2015-12-31

Moje podsumowanie roku

Trzy wydane powieści, czyli w sumie 1412 stron. Co ważne: w trzech wydawnictwach. Wspaniałych, profesjonalnych wydawnictwach, które mi płacą, a nie ja im, aby książkę wydać, co jest coraz bardziej powszechną i zatrważającą praktyką w tym kraju.  To moje dokonanie w kończącym się roku. Coś, o czym nigdy nawet nie marzyłem. No dobra, kłamię. Marzyłem o… czterech. Jedna na kwartał to byłoby coś, nie? Ech, podejrzewam, że drugi taki rok już się nie trafi. Chociaż… Tak czy inaczej – dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali, i życzę wszystkiego najlepszego w 2016 roku.

2015-12-29

Pierwsze zdanie

Zacząłem, nie czekając na początek nowego roku. Wystarczy tego nieróbstwa. Zbyt długo odpoczywałem. Ale zanim zacząłem, zanim usiadłem, czas jakiś zastanawiałem się nad pierwszym zdaniem. Jak jest ważne, mówi film Godziny i wątek Virginii Woolf. I wpadło, nieoczekiwanie. Nie jest krwiste ani makabryczne, jak uczy Mario Czubaj. Są wszak różne kryminały. To ładny obrazek. XIX-wieczna pocztówka z dalekiego miasta nad morzem. Takie lubię. Złapałem za kartkę i coś do pisania, by nie uciekło. 

2015-12-23

Na indeksie


Blisko sto tytułów wycofano jakiś czas temu z biblioteki publicznej w Ursusie. Z półek zniknęły książki z różnych dziedzin, które łączy słowo „seks” w tytule albo nieprzyzwoita, w ocenie pewnych ludzi, okładka. Ciekawe, czy to dopiero początek porządków w tej dziedzinie. Może od Ursusa się zacznie. Może ktoś i w moich książkach dopatrzy się na przykład kpin z papieża i Kościoła katolickiego, z radia Maryja, nazywania tzw. żołnierzy wyklętych bandytami. I wielu innych rzeczy, które w nowej Polsce będą nie do pomyślenia. 

2015-12-18

Kuba Rozpruwacz po rosyjsku

Kolejny Fandorin. Tym razem o Kubie Rozpruwaczu. Powinienem chyba tę książkę przeczytać kilka lat temu, gdy pracowałem nad Pozdrowieniami z Londynu. A może nie powinienem? Trudno powiedzieć. W każdym razie to kolejne wariacje na temat legendarnego mordercy kobiet z Londynu. U Akunina to Rosjanin, zresztą trudno się dziwić. Ciekawie poprowadzona intryga i niezawodny detektyw w akcji. Tulipanowa szkoda, choć ja też Riepina uśmiercił…

2015-12-17

Ładne, proste życie

„Czas jest krótki, siły są niewielkie, biuro jest zmorą, mieszkanie jest głośne i trzeba próbować przebić się za pomocą jakiejś sztuki, jeśli się komuś ładne, proste życie nie udaje” – napisał Franz Kafka. O reszcie nieprzystosowanych wariatów można przeczytać tutaj O mnie, równie nieprzystosowanym, tu. Tylko czy chce mi się o tym pisać? Że wydałem w tym roku 3 powieści, około 1300 stron prozy, bijąc wszelkie swoje rekordy, a prawdziwe życie, kurwa, po cichu rozjeżdża mnie walcem?

2015-12-16

Prus, maszyna i ja


Wczoraj oglądałem Jednego z dziesięciu, odcinek premierowy. Jedna pani, polonistka, co doszła do finału, nie wiedziała, przy jakiej ulicy znajdował się sklep Stanisława Wokulskiego w Lalce! Chyba przykre trochę, nie? A jeśli chodzi o Prusa, to w sieci mignęła mi niedawno ciekawa wzmianka. Kilka dni temu minęło 118 lat od chwili, gdy pisarz szarpnął się i kupił maszynę do pisania. Jak się okazuje, był pierwszym polskim autorem, który zaczął korzystać z tego udogodnienia! Ja też swoją miałem, contessę, kupioną na Starym Mieście w Iławie, gdzieś na czwartym roku studiów. Pamiętam, że byłem tak goły, iż trzeba było ją wziąć na raty…

