2016-01-29

Redakcja klepnięta

Można odliczać już dni do chwili, gdy na rynek księgarski wjedzie riksza. A dokładnie powieść Rikszą do nieba, czyli dalszy ciąg przygód Antka, bohatera  Autoportretu z samowarem. Właśnie klepnąłem redakcję, a to oznacza, że wkrótce ktoś naciśnie guzik w drukarni.

2016-01-28

Zmartwychwstanie

Kolejna lektura towarzysząca. Bo Rosja, bo koniec XIX wieku. Lew Tołstoj z powodu tej książki miał spore problemy ze strony Cerkwi prawosławnej, władz, a nawet znajomych i przyjaciół. Jakże się bowiem różnił świat arystokracji od świata biednych ludzi. Wyzysk drugiego człowieka tylko po to, by, jak pisał, kupić sobie drogą laskę czy modny kapelusz. Czy aby teraz nie idziemy znów w tym kierunku?

2016-01-27

Łódź straszna

Trzeci brzeg Styksu znalazł się wśród czterech najmroczniejszych książek o Łodzi. Trochę mnie wybór ten dziwi, a to z dwóch powodów: książka Katarzyny Bondy jeszcze nie wyszła, ale już tu jest, bo akcja osadzona jest w Łodzi. No i Perkalowy dybuk, za który autor dostał od łodzian zakaz wjazdu do miasta. Więcej

2016-01-26

Prace konserwacyjne

Przerwa. Konserwacja nadajnika. Autor poszedł do specjalisty, by się dowiedzieć, czy jeszcze nie zwariował…

2016-01-25

Tyrmand reaktywacja?

62 lata temu Leopold Tyrmand, na początkowych stronach swego Dziennika 1954, opisywał Bal Dziennikarzy. Dziś jego syn Matthew, który wybrał się na taką samą imprezę w Auli Politechniki (na zdjęciu), relacjonuje jej przebieg. Jak? Najpierw zrobił sobie fotki z dziennikarzami i politykami, a wszyscy uśmiechnięci, bo w dobrej wierze to robili, a potem opisał każdą zamieszczoną w sieci fotkę mniej lub bardziej złośliwie. Ze wskazaniem na to drugie. Młody Tyrmand ma jednak spory odchył prawicowy i to widać. Żenady szczyt. Ojcu do pięt nie dorasta. Pytanie, czy pani EMG, wydawca, ale też znana polityk PO, nadal go będzie promować.

2016-01-22

Baczyński

(...) Część oficjalna spotkania dobiegła końca, a zaczęły się rozmowy w mniejszych grupkach. Dopchałem się do Baczyńskiego.
    – Gratuluję ci. Piękne wiersze – powiedziałem.
    – Dziękuję. – Uśmiechnął się blado.
    – Nie zdążyłem ci jeszcze podziękować za… no, wiesz… – Mrugnąłem porozumiewawczo.
    – Nie rozumiem.
    Rozejrzałem się na boki. Wszyscy byli pochłonięci rozmowami, świadomi, że trzeba będzie je niebawem kończyć i wracać do domów przed godziną policyjną. Helenka stała w towarzystwie jakichś dwóch dryblasów, którzy wyglądali bardziej na siatkarzy, a nie takich, co wiersze klecą.
    Nachyliłem się do ucha poety.
    – Chodzi o to, że wstawiłeś się za mną w organizacji – powiedziałem. – Już powoli zaczynam działać.
    Wtedy on spojrzał na mnie, jakby pierwszy raz na oczy widział.
    – Ale ja nic i nikomu o tobie nie mówiłem.
    – Jak to?!
    Miałem pecha, bo ktoś znów odciągnął poetę na stronę. Była to ciocia Wirska we własnej osobie. Gdyby zrobiłby to ktoś inny, młodszy, pewnie tak łatwo bym nie ustąpił.
    Po chwili uświadomiłem sobie, że właśnie strzelono mi drugiego gola albo, używając nomenklatury z innego dyscypliny sportu, zadano drugi cios. Helenka Rayska właśnie wychodziła z dryblasami. (...)  

Rikszą do nieba

95 lat temu urodził się Krzysztof Kamil Baczyński.

2016-01-21

W Kamieńcu

(...) Z początku myślał, że trafili na jakiś rodzinny zjazd. Wesele albo, co gorsza, pogrzeb. Nie, nie byłoby to z pewnością najszczęśliwsze rozwiązanie. Dopiero potem hrabia Wierzbowski uświadomił Stachowi, że w domach takich ludzi zawsze jest dużo gości. Szczególnie teraz, latem, kiedy można było kąpać się w jeziorze czy chodzić po lesie.
    Byli zatem w majątku grafów Finck von Finckensteinów goście z Berlina, Hamburga i Breslau, a nawet dalekich Niderlandów. Gdy dwa kwadranse po przekroczeniu progu pałacu zasiedli do stołu, bo był to już czas kolacji, Stach próbował nawet policzyć biesiadników. Szybko się jednak pomylił w rachunkach. Zresztą zaraz uwijający się jak w ukropie służący podali już przystawki (...)

