2015-01-26

Władca czasu


Wczoraj wieczorem, nie patrząc na to, że wokół góry i śnieg, zakończyłem lekturę kolejnej powieści Marka Krajewskiego. Od kiedy autor przeniósł się do Znaku, kolejne powieści czytałem zawsze latem. Teraz, za sprawą Pamuka, wyszedł styczeń. I co? I kolejny celny strzał! Pojawiły się głosy, że to powieść kiepska, ale ja się do nich za nic nie przyłączę. Zbyt wiele emocji mnie kosztowała, zbyt wiele czasu. Zagadka arcyciekawa, postacie mocne, wspaniale oddana atmosfera lat 50. Szkoda tylko, że Popielski coraz starszy, ale wierzę, że jeszcze nieraz cofniemy się w czasie, tak jak to było w przypadku Mocka. Czekamy na kolejne.

2015-01-23

Ferie

Jakby się kto pytał, to jestem od jutra na południu kraju. Nie wiem, które to będzie okno na zdjęciu. Przez tydzień. Ale możliwe, że tu zajrzę. 

2015-01-22

70 lat od…

Iława. Widok od strony Starego Miasta ku skrzyżowaniu
dzisiejszych ulic Niepodległości i Dąbrowskiego.
Dziwne, że tego kościoła nie odbudowano, nawet po 1989 roku.

…wyzwolenia, jak nas uczono w szkołach, czy rozpoczęcia kolejnej okupacji, jak modnie mówić dzisiaj. Nie będę się nad tym zastanawiał. Wystarczy, że wspomnę, iż 70 lat temu z dwóch moich najbliższych sercu miast, czyli Iławy i Olsztyna, Niemcy wyszli, a Armia Czerwona weszła. Znalazłem ciekawą i wstrząsającą relację z tamtego czasu. I mam wrażenie, że to byłby ciekawy materiał na powieść.

2015-01-21

Debiut książkowy

20 lat temu. Tak, jakoś tak. Mógłbym tu i teraz ponudzić, jak to było ciężko z wydaniem i że nie spodziewałem się, że po tym czasie będę tu, gdzie jestem. Ale po co? W moich dziennikach pozostał chaotyczny, ale cenny zapis, ślad tamtego wieczoru w Olsztynie na Okopowej, w siedzibie pantomimy, gdy promowałem swój debiutancki tom wierszy Ballady kamienne. Idzie to tak:

Robię konstrukcje, wyszły tylko cztery, stanęły tylko trzy. Działanie na wysokich obrotach. Gdyby nie Rogalscy i Chełchowscy, tobym sobie nie poradził za nic. Nie było Wróbla i Kudłatego, ale udało się! Nawet wyszło, bez głupoty z mojej strony, działanie parateatralne, bez nudy tak częstej na wieczorach autorskich. Dzięki chórowi i Cysiowi. Była ona… Jednak… Pomógł mi też trochę wstawiony Połom. Potem wywiad dla radia i "Olsztyńskiej". Sprzedałem mało, ale to nic…

2015-01-20

Złe miasto?


Od wydania mojej debiutanckiej Wrzawy minęło ponad 10 lat. Świętowałem rocznicę niedawno, tutaj. Książki kupić już nie można, produkt niedostępny. Niedawno jeden z kolegów-czytelników zdziwił się, że powieść ma tak mało gwiazdek na lubimyczytac.pl. Nie tylko ma mało gwiazdek, ale jeszcze złe recenzje. Zupełnie inne niż przed laty, kiedy to dobre słowa o niej przetoczyły się przez wszystkie media. Tak czy inaczej, wciąż się gdzieś jeszcze pojawia. Ostatnio wspomniano o niej na blogu: „Ja zastanawiałam się, czym dziś dla pisarzy, pisarek jest Warszawa. Opisywana jest jako mroczne, ponure miejsce, które wsysa swoje ofiary i wypluwa. Gdzie toczy się ostra walka o byt – Zachłanni Magdaleny Żelazowskiej, Wrzawa Krzysztofa Beśki, hedonistyczne szaleństwa Nocne zwierzęta Patrycji Pustkowiak, thriller wśród ludzi pozbawionych emocji Kilka nocy poza domem Tomasza Piątka. Czy zdarzyła się ostatnio jakaś powieść, gdzieś ktoś opisał Warszawę ciepło i z sympatią? Z nostalgią? Nawet jeśli w tle dzieje się dramat?" całość Tak, ja. Warszawa jest w Wieczornym seanse, będzie też w Autoportrecie z samowarem. Czy ciepło? Sami sprawdźcie.

2015-01-19

Blurb

Będę go miał na IV okładce Autoportretu z samowarem. Czy przyciągnie czytelników, zobaczymy. Póki co cieszę się i pęcznieję z dumy. Nie ujawnię jeszcze, kto podpisał się pod tekstem o książce. Poczekajmy jakiś czas. 