2015-12-14

A my nie chcemy uciekać stąd…


Co najmniej 23 osoby zginęły w pożarze, do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę w szpitalu psychiatrycznym w regionie Voronej, w południowo-zachodniej Rosji. W momencie wybuchu pożaru wielu pacjentów odmówiło opuszczenia płonącego drewnianego budynku, ponieważ przed snem podano im środki psychotropowe i nasenne, przez co nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji. Ludzie na widok strażaków ze strachu chowali się pod łóżka. Część z nich była do łóżek przywiązana… To wszystko przywiodło mi na myśl piosenkę Jacka Kaczmarskiego, którą w filmie Ostatni dzwonek wykonał Jacek Wójcicki. Pamiętam bardzo dobrze, w jakim stanie byłem, śpiewając ją sobie w duchu 26 lat temu. Typowe kłopoty licealisty. Człowiek snuł się jak cień, mentalnie znikał, znikąd pomocy… I oto po ponad ćwierć wieku historia się powtarza. I to w dwojaki sposób, bo w naszej polityce i w moim życiu. Uciekać, nie uciekać z tego wariatkowa? Czym tak naprawdę są pasy, którymi przywiązano mnie do łóżka? Posłuchajcie Jacka

2015-12-11

Pitbull

Do kin wchodzi film Patryka Vegi Pitbull Nowe porządki. Zapowiedź bardzo mi się podoba, ciekawe, jak całość. No i temat jest mi bliski. Parę lat temu zaproponowano mi napisanie powieści kryminalnej, której akcja rozgrywa się w Warszawie. Dla mnie to nie jest nowość, wszak Wieczorny seans też tu się dział, nie? Ala to miała być zupełnie nowa jakość. Bohater pracował w komendzie przy Malczewskiego na Mokotowie. I Majami, ten na zdjęciu, też tam pracuje. W pewnej chwili musi współpracować z chłopakami z Pałacu Mostowskich, Gebelsem i innymi, znanymi z poprzedniego Pitbulla. U mnie miało być podobnie! A czemu nie jest? Napisałem kilkanaście stron na próbę, ale panowie z wydawnictwa nie zdążyli przeczytać. Bo to ja im wyznaczyłem termin. A potem to już nie miałem czasu. Można? Można!

2015-12-10

Konkurs świąteczny

Nie lada gratka. Można wygrać łódzką trylogię kryminalną. Więcej tutaj


2015-12-09

Rikszą do nieba

No to pojechali! Wczoraj byłem u wydawcy Autoportretu z samowarem, Bogumiły Genczelewskiej, aby podpisać 50 książek. Tak chwyt przedświąteczny. A przy okazji dowiedziałem się, że druga część… jest już w produkcji! Rikszą do nieba, bo taki tytuł będzie nosiła powieść o dalszych przygodach Antka, ukaże się za trzy miesiące nakładem Wydawnictwa Melanż.

2015-12-08

Widok z okna

Jakby kogoś zainteresowało, co to niezwykłego widzę ja z okna – a mówiłem o tym w niedawnym wywiadzie dla "Gazety Olsztyńskiej" – to proszę bardzo. Od dawna mnie kusiło, ale temat był za mało literacki. Teraz już mogę. Śmietnik szczęśliwie nie zmieścił się w kadrze. Pendolino właśnie przejechało w kierunku Gdańska.


2015-12-07

Pakiet

Przemiło mi było, gdy czytelnicy podchodzili z kompletem książek o Bergu. Było tak choćby na majowych Targach Książki w Warszawie i V Salonie Dobrej Książki w Łodzi. W pakiecie łódzkie kryminały prezentują się wyjątkowo korzystnie. Jest to zamknięta całość i akurat trzy tomy, czyli liczba magiczna w literaturze. Czy będzie je można nabyć w takim właśnie zestawie? W opakowaniu albo przynajmniej z banderolą? W specjalnej cenie? Być może.

2015-12-04

Walet pikowy

Ciąg dalszy lektur obowiązkowych. Bo jest ich trzech tylko, genialnych detektywów końca wieku XIX, jeśli ktoś jeszcze nie wie: Holmes, Fandorin i Stanisław Berg. Tego trzeciego chcę ożywić, tego drugiego wciąż odkrywam. Walet pikowy to niewielka, ale jakże słodka książeczka. Słodka jak czekolada, którą zajada się Mimi. Dużo w powieści tej Rosji, Rosjan i ich pięknych obyczajów. Erast Fandorin, wywołany do odpowiedzi przez genialnego oszusta, musi stanąć do pojedynku.

