzew trzeba było czekać najdłużej.
 Także słońce zmieniało swoją trasę. Jeszcze tydzień temu nie miało szans zajrzeć do okien jednego z pokoi budynków koszarowych, w których stacjonował pietropawłowski pułk. Ale w końcu się ośmieliło, ku niezadowoleniu leżącego człowieka, który kładąc się spać poprzedniego wieczora, nie dość dokładnie zasunął story.
 – Cholera – zaklął, mrużąc oczy od słońca.
 Przewrócił się na bok. Tego dnia nie miał żadnych ważnych obowiązków, więc mógł pozwolić sobie dłużej poleżeć w łóżku. Ledwo jednak to zrobił, usłyszał hałasy dobiegające z korytarza. Przeklął tego, który zakłócał ciszę, po czym przycisnął poduszkę do ucha. Jednak na niewiele się to zdało. W rezultacie odechciało mu się spać.
 Odrzucił kołdrę. Pierwszą rzeczą, jaką napotkał jego wzrok, były sztalugi z niedokończonym autoportretem. Postaci przedstawionej na rysunku wciąż brakowało twarzy. Jedyne, co było już gotowe, to znajdujący się w tle samowar z czajniczkiem.
 – Ciesz się, że nie masz jeszcze oczu – mruknął mężczyzna do swojej przyszłej podobizny, po czym wstał z łóżka. (...)

2014-11-06

W archiwum

Kto nie mógł wysłuchać na żywo rozmowy, którą przeprowadził ze mną Rafał Czachorowski w Literackim Wolnym Eterze, może zajrzeć tutaj. Mówię tam, mam nadzieję ciekawie, także o najnowszej powieści Autoportret z samowarem.

2014-11-05

Redakcja

Tym nielicznym, którzy tu zaglądają, spieszę donieść, że właśnie otrzymałem Autoportret z samowarem po redakcji. Już po lekturze paru stron mogę powiedzieć, że miła pani z Polskiej Akademii Nauk wykonała kawał solidnej roboty. Za co szczególnie jestem wdzięczny? Za hamowanie mojej tendencji, niedużej, ale jednak, to kwiecistości. Ma być prosto, logicznie! Choć ze słówka "zdrefił" na rzecz "skrewił" chyba nie zrezygnuję. Wpis ten ilustruję widokiem na warszawską kamienicę, jedną z kilku, w których rozgrywa się akcja powieści.

2014-11-04

W eterze, czyli w sieci


Będę dzisiaj gościem Rafała Czachorowskiego w audycji Literacki Wolny Eter. Początek o godzinie 18.00. Jak słuchać? Na żywo tutaj Następnie należy kliknąć na belce „słuchaj”, a potem „słuchaj on-line” lub po audycji pod linkiem do posłuchania w archiwum. Zapraszamy! Będzie kontrowersyjnie.


2014-11-03

Konsultacje

Gdzieś ostatnio usłyszałem czy przeczytałem, że autor jest zawsze w pracy. Bo przecież nad książką myśli, bo zastanawia się, jak akcję jej poprowadzić, by było ciekawie. Będąc w weekend w rodzinnych stronach, podczas wieczornego spaceru spotkałem nad jeziorem kolegę. Dwa lata byliśmy w jednej klasie w podstawówce, potem razem ruszyliśmy do Liceum Wojskowego w Olsztynie, które skończyliśmy. Kolega nie nosi dziś jednak zielonego munduru, ale stalowy. Nie, nie lotniczy. Jest oficerem Służby Więziennej. Nadarzyła się więc świetna okazja, by wypytać o to i owo, bo jednego z bohaterów pisanej właśnie książki wypuściłem właśnie na wolność. Na czym to polega, jak długo trwa procedura, ile pieczątek trzeba zgromadzić na obiegówce – lubię być dokładny, a tego wszystkiego z pewnością nie dowiedziałbym się z internetu!

2014-10-31

Co czytają dzieci?

W dzisiejszym "Metrze" niepokojące słowa na temat czytelnictwa wśród 12-15-latków. Generalnie jest źle, bo młodzież nie czyta. A jak już, to zachodnich autorów: durną Rowling, Tolkiena. Polskę reprezentuje tylko cykl Maleszki. Gdzie się podział Niziurski, Nienacki, Bahdaj, Szklarski, na książkach których wychowałem się ja i moi rówieśnicy? Nie ma. Kurz biblioteczny pokrył. Słyszałem zdanie, że książki tych autorów po prostu się zestarzały, czytać się tego nie da. Nie zgadzam się z tym, ale jeżeli tak jest, to może czas wypełnić tę lukę, by odciągnąć dzieci od telewizorów i komputerów? Misję tę jakiś czas temu podjęła i ciągnie między innymi znajoma autorka Małgorzata Karolina Piekarska. Kto jeszcze? Warto o to pytać.