2016-01-20

Szymany

Wreszcie! Działa! Pierwszy samolot wyleciał do Berlina, choć tylko po dziennikarzy. Zaraz wrócił. Od dziś będzie można polecieć z Szyman do Berlina właśnie i do Krakowa. Legalnie. Wszak Szymany to miejsce, gdzie ponoć lądowały samoloty z pasażerami w pomarańczowych wdziankach. Lotnisko pojawiło się na pierwszych stronach mojej Fabryki frajerów w takim właśnie charakterze. A pierwszy raz byłem tam jesienią 1987 roku, kiedy to wybraliśmy się na rajd nocny. Mapa sztabowa sobie, rzeczywistość sobie, ale iść trzeba. Daleko nie zaszliśmy, bo zaraz wybiegła na nas grupa chłopców z kałachami, a wojskowy star oślepił światłami. Wleźliśmy  na lotnisko wojskowe. Potem przyszła nowa Polska. Przez pewien czas lądowały tam samoloty z turystami z Niemiec, bo po co się mają tłuc z Gdańska czy Warszawy. Dziś Mazury otwierają się na świat, co mnie oczywiście cieszy.

2016-01-19

To mnie cieszy

Jest akcja, jest reakcja. Na FB natknąłem się na profil Recenzje z Lubimy Czytać. I od razu zrobiło mi się lepiej. Bo jak my jebiemy, to jest fajnie, ale jak na jebią, to już jest be. Autorzy profilu wyłapują "recenzje", czasami nawet lektur szkolnych, czasami autorstwa małolatów, które z recenzjami nie mają nic wspólnego. Ot, dali miejsce, gdzie mogę wyżyć się na autorze i jego dzieje, to się będę wyżywał (wyżywała)! I tak Stary człowiek i morze dostał jedną gwiazdkę. A Chłopi etykietkę, że to książka o ziemniakach. Może kiedyś ktoś zwróci też uwagę na wyzłośliwianie się niektórych "znawców" na temat moich książek. Nawet w oficjalnych recenzjach, że wymienię największą idiotkę Różę_Bzową i jej ocenę Trzeciego brzegu Styksu. Pod maską można wszystko zmieszać z błotem. Taki jest internet.

2016-01-18

Domówka

Znajoma B. zdecydowała, że opuści Warszawę. Wybrała Katowice. Nie będę oceniał, nie jestem od tego, może nawet sam bym to robił. Tak czy siak w sobotę była impreza pożegnalna, domówka na Wareckiej. Miejsce bardzo zacne, kilkadziesiąt metrów dalej mieszkał bowiem Tadeusz Konwicki. Parę dni temu na kamienicy przy Górskiego odsłonięto nawet tablicę pamiątkową. Ten sam budynek występuje także w filmie Wajdy Niewinni czarodzieje. Nasza impreza niestety nie trwała aż tak długo jak panów na zdjęciu (m.in. Łomnicki, Komeda i Polański), ale też było fajnie.

2016-01-15

W Deutsch Eylau


Jakby kogoś interesowało, to Stanisław Berg właśnie wszedł do hotelu Centrall. Zakup cygar w sąsiedniej trafice zostawił na potem. Niestety, będzie za późno…

2016-01-14

Fabryka i co dalej?


O Fabryce frajerów pisze Piotr Gryko na stronie empik.com: "Młodym dziecięciem będąc, trafiłem do szkoły innej niż wszystkie, ja z własnego wyboru, inni podobnie lub z przypadku, lub wysłani przez rodziców. Jeden z ostatnich eksperymentów Polski Ludowej – Liceum Wojskowe. W tym przypadku liceum w Olsztynie. Szkoła która przyjęła pierwszych uczniów w 1987 roku, a ostatnie matury odbyły się w 1993. Szkoła w której 14/15-letni chłopcy trafiali pod opiekę nieprzygotowanych pedagogicznie oficerów Ludowego Wojska Polskiego. Co wyrosło z tego zasiewu?" Dziś już wiemy. W Wigilię nowym komendantem głównym Żandarmerii Wojskowej został jeden z naszych kolegów. Bez nazwisk. Paradoks polega jednak na tym, że zrezygnował on z nauki po pierwszym półroczu, wrócił do swojego miasta, gdzie ukończył normalne liceum. Bez nerwów, bez hodowania wrzodów na żołądku zdał maturę i wstąpił do Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu. 3 maja będzie prasował spodnie z lampasami jako pierwszy…

2016-01-13

Kawałek dobrego rzemiosła

Co na antenie radiowej Jedynki powiedział o Krypcie Hindenburga redaktor Roman Czejarek, nie wiem, bo siedziałem w tym czasie "na zakładzie". Ale wiem, co napisał na FB, a napisał miło: "Polecam publicznie te, które uważam za warte uwagi. Te są ciekawe, bo Marchwicki to historia wielkiej mistyfikacji, intrygująco opisana i zdokumentowana (choć ja mam wątpliwości), zaś Krypta… Krzysztofa Beśki to kawał popularnej teraz literatury kryminalno-historycznej (coś jak historie w Wrocławia, Gdańska lub Szczecina), czyli kawałek dobrego rzemiosła. Kto to lubi, będzie zadowolony."