2015-12-03

Po robocie

Gdzieś na tym zdjęciu, może już w tramwaju, a może jeszcze obok, jest być może Antek, bohater Autoportretu z samowarem. W kontynuacji opowieści będzie jeździł po okupowanej Warszawie tramwajami właśnie, ale nie tylko. Stanie się posiadaczem nowego, modnego  pojazdu. Powieść wysłałem właśnie do wydawcy.

2015-12-02

Każdy znajdzie coś dla siebie


Fresk, a nawet opracowanie historyczne autorstwa Edyty Sawickiej na stronie Radia Białystok. Małe fragmenty, bo to naprawdę spora recenzja: (…) "Z książki dowiadujemy się również jak się ubierali łodzianie w tamtym okresie: „Ona nosiła długą pelerynę koloru ultramaryny, na głowie miała kapelusz ukwiecony, z szerokim rondem, w ręku trzymała parasolkę. On natomiast odziany był w watowaną, rozpiętą z racji wiosennej temperatury twinę, pod nią miał granatowy tużurek, kolorowe pantalony. Na głowie nosił cylinder, w ręku zaś trzymał laseczkę ze srebrną główką w formie głowy psa o szpiczastym pysku” – coś niebywałego. (…) Podsumowując książkę Trzeci brzeg Styksu polecam jak najbardziej wszystkim – tym, którzy Łódź kochają, jak też tym, którym jest ona obojętna – może zechcą ją poznać. Chodzi też nie tylko o samo miejsce akcji, ale charakter książki – żaden miłośnik kryminałów nie powinien być zawiedziony. Ponadto uważam, że nawet czytelnicy innych rodzajów powieści w książce Beśki znajdą coś dla siebie. Jeszcze raz zachęcam." całość

2015-12-01

Powieść w odcinkach

Pierwszy raz moja powieść będzie drukowana w gazecie w odcinkach. To wielkie wyróżnienie dla autora, wszak i Bolesław Prus, i Oscar Wilde… Od ubiegłej soboty, w "Gazecie Olsztyńskiej", przez kilka tygodni, jako zachęta do kupienia i przeczytania Krypty Hindenburga. Poniżej pół odcinka.


2015-11-27

Do księgarni marsz!

Kryptę Hindenburga, moją dziesiątą powieść, która swoją premierę miała dokładnie tydzień temu w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie, Wydawnictwo Oficynka z Gdańska oficjalnie wypuszcza dziś na rynek księgarski. Zapraszam wszystkich do księgarń, tych tradycyjnych i tych internetowych, a potem do mnie po miły wpis. 

2015-11-26

Porno w teatrze

Tyle było krzyku w związku z przedstawieniem Śmierć i dziewczyna we wrocławskim Teatrze Polskim. Ciekawe, czy oprotestowaliby też sztukę Wilka w Pozdrowieniach z Londynu?


Nikt nie wyszedł z salonu, nikt nie krzyknął oburzony, spektakl można było więc bezsprzecznie uznać za udany. Coś, co oglądało się jedynie na fotografiach o wyświechtanych i tłustych od wielokrotnego użycia rogach, teraz można było widzieć na żywo. Tego rodzaju satysfakcji nie dawała też wizyta w lupanarze, nie mówiąc już o własnej alkowie.
W pewnym momencie Julia wysunęła się spod Romea, wskoczyła na partnera, który zdążył przekręcić się na plecy, i jęła podrygiwać, jakby jechała na koniu. Siedziała przodem do widowni, jej piersi trzęsły się miarowo. 
Na ten widok grubas siedzący obok Stacha poluzował kołnierzyk i wydał z siebie niski jęk, przywodzący na myśl wolno żyjące zwierzę, dzika, a może niedźwiedzia.
Żeby tylko kto nie padł na serce... – pomyślał Stach z rozbawieniem, choć pewnie w innym miejscu myśli tej towarzyszyłaby trwoga.
Tymczasem para kochanków zmieniła pozycję i dziewczyna zajęła się robieniem fellatio, co widownia przywitała i nagrodziła zbiorowym jękiem. Ktoś zaczął nawet klaskać, ale inni nie podchwycili tej formy wyrażenia aplauzu. Tym bardziej, że nikt nie chciał, by aktorzy zbyt szybko skończyli swój występ.
– Jak on to robi, że tak długo może? – wymamrotał inny widz, tym razem siedzący po lewej stronie Stacha.
I chyba wykrakał, bo Romeo uniósł głowę, odchylił ją daleko do tyłu. W tej samej chwili Julia odsunęła twarz od jego członka, ujęła go w dłoń. Wystarczyło, że wykonała kilka ruchów, a mężczyzna wytrysnął ejakulatem. Zrobił to prosto na twarz dziewczyny!