2014-10-29

A może jednak wschód?

Wczoraj wieczorem we wszystkich wiadomościach piali, że teraz trzeba będzie wzmocnić garnizony na wschodzie kraju, a może nawet budować je od nowa. By to skomentować, przytoczę fragment Krypty Hindenburga, który co prawda z niej usunąłem, by nie gmatwać, ale który dobrze komentuje całą sytuację:


– Cześć, poruczniku – przywitał się.
Uścisnęli sobie ręce przez okienko, dopiero potem człowiek nazwany porucznikiem wyszedł ze swojego samochodu, a uczynił nieco niezdarnie.
– Jak noga? – zainteresował się gość.
– Jeszcze jest, Wojtku – odpowiedział. – Jeszcze jest.
Ruszyli przez pusty plac, wolnym krokiem, wymuszonym przez kalectwo jednego z nich, a może fakt, że drugiemu nigdzie się nie spieszyło. Tu i ówdzie z popękanego asfaltu przebijały pojedyncze kępy traw, w pewnym miejscu udało się wykiełkować nawet całkiem sporej brzózce!
– Parę latek, a wyrośnie tutaj prawdziwy las – rzekł z przyganą mężczyzna o imieniu Wojciech, kopiąc ze złością rdzewiejącą puszkę po "czarnym specjalu". – Pomyślałbyś, że dożyjemy czasów, kiedy w mieście, w którym zawsze stacjonował ogromny garnizon, nie będzie ani jednego żołnierza?
– Zasrana doktryna. 
– Otóż to! Wszyscy przejrzą na oczy dopiero wtedy, gdy czołgi z Kaliningradu będą pięćdziesiąt kilometrów w głębi Polski. Jeszcze wspomnisz moje słowa. A i wtedy nie braknie pewnie takich, co będą się zastanawiać, czy kochanym sojusznikom wypada z tego powodu przerywać popołudniową herbatkę czy grę w golfa...

2014-10-27

Wieści z Łodzi


Łódzki OFF przy Piotrkowskiej znalazł się pośród siedmiu nowych cudów Polski. Byłem tam ostatnio, kilka postów temu opisałem. Druga sprawa do ulica Moniuszki, czyli dawny Pasaż Meyera. Mieściła się tam redakcja "Dziennika Łódzkiego", w której dzieje się spora część akcji moich książek. Ulica będzie odnawiana. I tu ciekawostka: ma być nowy bruk z... drewna, jak przed laty.

2014-10-24

Lepszy, bo nie stąd?

Ktoś kiedyś powiedział, że nagrody literackie dzieli na te, którymi gardzi, i te, które dostał. Wiele w tym prawdy o nagrodach i o naturze człowieka. Ja dostałem kilka lat temu Wawrzyn, a właściwie dwa. I jestem z tego powodu dumny. Boję się tylko jednego. Otóż kapituła tej wspaniałej nagrody w ogóle nie dostrzega literatury kryminalnej. Był jeden wyjątek kilka lat temu, gdy nominowana była książka Topielica Gai Grzegorzewskiej. Nie są jednak dostrzegane powieści w świetnych kryminalnych cyklach, które wydali w ostatnich latach Paweł Jaszczuk i Tomasz Białkowski. I ja też. Obaj moi koledzy, z którymi tydzień temu dyskutowaliśmy w Planecie 11 o kryminale na Warmii i Mazurach, byli nominowani (a Tomasz nagrodę otrzymał) tylko za książki tzw. ambitne. Tymczasem na rynku właśnie pojawił się Gniew Zygmunta Miłoszewskiego, który, idę o zakład, znajdzie się wiosną przyszłego roku wśród 5 najlepszych książek regionu (twórca nie jest stąd, ale akcja książki rozgrywa się w Olsztynie). Czyli znów wyjątek? Bo co? Bo lepszy? Lepszy, bo nie stąd? Wniosek, a właściwie dwa: nagroda ta powinna promować tylko twórców z regionu. A kryminały to też literatura!