2015-01-17

Ostatnia kropka

Nie zdążyłem się pochwalić, że skończyłem pisać kolejną powieść. Ostatnie sceny rozegrają się 11 listopada, który z roku na rok staje się dniem coraz bardziej gorącym, choć to przecież środek jesieni. Czy bohater naciśnie spust? Czy dotrze do swojej rodziny? Czy odzyska pamięć? Czy dowie się, dlaczego jest ścigany? O tym już wkrótce.

2015-01-16

Zbiorniki, rurociągi i… literatura

Przyznam, że nie za bardzo wiedziałem, z kim się spotkam. Tyle tylko, że będą to ludzie techniki. Spotkanie okazało się bardzo miłe. Wysłuchałem dwóch wystąpień panów z PZU i Orlenu, po czym sam zacząłem o swojej pisaninie. W programie stało, że pół godziny nam gadać, ale ludzie byli zmęczeni. Przebudziłem ich na chwilę mocnym fragmentem książki, po czym w kilkunastu zdaniach zachęciłem do lektury dwóch części przygód łódzkiego detektywa, które potem otrzymali. Wszystkie trzeba było podpisywać,  kilka okazało się prezentami dla żon, mężów, z okazji urodzin i i bez okazji. Po wszystkim bankiet i rozmowy o literaturze z panami, którzy mnie tam ściągnęli, czyli Marcinem Maruchą i Krzysztofem Fudałą. Dziękuję jeszcze raz!

2015-01-14

Do Łodzi

Jak połączyć literaturę z techniką, sztukę z biznesem? Czy zdołam zaciekawić swoimi książkami o Łodzi, Trzecim brzegiem Styksu i Pozdrowieniami z Londynu, wyższą kadrę menadżerską? Okaże się już za parę godzin. Jadę do Ziemi Obiecanej, gdzie w hotelu Hilton spotkam się z czytelnikami, przede wszystkim przyszłymi. Choć ściąga mnie tam miłośnik starej Łodzi i moich kryminałów.

2015-01-13

Knick

Na serial Knick, którego akcja rozgrywa się na początku XX wieku w szpitalu Knickerbocker, w USA, patrzę z zazdrością. Bo Amerykanie mogą! A my nie. Nie mówię już o tym, że bardzo chciałbym zobaczyć serial na podstawie moich łódzkich kryminałów. Plenery są, wystarczy zakryć reklamy i postawić kamerę, ubrać statystów w stroje z epoki. Wiele razy o tym mówiłem. Równie mocno chciałbym zobaczyć serial na podstawie wrocławskich książek Marka Krajewskiego. Miał być, ale się nie udało, niestety. Bo u nas wciąż będą pieniądze na gówna w rodzaju Barw szczęścia, a na wartościowe rzeczy nie. Póki co oglądam więc sobie Clive’a Owena, jak operuje ludzi, ratuje ich, ale równie często traci.

2015-01-12

Najważniejsza

Temat zmarłego w ubiegłym tygodniu pisarza, jednego z moich ulubionych, którego w dodatku mogłem spotkać na ulicy (ostatnio jesienią, gdy szedł Nowogrodzką w stronę Marszałkowskiej), będzie pewnie powracać wiele razy. W newsach mówiących o śmierci Tadeusza Konwickiego najczęściej powtarzała się Mała Apokalipsa (pewnie jedni spisywali z innych, typowe). Ja przeczytałem prawie wszystko i moją ulubioną powieścią jest Wniebowstąpienie. Mam pierwsze wydanie, z okładką Młodożeńca. Wydanie, które rozwścieczyło ówczesne władze z towarzyszem Wiesławem na czele. Książkę czytałem po raz pierwszy ponad 10 lat temu, spędzając samotne wieczory w wynajmowanej, zapuszczonej kawalerce na Dolnym Mokotowie. Potem była sztuka w Teatrze Współczesnym z Piotrem Adamczykiem w głównej roli i Andrzejem Zielińskim w roli Lilka. Przez długi czas pozostawałem pod ogromnym wrażeniem tekstu. Bo Warszawa, bo gość, który niczego nie pamięta, włóczy się po niej bez celu. Jak wiele razy ja, nie chcąc wracać do pustego mieszkania. Było to jednak o tyle niebezpieczne, że zacząłem sam, dziś to wiem, używać tamtej narracji, podobnych pomysłów. Na szczęście moje teksty nie zostały wydrukowane. Parę dni temu sięgnąłem po Wniebowstąpienie po raz kolejny. I wciąż czyta się świeżo, wciąż z przyjemnością, choć sytuacja się zmieniła i już nie spotkam charakterystycznej, pochylonej sylwetki na Nowym Świecie lub okolicach.