2015-11-25

A w Łodzi?

A w Łodzi w niedzielę też ciekawie. Podczas V Salonu Ciekawej Książki, który odbywał się w Muzeum Włókiennictwa przy Piotrkowskiej, tej południowej, podpisywałem na stoisku Rebisu trylogię kryminalną o Stanisławie Bergu. Czytelnicy podchodzili zarówno z poszczególnymi częściami cyklu, jak i z całym pakietem. Bo jakąś całość już przecież mamy, że tylko opasać banderolą. Kilka bardzo ciekawych rozmów, pytań o plany i losy detektywa. Potem spotkanie, prowadzone przez Marcina Bałczewskiego z Domu Literatury. Ludzi sporo, dyskusja ciekawa. I pewnego rodzaju podsumowanie mojej łódzkiej przygody. Co dalej? Teatr, film o Bergu, a może… komiks?

2015-11-24

W TVP Olsztyn


Kto nie był na spotkaniu w Starym Ratuszu, a chce posłuchać kilku zdań o książce i przy okazji przypomnieć sobie, jak wyglądam, zapraszam tutaj. News pod koniec wiadomości, ale za to anonsowany już na wstępie!

2015-11-23

Po premierze

"Pokój z Widokiem" okazał się najlepszym miejscem na premierę. Widzów w sam raz, miła, rodzinna wręcz atmosfera. A premiera totalna, bo książki dotarły ledwo kilka godzin wcześniej, prosto z drukarni w Siedlcach. Nie ma ich nigdzie  indziej, więc kto nabył Kryptę, ten ma. Pogadaliśmy o moim pisaniu, ze szczególnym naciskiem na ostatnie, dziesiąte dzieło. Więcej tutaj

2015-11-21

Targi w Łodzi

Jutro w Centralnym Muzeum Włókiennictwa o 13.  Promujemy wszystkie trzy łódzkie kryminały.

2015-11-19

2015-11-18

2015-11-17

Buddenbrookowie

To pierwsza z lektur przed rozpoczęciem nowej przygody powieściowej. Saga rodzinna Tomasza Manna nie należy do łatwych lektur. Nie tylko dlatego, że co kilkanaście stron ktoś umiera. W Nocach i dniach Dąbrowskiej jest gorzej i gęściej. Czytałem tę powieść też pod kątem Pamuka, który bazował na niej, pisząc swojego Cevdeta Beja. Poza tym jest tam Lubeka, miasto Güntera Grassa, morze i klimaty mi bliskie. Wiele mi się rozjaśniło po tej lekturze, wiele pomysłów do głowy wpadło. Przypomniałem sobie też, a to za sprawą jednego fragmentu, gdy demonstranci chcą jeszcze jednej republiki, że kiedyś, w dzieciństwie, oglądałem zrealizowany na podstawie Buddenbrooków serial czy film. Dubbingowany, to pamiętam najlepiej. Ciekawe jest ukazanie ówczesnych stosunków międzyludzkich, sposoby na aranżowanie małżeństw, ciekawy opis ucztowania, a na koniec dzień w szkole biednego Jasia. 

2015-11-16

Blisko, coraz bliżej

Maszyny drukarskie już chodzą. A na razie prezentujemy "plecy" najnowszej powieści.

2015-11-13

Kolejny etap

Ostatnia scena, ostatnia strona.  Jest 8 maja 1968 roku. Pociąg do Wiednia odjechał z peronu Dworca Gdańskiego. Teraz będę tropił dłużyzny i błędy na papierze. To pewne, że dużo ich jeszcze znajdę. Czas operacyjny – dwa tygodnie. To pierwszy przypadek, kiedy wydawca dopomina się o tekst. Miłe, ale i zobowiązujące. 