2014-10-22

Park Centralny

Fontanna, kule, grzybek. Naprawdę pięknie!
W niedzielę po występach (jakkolwiek to brzmi) na Festiwalu do Czytania, wskoczyłem w dresik, trampki i pobiegłem do Parku Centralnego w Olsztynie. Byłem tam pierwszy raz. Jeszcze parę lat temu była to dzika dolina Łyny, z kilkoma zaledwie ścieżkami, którymi można było skrócić sobie drogę choćby z centrum do Domu Harcerza. Jakiś czas temu zaczęła się rewitalizacja tego miejsca. To, co ujrzałem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Nowe alejki, mosty przez rzekę, fontanna. Ławeczek mogłoby być więcej, ale to w każdej chwili można naprawić. Powstało idealne miejsce do wypoczynku w samym centrum miasta. Pojawił się jednak pewien problem. Otóż w Krypcie Hindenburga dolina Łyny występuje jeszcze w poprzedniej postaci. Tam, wśród dzikich chaszczy, bohaterowie łapią dwóch nieletnich Rosjan. Trzeba będzie uaktualnić podczas redakcji!
Są też ścieżki rowerowe.
Wspomniany Dom Harcerza. Mieszkałem tam przez rok.
Potem budynek przejął Kościół i dziś mamy tego efekty:
przepiękna willa pana Hermenau popada w ruinę!
Na dowód, że naprawdę biegałem,
selfik ze świętym Janem Nepomucenem!

2014-10-21

Miło się czytało

Dwie nowe recenzje na stronie lubimyczytac.pl: Pisze Inka 50: „Podobnie jak Trzeci brzeg Styksu miło mi się czytało ze względu na klimat XIX-wiecznej Łodzi. Akcja toczy się szybko i prawie do końca nie wiemy, kto jest tym potworem siejącym postrach wśród mieszkańców miasta. I wśród policji carskiej również”. Trochę inne zdanie ma AIR: "Co do tej książki mam mieszane uczucia. Z jednej strony opisana historia do końca wzbudza zaciekawienie. Odpowiedź na pytanie „Kto jest mordercą?” nie jest wcale prosta. Obdarzyłam sympatią głównego bohatera, detektywa Berga, jego przyjaciół i współpracowników a w szczególności jego matkę. Z drugiej strony miałam wrażenie, że książka składa się w sporej mierze z wątków czasami znikomie połączonych z główną fabułą, w dalczej części nawet całkiem porzuconych, co bywało rozpraszające. Myślę jednak, że jeśli natrafię na okazję, to sięgnę po poprzednią książkę z cyklu przygód detektywa Berga".

2014-10-20

Poolsztyńskie refleksje

Od lewej dr Jolanta Świetlikowska, Tomasz Białkowski,
Paweł Jaszczuk i ja. A po drugiej stronie obiektywu
dr Bernadetta Darska.
II Festiwal do Czytania już za nami. Panel z udziałem trzech pisarzy związanych z regionem i piszących kryminały, który odbył się w bibliotece Planeta 11, uważam za bardzo ciekawy. Miałem też mocne wsparcie w postaci aż czworga znajomych policjantów z Olsztyna, ale umówiliśmy się, że do rozmowy wciągał ich nie będę. Prowadząca spotkanie Jola Świetlikowska podjęła kilka ważnych kwestii, choćby zła w naszych powieściach. Przywołano nazwiska, niektóre już zupełnie zapomniane, naszych poprzedników, czyli twórców kryminałów mieszkających kiedyś na Warmii i Mazurach. Nazwiska ewentualnych następców też padły, gdyż po rozmowie miało miejsce rozwiązanie konkursu na opowiadanie kryminalne, którego akcja dzieje się w mieście nad Łyną. 

Po panelu, tak jak w roku ubiegłym, odbyła się wystawa pisarzy z Warmii i Mazur, czyli dyskusje z czytelnikami i pięciominutowa prezentacja fragmentu tekstu. Zdecydowałem się zaprezentować fragment jeszcze ciepły. Była też warstwa wizualna, a co! W rogu sali wystawowej wisiał natomiast telewizor, na którym pokazywano zdjęcia przedstawiające miejsca pracy bądź biblioteki autorów. O 21.00 natomiast wystartowała impreza Literatura bez cenzury. I choć tekst, który odczytałem, znajduje się post wcześniej, zdjęcia z tego wydarzenia ocenzurowano. Przynajmniej na razie.