2016-01-12

Requiem otchłani

Maxime Chattam i jego Requiem otchłani, czyli kolejna lektura towarzysząca. To ostatnia część dyptyku, którego bohaterem jest Guy, paryski pisarz rozwiązujący w roku 1900 zagadki kryminalne. Intryga, okropności, których dopuścił się złoczyńca, wreszcie dochodzenie – wszystko fajnie. Za dużo tu jednak kwiecistości rodem z literatury kobiecej. Za mocno też powieść poszatkowana jest na akapity, bez potrzeby zupełnie, co irytuje.  I chyba dobrze, że to już koniec.

2016-01-11

Niechludow


Wczoraj, gdy przeczytałem o tym, jak dbał o siebie książę Niechludow, bohater Zmartwychwstania Lwa Tołstoja, od razu wziąłem się za porządki w szafce z kosmetykami. Tak czasem mam. Książki powinny w ten sposób działać. Poglądy bohatera na temat małżeństwa postanowiłem przytoczyć dokładnie.

2016-01-08

Ziemia obiecana

Ziemia obiecana w reżyserii Andrzeja Wajdy została uznana za najlepszym polski film w historii kina. Film otarł się nawet o Oscara, ale nie dostał nagrody, bo reżyser sportretował dość niekorzystnie Żydów. No trudno. Ja lubię i film, i serial, a przede wszystkim książkę. Szkoda, że na taśmę nie zostali przeniesieni wszyscy bohaterowie powieści, a trochę ich jest. Nawet więcej niż w moich łódzkich książkach, więc niech się odpieprzą ci, którzy mi to wyrzucali. Na koniec o tym, o czym już wspominałem: Stanisław Berg opuści miasto. Zrobi to dokładnie za 3 strony. No, może za 5.

2016-01-07

Podsumowań ciąg dalszy

Pani tak o Autoportrecie z samowarem… No niech już będzie.


Z kolei Tomasz Białkowski trochę narzeka:


2016-01-05

Widma Krajewskiego

To już trzecia lektura tej książki. I wciąż mi się podoba! Od niej zaczynałem przygodę z cyklem Marka Krajewskiego, a jako że to powieść najstarsza, w sensie że jej akcja rozgrywa się najwcześniej, siegnąłem po nią w ramach lektur obowiązkowych i towarzyszących. Nie pamiętałem tylko, że w książce tej akcja na chwilę została przeniesiona do pewnego miasta, które jest mi bliskie, bo na nim właśnie teraz będę operował. Na szczęście Mock przenosi się tam tylko na chwilę. Dziś, gdy cykl o niemieckim wrocławskim policjancie to już historia, wypada tylko wyrazić żal, że to już koniec. Mógł ją autor pociągnąć trochę dłużej. Ale Popielski kusił. Może pan Marek jeszcze wróci do starego bohatera, kto wie…

2016-01-04

Podoba mi się język

Emindflow, użytkownik (-czka) portalu lubimy czytać, zawsze reagował (-a) na moje nowości. Mimo że Dolinę popiołów uważa, w przeciwieństwie do wielu, za najsłabszą część cyklu, z uczciwości recenzję zamieszczam: "(...) Ta książka jest nieco słabsza od poprzednich. Być może dlatego, że większa część akcji rozgrywa się poza Łodzią, a dla mnie właśnie opisy XIX-wiecznej Łodzi były bodaj największym atutem. W tej powieści autor nawiązuje aż do powstania styczniowego, co samo w sobie skądinąd jest interesujące, ale już próby powiązania go z wydarzeniami opisywanymi w książce wydaja mi się mocno naciągane. Niezmiennie podoba mi się język, jakim posługuje się Krzysztof Beśka. Po prostu dobrze się to czyta, zwłaszcza bardzo sugestywne opisy codziennego życia w tamtych czasach (...)" całość

2016-01-01

Chyba...

...trzeba coś 1 stycznia napisać. No to piszemy. Że się, kurwa, nie damy. I dalej będziemy tlukli. Dziś natluklismy stronę, mimo wolnego dnia. I piszemy o tym, choć bez zdjęcia.