2015-11-10

Poranne budzenie

Już wiemy wszystko. Rząd PiS znany. Ciekaw jestem, ilu wojskowych emerytów, kolegów z OLW, przybędzie, gdy naczelny likwidator zacznie działać. Mam też nadzieję, że minister kultury Gliński nie zechce, by mu organizować spotkanie z nieżyjącym twórcą, jak to kiedyś miało miejsce w przypadku ministra z PSL. A swoją drogą dwa razy się chyba jeden z drugim teraz zastanowi, nim na władzę coś głośno powie, tak jak powiedział Miłoszewski na rozdaniu Paszportów Polityki. Dziwił się wówczas, że "państwo (m.in. prezydent i pani minister kultury) mają czelność tu przychodzić". Teraz za coś takiego będzie poranne budzenie w wykonaniu panów w kominiarkach.

2015-11-05

A nie pisałem?!

W Łodzi doszło do katastrofy budowlanej. Szczegóły tutaj
A nie… pisałem?! 

I wtedy to się stało: mury kamienicy przy ulicy Średniej numer trzydzieści zatrzęsły się z głuchym rumorem, naczynia na stole i szyby w oknach zaczęły dzwonić, a rozchybotane, nie pierwszej nowości meble – jęczeć na trwogę. 
Izaak wstał gwałtownie od stołu, burząc układankę poduch. Podbiegł do okna, otworzył je i wychylił się. Nie ujrzawszy na ulicy niczego, co odpowiadałoby za hałas, krzyknął do swojej żony i dzieci siedzących wciąż przy stole, niczym zahipnotyzowani:
– Uciekać! Musimy jak najszybciej stąd uciekać!
W tej samej chwili rozległ się potworny huk. To ściana dzieląca pokoje runęła na podłogę niczym jedna z kart do gry, z których zbudowano domek...

Trzeci brzeg Styksu



2015-11-04

O śpiworze

Głupie? Z pozoru tak. Ale nosiłem się z zamiarem napisania o tym od dawna. "Można nawet bez sensu, można nawet bez celu, lecz bez niego do niczego cały rajd" – to słowa starej harcerskiej piosenki. W życiu śpiwory miałem trzy i o każdym mógłbym coś ciekawego opowiedzieć. A opowiadanie to mój chleb. Pierwszy był wypożyczony z magazynów PSS Społem. Mama tam pracowała i gdy tylko zacząłem się szlajać po lasach, zaczęła mi go przynosić. Zawsze ten sam. Magazyny mieściły się w starych spichrzach nad Małym Jeziorakiem. Był to relikt starej, przedwojennej Iławy, ale mimo to ktoś je kiedyś podpalił, a dalej to już poszło. Dziś w tym miejscu jest hala sportowa. Zawsze chciałem mieć własny śpiwór i kiedyś wypatrzyliśmy taki w sklepie sportowym na sąsiedniej ulicy. Drogi był jak jasna cholera i byłem gotów odpuścić. Ojciec jednak poszedł i kupił. Do dziś mam przed oczami, jak idzie powoli pod górkę i niesie go. To jeden z najpiękniejszych obrazów mojego dzieciństwa. Śpiwór był bardzo gruby, ciężko go było zrolować. Z biegiem lat jednak sztuka ta udawała mi się coraz lepiej i szybciej. Potem zapragnąłem mieć mumię, czyli śpiwór zwężany ku dołowi, a do tego mały po zwinięciu i lekki. Znalazłem taki w Olsztynie, w sklepie podróżnika przy Wysokiej Bramie. Nie pamiętam już jednak, jak zdobyłem kasę, by go kupić. Albo pracowałem na niego cały dzień, malując wnętrza siedziby SSK Pojedzierze przy Okopowej, albo sprzedawałem na uczelni lewe zwolnienia lekarskie, których bloczek zostawił mi kolega. Tak czy siak, ciekawie, nie? I literacko.

2015-10-30

Miasto meneli?