A jednak zdjęcia się pojawiły. Czytam!

2014-10-18

Bez cenzury

Fragment Krypty Hindenburga, który przeczytam/przeczytałem (niepotrzebne skreślić) na spotkaniu Literatura bez cenzury podczas II Festiwalu do Czytania w Olsztynie.

2014-10-16

Idę dziś

Konkurencji się nie promuje, konkurencję się zwalcza. Nie dotyczy to jednak Dawida. Dziś wybieram się na promocję jego kolejnej książki Berlinawa i będę klaskał ze wszystkich sił. Bo takie wydarzenia to za każdym razem święto literatury. 

2014-10-15

10 lat!

Dokładnie 10 lat temu, 15 października 2004 roku, ukazała się moja debiutancka powieść. Wrzawa początkowo nosiła tytuł Warschauermensch, ale panie w wydawnictwie Muza orzekły, że za trudne. Wyłączyłem więc dwie litery w neonie i wyszło to, co wyszło. Pamiętam dokładnie ten dzień. Byłem w kinie Iluzjon na filmie z Historia Marii i Juliena. Potem dotarłem do Empiku na Nowym Świecie. Tam po raz pierwszy wziąłem ją do ręki, jedną z całej piramidy. Uczucie nieporównywalne z żadnym innym. Dziś mój prozatorski debiut ma najgorszą notę ze wszystkich moich książek na lubimyczytac.pl i kiepskie tam recenzje. Na pewno wiele bym tam zmienił. Ale to mój debiut! Taki byłem wtedy. Musiałem być taki, żeby dzisiaj być inny. A recenzje, które wyszły wtedy, a było ich bardzo dużo, były niezłe. Wzbudziłem dyskusję, byłem pierwszy. Tego nikt mi nie zabierze.

2014-10-14

Byłem belfrem

Dziś Dzień Nauczyciela. Serca rozwesela – śpiewało się kiedyś. Moje nawet rozweselał, gdy przez 2 lata pracowałem w wyuczonym zawodzie, choć bida była taka, że lepiej nie mówić. Pierwsza pensja – 600 złotych. Najpierw uczyłem w Gromotach pod Iławą (na zdjęciu wyżej), potem w Szkole Podstawowej nr 33 w Olsztynie. Czy byłem lubiany? Jeśli oceniać po ilości kwiatów, które dostałem po każdym roku pracy, to owszem, nawet bardzo. Oczywiście nie obyło się bez przykrych chwil, tak ze strony nauczycieli i dyrekcji, jak i uczniów. Ucząc dzieci, sam również się uczyłem. I tak jak dopiero po studiach przeczytałem wszystkie lektury, tak dopiero w trakcie pracy przyswoiłem sobie całą polską interpunkcję i ta wiedza, zupełnie obca dla wielu autorów, jest ze mną do dziś.

2014-10-10

Nowa powieść

Tłukę ją od ponad dwóch tygodni. To będą perypetie człowieka, który stracił pamięć w wyniku pobicia. Nie wie, kim jest, co tu robi i tak dalej. Stary schemat, ale dobry. Lubię go bardzo. Można ugotować we współczesnym sosie, w znajomych dekoracjach, pobawić się faktami jak reżyser Vega w filmie Służby specjalne

Nowy wykonywał tylko polecenia. Jakiś głos podpowiadał mu, że tak trzeba. Incydent w mieszkaniu Marii, gdy nieoczekiwanie stanął na drodze Cześkowi i Patykowi, był pierwszy. Co go podkusiło? Nie znał przecież nikogo w tym mieście, tylko ich. No i Marię, którą pokazali mu na cmentarzu i o której Szef powiedział przed chwilą „stara”. Ale przecież była stara. Tak jak pan Kazimierz, na którego dłoń Nowy nadepnął w sąsiednim mieszkaniu. Był stary i umarł na starość. 
A jeśli nie? Czy powinienem o tym powiedzieć? – zaczął się zastanawiać.
– Pamiętasz tę kartkę, którą przy tobie znaleźliśmy? – zapytał w pewnej chwili Szef.
To było jedyne, co przy sobie wtedy miał. Żadnych dokumentów, nie mówiąc już o portfelu z pieniędzmi czy kartami płatniczymi. Nie miał też wspomnień. Nie wiedział nawet, czy lubi szarlotkę, czy nie! Szef pokazał mu tę kartkę, gdy po dwóch dniach Nowy nieco wydobrzał. Ale nie potrafił nic na jej temat powiedzieć.
– Tę z numerem telefonu? 
– Tak. – Człowiek za kierownicą wyciągnął z prawej bocznej kieszeni płaszcza niewielki karteluszek. – Powinieneś coś wiedzieć, Nowy…
– Co takiego, Szefie?