2015-01-09

UWM

Często wchodzę na stronę internetową olsztyńskiej polonistyki. Sprawdzam, kto się habilitował (bo doktoraty to już dawno, to ten wiek), kto został profesorem uczelnianym, a kto belwederskim. I jestem dumny, poważni! Tym bardziej ucieszył mnie list z Olsztyna sprzed paru dni. Pisze zaprzyjaźniona Pani Profesor: „20 lutego obchodzimy na uczelni Dzień Polonisty. Chcielibyśmy, aby stał się on okazją do spotkania nie tylko z naszymi studentami, ale także potencjalnymi kandydatami do studiowania. Nie muszę dodawać, że mamy z nimi kłopot, bo liczba kandydatów maleje w zastraszającym tempie. Wraz z nowym dyrektorem instytutu mamy pomysł, aby zaprosić na spotkanie absolwentów polonistyki. Zależałoby nam na pokazaniu ich drogi zawodowej po polonistyce, która poprowadziła ich do sukcesu czy też  zapewniła egzystencjalną satysfakcję. Planujemy zorganizować taki otwarty panel, polegający na wspólnej rozmowie o zawodowych i życiowych sukcesach.” I mam tam być. Nie ukrywam, że to wielki zaszczyt.

2015-01-07

Akces

Znajomy autor, nieleczony megaloman, zamiast napisać: "chciałbym wystawić jeszcze jakieś słuchowisko, pisał: "namawiają mnie, żebym coś napisał…" A fuj! Ale w przypadku tego, co zrobiłem wczoraj, właśnie o namowę chodzi. Namówiony, ubiegam się o członkostwo w Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich (okna nad zieloną markizą). Zmieniło się kierownictwo oddziału warszawskiego SPP, jest więc nadzieja na rozwój. Dołączyłem książki, pisma polecające i teraz czekamy. Piszę o tym, choć nie mam pewności, czy zostanę przyjęty. Jest kilku znanych autorów, których odrzucono. Może więc należałoby o tym wspomnieć, gdy już będzie po werdykcie. Albo sprawę przemilczeć, gdyby okazał się niekorzystny. Ale to kolejny krok w tak zwanej karierze i czuję się w obowiązku go odnotować.

2015-01-06

Trzech Króli

Przyjdą pewnie po Nowym Roku.
Jak zwykle, wcześnie rano.
Kleszczami dzwonka wyciągnięty za głowę z pościeli,
oszołomiony jak noworodek,
otworzysz drzwi. Błyśnie
gwiazda legitymacji.
Trzech (...)

Lubię ten wiersz Barańczaka. Trzej Królowie od początku dobrze sobie radzą w literaturze. Ja też nazwałem tak trzech bezdomnych, zbieraczy złomu, w książce, którą kończę i skończyć nie mogę. Ale już niedługo.

2015-01-05

Tyrmand 61 lat później

Na początku każdego roku zawsze zaglądam do Dziennika 1954 Leopolda Tyrmanda. Kilka lat temu nawet czytałem, po raz kolejny, każdego dnia odpowiedni zapis. Mówiąc o tej książce, mam na myśli oczywiście wersję oryginalną (z Krystyną zamiast Bogny). A tu trzy dni temu czytam w internecie  wywiad w synem Leopolda, Matthew. Amerykanin, który coraz bardziej czuje się Polakiem, nie pozostawia w nim suchej nitki na rządzących. Nadaje na władzę zupełnie tak samo jak tatuś przed 61 laty. Kiedyś dostawało się komunistom, dziś liberałom. Czyżby Matthew Tyrmand szykował swój dziennik? Byłoby to nawet ciekawe.

2015-01-03

Rok 2014 w prozie kryminalnej

Krakowski krytyk literacki, Robert Ostaszewski, podsumował ubiegły rok w prozie kryminalnej. Z tekstu wynika, że gatunek ma się dobrze, a 2015 zapowiada się równie udany. Tym bardziej miło, że Robert wspomniał też o Pozdrowieniach z Londynu jako kolejnej części powieściowego cyklu. całość

2015-01-02

Znów w pracy

Czasami jest tak, że pomysły przychodzą do głowy tuż przed snem. Leżysz już i w tobie też się zaczyna układać coś, nad czym się głowiłeś cały dzień. Najważniejsze: nie zgubić! Tylko że wiele razy już się zdarzyło tak, że rano niczego już nie pamiętałem. No to trzeba zwlec się, poszukać w szufladzie kuchennej szafki kartki i czegoś do pisania. Na gorąco zanotować. Gryzmoląc, jak widać na załączonym obrazku, ale zapisać za wszelką cenę. 

2015-01-01

2015


Stanisław Barańczak

1.1.80: ELEGIA TRZECIA, NOWOROCZNA

Więcej dziś huku petard,
niż co roku; śledzimy,
wychyleni z balkonu,
jak wszystkim i nikomu
w środku nocy i zimy
chce się urządzać przetarg:
kto radośniej i głośniej
skłamie, że z niepokoju
pierwszej w roku godziny
nie nasz codzienny letarg,
lecz nowa jawa rośnie
i narodziny. (…)