Nagrabił sobie Bogusław Linda, nazywając niedawno Łódź miastem meneli. Że się źle dzieje, to wiadomo, że piją po bramach, też. Wystarczy spojrzeć, wyjść na ulicę, skręcić z Piotrkowskiej w bok. Problem w tym, że aktor realizuje teraz w Łodzi film i mieszkańcy reagują dość mocno. Będzie musiał jakoś to przeżyć albo przeprosić. A ja? Nieraz o to pytano. Zauważałem złą aurę wokół miasta, co jednak zawsze tłumaczyłem tym, że dzieje się dużo złego, bo i miasto duże. Choć przejść ostatnio musiałem na drugą stronę ulicy Gdańskiej, bo jakoś mi było nieswojo, stało takich trzech. Ale generalnie zawsze dobrze się tam czuję, nic złego mnie nie spotkało.

2015-10-27

Wyłączam mały gaz

I cyzeluję. Co oznacza piękne słowo cyzelować, widać obok. Zacząłem wczoraj i tnę, ale nie tak bardzo, jak się spodziewałem. Dłużyzn mało, więcej niekonsekwencji. 

2015-10-26

Teatr musi trwać

Zdzisław Jaskuła (1951-2015)
O wyborach nic. Czarna noc nad Polską, tyle. Ale weekend ten przyniósł dwa wydarzenia z życia teatru, choć niezwiązane bezpośrednio ze sztuką. Pierwsze, smutne bardzo. Zmarł Zdzisław Jaskuła, dyrektor Teatru Nowego w Łodzi, poeta, tłumacz. Rozmawialiśmy od pewnego czasu przełożeniu moich łódzkich kryminałów na język teatru i wystawieniu spektaklu w Nowym. Precedens był, bo i Korzeniec w Sosnowcu i Mock we Wrocławiu. Choroba dyrektora pokrzyżowała te i wiele innych jego planów. Druga wiadomość, dużo weselsza, to taka, że Andrzej Bartnikowski, mój kolega z roku z polonistyki, poeta, reżyser teatralny, a już wkrótce dyrektor Olsztyńskiego Teatru Lalek, ożenił się. Gratulacje! 

2015-10-23

Idę na wybory!

Dopisałem się do spisu wyborców w Warszawie i oddam w niedzielę głos w przedszkolu na osiedlu. Na kogo? Od dwudziestu pięciu lat niezmiennie na tych samych. Coś czuję, że prawdziwa walk, walka o normalność w tym kraju, dopiero się zacznie.

2015-10-22

Album

Doszła wczoraj wieczorem. Przesyłka z Łodzi, z księgarni Odkrywcy przy Narutowicza. Akurat tam znalazłem ten unikatowy, wspaniały album. Mam nadzieję, że to będzie dobra wróżba. Że Łódź, a z Łodzi przecież Stach Berg, mój bohater. Pewnie jeszcze o albumie będę pisał dużo. Na razie wspomnę tylko, że ciężki jak jasna cholera. Biedny listonosz. I drogi jak jasna cholera. Biedny ja. Ale i brawo ja! Bo było warto. Przekartkowałem na szybko i wiem, że tak jest. 

2015-10-20

Arena szczurów

Jak już wiele razy wspominałem, książki Marka Krajewskiego kupuję zawsze w ciemno. Tak było też z Areną szczurów. Wszystko jest jak należy: akcja, pomysł, zaskoczenie. Zamiast Wrocławia czy Lwowa – Darłowo. Ale były też momenty, kiedy chciałem rzucić książką o ścianę. Chodzi o politykę. Mam trochę inne zdanie na temat "szlachetnych eneszetowców". Ale nic to. Pan Marek poziom trzyma, książka czyta się bardzo szybko, czekam na następne, choć to ponoć ostatnia część przygód Popielskiego.

2015-10-19

W Radiu Łódź


Wraz z Anną Szumacher zapraszam wszystkich fanów tajemnic, intryg i kryminałów retro oraz odrobiny sensacji w życiu codziennym. Rozmowy ze mną będzie można wysłuchać dzisiaj po godzinie 20.00 w Podróżach Literackich w Radiu Łódź.

Czarna księga

Na przejście z klimatu jednej pisanej książki do klimatu drugiej wybrałem coś do czytania dla przyjemności. Trzy powieści Pamuka kupiłem rok temu, gdy zafascynowany wróciłem z Turcji, ale po tę sięgnąłem dopiero teraz. I nadal czar trwa. Uliczki Stambułu, brzeg Bosforu, pokręcona historia państwa – wszystko to można znaleźć w Czarnej księdze. Niezła to cegła, a jako przeleciałem przez nią nie wiem kiedy. I podobało mi się na tyle, że bez wahania zamówiłem najnowszą pozycję noblisty!