2014-10-09

Dom w Aleksandrii

" (...) To jest moja praca. Chodzenie i patrzenie, zatrzymywanie się i wpatrywanie w jakiś punkt, detal, w kawałek muru czy zamazany napis na ścianie domu. Czasem siedzenie w kafejce przy kawie i sziszy, łapanie oddechu, łapanie czasu, życia. Patrzenie. Słuchanie. Wchłanianie (...)" Tak pisze Piotr Ibrahim Kalwas w powieści Dom. Książka to dość szczupła, ale jakże wielka. Bardzo osobista, a jak uniwersalna. Wciąż łapię za pozycje, dzięki którym pielęgnuję w sobie wspomnienia z wakacji. Autor mieszka w Aleksandrii w Egipcie od paru lat i po tym mieście oprowadza czytelnika. Po smakach, zapachach, widokach. Bakłażany, czosnek smażony, falafele, fajka wodna – wszystko tam jest. To miesza się ze wspomnieniami Kalwasa z dzieciństwa i młodości, które przypadły na czas PRL, ze starymi filmami, a nawet Polską Kroniką Filmową. Mieszanka to jakże udana, bo w wielu miejscach znalazłem własne przemyślenia, rzeczy, które lubię, za którymi tęsknię. I fajna rzecz na koniec, w sobotni wieczór złapałem autora na FB, pogadaliśmy miło i teraz będę z Aleksandrią na bieżąco.

2014-10-08

Siegfried Lenz 1926-2014

Wczoraj odszedł Siegfred Lenz, urodzony w Ełku niemiecki pisarz, który w swojej twórczości śmiało rozliczał się z przeszłością, czyli czasami nazizmu. Był też zwolennikiem pojednania z Polską. Czytałem jego dwie książki Zapiski spekulanta i Za burtą. Dobrze je wspominam. O jego twórczości i życiu mówiło się u nas niewiele, na pewno mniej niż o Grassie. Na szczęście rodzinne miasto zdążyło go wyróżnić, przyznając tytuł honorowego obywatela.

2014-10-06

Mroczne ciekawostki

Z tygodniowym opóźnieniem, bo czekałem na jakieś fotograficzne udokumentowanie wydarzenia. I oto jest. Festiwal był pełen osobników przechadzających się w strojach rycerzy, przy mieczach, magów i kosmicznych stworów. Moje nakrycie głowy, które przywiozłem z Turcji, okazało się więc jak najbardziej na miejscu. W informatorze, który otrzymałem na festiwalu Kapitularz, stało: "Beśka to autor powieści kryminalnej Trzeci brzeg Styksu, której akcja dzieje się pod koniec XIX wieku w Łodzi i opowiada o ciemniejszej stronie miasta fabrykantów i wielkich fortun. Podczas swojej prelekcji opowie, co zainspirowało łódzki kryminał historyczny oraz o różnych ciekawych wydarzeniach, o których nawet rdzenni łodzianie mogą nie wiedzieć". O tym też mówiłem, stojąc za biurkiem jak za starych, nauczycielskich czasów. Z pamięci, godzinę. Mam to już przećwiczone, więc pewnie i dwie godziny bym dał radę; tylko czy słuchacze by dali? Było więc o tym, dlaczego Łódź, i o tym, dlaczego kryminał. Kilka pytań w trakcie, celne uwagi. Na koniec podpisałem kilka egzemplarzy. Pierwszy raz widziałem egzemplarz Trzeciego brzegu Styksu tak… wyrobiony. Tak, to dobre słowo. Na moje pytanie, czemu tak wygląda, miła właścicielka przyznała, że książka przechodziła przez dłuższy czas z rąk do rąk na… szpitalnym oddziale. I właśnie dla takich chwil warto pisać!

2014-10-03

"Weryformat" nr 5/2014, str. 29-39


Fragment Fabryki frajerów, a do tego rozmowa o tamtych czasach – wszystko to w najnowszym numerze "Weryformatu". Do przeczytania tutaj