2011-10-18

Notka bio

Kiedyś, żeby się czegoś dowiedzieć, łapało się za encyklopedię. Dzisiaj to książki, które deaktualizują się najszybciej. Jakiś czas temu wypełniłem formularze do leksykonu Who is who w Polsce. Jak wygląda efekt tej pracy, nie wiem i pewnie się nie dowiem. Taki leksykon kosztuje kilka tysięcy złotych (śmiem twierdzić, że po to właśnie powstaje: żeby jego bohaterowie mogli go kupić, postawić na półce, cieszyć się widokiem swojego nazwiska w druku...). Ale notka biograficzna być musi. Jeśli chodzi o moją, to można ją znaleźć w Wikipedii i, od kilklu dni, także w Leksykonie Kultury Warmii i Mazur. Tutaj:
http://leksykonkultury.ceik.eu/index.php?title=Krzysztof_Beśka

2011-10-11

Głos w sprawie internetu

Wziąłem udział w sondzie, opublikowanej na łamach kwartalnika "VariArt": Literatura w sieci. Owszem! Ale tylko jako forma promocji tradycyjnych nośników, czyli książek i periodyków. Jestem i najprawdopodobniej zostanę tradycjonalistą pod tym względem. Książka musi mieć swoją wagę, grubość, zapach, winna wydawać dźwięk, szelest przewracanych kartek. E-booki? Owszem, ale, w mojej ocenie, jeszcze wiele wody upłynie, nim wyprą tradycyjną książkę. Codziennie widzę, jak kobiety usiłują wepchnąć “cegły” Larssona do swoich małych torebeczek – i zawsze im się to udaje! A zatem – promocja, reklama, szum wokół dzieła. Bo nikt książki nie kupi, jeśli jej okładka czy nawet fragmenty nie znajdą się wcześniej w internecie – już to w księgarniach internetowych, już to na portalach społecznościowych, gdzie można ją promować w profilu autora bądź założyć profil oddzielny. Również autor bez swojej strony www albo przynajmniej bloga dziś nie istnieje. Kiedyś życie intelektualne toczyło się w kawiarniach, potem przeszło na wyższe uczelnie. Dziś dyskusja toczy się w sieci, przynajmniej jej część. Inna rzecz to problem, w jaki sposób zaklasyfikować, jak wpisać do bibliografii recenzje książek, które istnieją tylko w sieci. Czy istnieją już jakieś przepisy w tej kwestii? Jest też niewątpliwie internet miejscem, gdzie mogą się pokazać debiutanci, swego rodzaju przedsionkiem, półką skalną w drodze na Parnas. Ale tylko jeden na dziesięciu będzie mógł iść dalej i wyżej, zadebiutować jako autor książki pachnącej drukarską farbą.