2015-10-16

Pałac w Kamieńcu

To miejsce fascynuje mnie od dawna. O pałacu von Finckensteinów w Kamieńcu Suskim napisałem wiersz w tomie Jeziorak. Pojawił się też w powieści Bumerang, wszak to tu spotykał się Napoleon z Marią Walewską. Niestety, lata mijają, a budowla wciąż jest ruiną. Czemu nikt tego nie kupi, nie wyremontuje, nie przywróci dawnej świetności?! Jak pałac wyglądał kiedyś, a także jak się w nim żyło, możemy się przekonać, oglądając film sprzed 85 lat, niedawno wygrzebany gdzieś w niemieckich archiwach. Coś wspaniałego. Można go obejrzeć tutaj

2015-10-15

Stosik na najbliższe pół roku

Książek nowych, pachnących, tu mało. Jak już, to pachnących antykwariatem. Mój stosik różni się dalece od tych, którymi chwalą się blogerzy książkowi. Nie będę oceniał, recenzował, bo i trudno oceniać Tołstoja, Żeromskiego czy Zolę, choć w pewnych miejscach w sieci i takie recenzje można znaleźć. A zatem do dzieła! Przedwczoraj synkowi pokazałem ten stosik, mówiąc: Zobacz, Stasiu, ile tata musi przeczytać książek, żeby jedną napisać. Za głowę się złapał.

2015-10-14

Who is who?

Oprócz tego, że wyskoczyłem po książki, znalazłem wczoraj jeszcze czas, by na biurku posprzątać. Do kosza poszły notatki, które powstawały w trakcie pisania, ale postanowiłem zachować jedną stronę. To rozpiska who is who w Dolinie popiołów. Leżała na dnie kupki. Rzecz to nie niezbędna, gdy w książce jest tłum ludzi, a u mnie tak jest (i niech się krytycy niektórzy pocałują w dupę!), a w dodatku zmieniam im personalia na kolejnym etapie tworzenia. Zostawię ją sobie na pamiątkę.

2015-10-13

Antykwariat Grochowski


Bardzo lubię odkrywać takie miejsca jak Antykwariat Grochowski. Właściwie to najpierw znalazłem go w internecie, a dopiero potem zobaczyłem na własne oczy przy okazji odbierania książek. Wczoraj zamówiłem, dzisiaj mam. Cena okazyjna, 22 złote za trzy tomy klasyki z końca XIX wieku, dwie pięknie oprawione, a bonus to spacer po Grochowie. Mimo kiepskiej pogody. Antykwariat Grochowski mieści się na Kickiego, niedaleko sławnego akademika. Po sąsiedzku, na Rębkowskiej, mieszkał Edward Stachura i tam go znaleźli w pewien lipcowy dzień 1979 roku. Wracając do antykwariatu: miejsce klimatyczne, duże, prócz książek płyty winylowe, monety, obrazy etc. Pewnie zawitam tam jeszcze nie raz. 

2015-10-12

Zapomniane święto

A ja zawsze będę pamiętał. Nie tylko dlatego, że tego dnia ojciec się urodził. 12 października w czasach mojej młodości to było święto Wojska Polskiego, obchodzone na pamiątkę bitwy pod Lenino, zwanej dziś masakrą polskich wojsk. W Ogólnokształcącym Liceum Wojskowym w Olsztynie było połączone z Dniem Nauczyciela, który przypada 14 października. Były awanse, kwiaty, życzenia, uroczyste akademie. Wybaczało się winy. My im, a oni nam. O wszystkim tym napisałem w Fabryce frajerów, więc jak kto ciekawy, niech czyta. Książka wciąż jest dostępna. 

2015-10-09

Napisałem!

Często porównuję to do problemu, który ma aktor z filmów porno. Kończy, kończy i nie może skończyć. Podobnie było ze mną. Nie to, że robota leżała odłogiem. Ciągnąłem opowieść bez chwili wytchnienia, ale do ostatniej kropki wciąż było daleko. Ale udało się! Teraz, jak mawia Patterson, zostawiam rzecz na małym ogniu. Wrócę do powieści za dwa tygodnie.