2014-10-31

Co czytają dzieci?

W dzisiejszym "Metrze" niepokojące słowa na temat czytelnictwa wśród 12-15-latków. Generalnie jest źle, bo młodzież nie czyta. A jak już, to zachodnich autorów: durną Rowling, Tolkiena. Polskę reprezentuje tylko cykl Maleszki. Gdzie się podział Niziurski, Nienacki, Bahdaj, Szklarski, na książkach których wychowałem się ja i moi rówieśnicy? Nie ma. Kurz biblioteczny pokrył. Słyszałem zdanie, że książki tych autorów po prostu się zestarzały, czytać się tego nie da. Nie zgadzam się z tym, ale jeżeli tak jest, to może czas wypełnić tę lukę, by odciągnąć dzieci od telewizorów i komputerów? Misję tę jakiś czas temu podjęła i ciągnie między innymi znajoma autorka Małgorzata Karolina Piekarska. Kto jeszcze? Warto o to pytać.

2014-10-29

A może jednak wschód?

Wczoraj wieczorem we wszystkich wiadomościach piali, że teraz trzeba będzie wzmocnić garnizony na wschodzie kraju, a może nawet budować je od nowa. By to skomentować, przytoczę fragment Krypty Hindenburga, który co prawda z niej usunąłem, by nie gmatwać, ale który dobrze komentuje całą sytuację:


– Cześć, poruczniku – przywitał się.
Uścisnęli sobie ręce przez okienko, dopiero potem człowiek nazwany porucznikiem wyszedł ze swojego samochodu, a uczynił nieco niezdarnie.
– Jak noga? – zainteresował się gość.
– Jeszcze jest, Wojtku – odpowiedział. – Jeszcze jest.
Ruszyli przez pusty plac, wolnym krokiem, wymuszonym przez kalectwo jednego z nich, a może fakt, że drugiemu nigdzie się nie spieszyło. Tu i ówdzie z popękanego asfaltu przebijały pojedyncze kępy traw, w pewnym miejscu udało się wykiełkować nawet całkiem sporej brzózce!
– Parę latek, a wyrośnie tutaj prawdziwy las – rzekł z przyganą mężczyzna o imieniu Wojciech, kopiąc ze złością rdzewiejącą puszkę po "czarnym specjalu". – Pomyślałbyś, że dożyjemy czasów, kiedy w mieście, w którym zawsze stacjonował ogromny garnizon, nie będzie ani jednego żołnierza?
– Zasrana doktryna. 
– Otóż to! Wszyscy przejrzą na oczy dopiero wtedy, gdy czołgi z Kaliningradu będą pięćdziesiąt kilometrów w głębi Polski. Jeszcze wspomnisz moje słowa. A i wtedy nie braknie pewnie takich, co będą się zastanawiać, czy kochanym sojusznikom wypada z tego powodu przerywać popołudniową herbatkę czy grę w golfa...

2014-10-27

Wieści z Łodzi


Łódzki OFF przy Piotrkowskiej znalazł się pośród siedmiu nowych cudów Polski. Byłem tam ostatnio, kilka postów temu opisałem. Druga sprawa do ulica Moniuszki, czyli dawny Pasaż Meyera. Mieściła się tam redakcja "Dziennika Łódzkiego", w której dzieje się spora część akcji moich książek. Ulica będzie odnawiana. I tu ciekawostka: ma być nowy bruk z... drewna, jak przed laty.

2014-10-24

Lepszy, bo nie stąd?

Ktoś kiedyś powiedział, że nagrody literackie dzieli na te, którymi gardzi, i te, które dostał. Wiele w tym prawdy o nagrodach i o naturze człowieka. Ja dostałem kilka lat temu Wawrzyn, a właściwie dwa. I jestem z tego powodu dumny. Boję się tylko jednego. Otóż kapituła tej wspaniałej nagrody w ogóle nie dostrzega literatury kryminalnej. Był jeden wyjątek kilka lat temu, gdy nominowana była książka Topielica Gai Grzegorzewskiej. Nie są jednak dostrzegane powieści w świetnych kryminalnych cyklach, które wydali w ostatnich latach Paweł Jaszczuk i Tomasz Białkowski. I ja też. Obaj moi koledzy, z którymi tydzień temu dyskutowaliśmy w Planecie 11 o kryminale na Warmii i Mazurach, byli nominowani (a Tomasz nagrodę otrzymał) tylko za książki tzw. ambitne. Tymczasem na rynku właśnie pojawił się Gniew Zygmunta Miłoszewskiego, który, idę o zakład, znajdzie się wiosną przyszłego roku wśród 5 najlepszych książek regionu (twórca nie jest stąd, ale akcja książki rozgrywa się w Olsztynie). Czyli znów wyjątek? Bo co? Bo lepszy? Lepszy, bo nie stąd? Wniosek, a właściwie dwa: nagroda ta powinna promować tylko twórców z regionu. A kryminały to też literatura!

2014-10-22

Park Centralny

Fontanna, kule, grzybek. Naprawdę pięknie!
W niedzielę po występach (jakkolwiek to brzmi) na Festiwalu do Czytania, wskoczyłem w dresik, trampki i pobiegłem do Parku Centralnego w Olsztynie. Byłem tam pierwszy raz. Jeszcze parę lat temu była to dzika dolina Łyny, z kilkoma zaledwie ścieżkami, którymi można było skrócić sobie drogę choćby z centrum do Domu Harcerza. Jakiś czas temu zaczęła się rewitalizacja tego miejsca. To, co ujrzałem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Nowe alejki, mosty przez rzekę, fontanna. Ławeczek mogłoby być więcej, ale to w każdej chwili można naprawić. Powstało idealne miejsce do wypoczynku w samym centrum miasta. Pojawił się jednak pewien problem. Otóż w Krypcie Hindenburga dolina Łyny występuje jeszcze w poprzedniej postaci. Tam, wśród dzikich chaszczy, bohaterowie łapią dwóch nieletnich Rosjan. Trzeba będzie uaktualnić podczas redakcji!
Są też ścieżki rowerowe.
Wspomniany Dom Harcerza. Mieszkałem tam przez rok.
Potem budynek przejął Kościół i dziś mamy tego efekty:
przepiękna willa pana Hermenau popada w ruinę!
Na dowód, że naprawdę biegałem,
selfik ze świętym Janem Nepomucenem!

2014-10-21

Miło się czytało

Dwie nowe recenzje na stronie lubimyczytac.pl: Pisze Inka 50: „Podobnie jak Trzeci brzeg Styksu miło mi się czytało ze względu na klimat XIX-wiecznej Łodzi. Akcja toczy się szybko i prawie do końca nie wiemy, kto jest tym potworem siejącym postrach wśród mieszkańców miasta. I wśród policji carskiej również”. Trochę inne zdanie ma AIR: "Co do tej książki mam mieszane uczucia. Z jednej strony opisana historia do końca wzbudza zaciekawienie. Odpowiedź na pytanie „Kto jest mordercą?” nie jest wcale prosta. Obdarzyłam sympatią głównego bohatera, detektywa Berga, jego przyjaciół i współpracowników a w szczególności jego matkę. Z drugiej strony miałam wrażenie, że książka składa się w sporej mierze z wątków czasami znikomie połączonych z główną fabułą, w dalczej części nawet całkiem porzuconych, co bywało rozpraszające. Myślę jednak, że jeśli natrafię na okazję, to sięgnę po poprzednią książkę z cyklu przygód detektywa Berga".

2014-10-20

Poolsztyńskie refleksje

Od lewej dr Jolanta Świetlikowska, Tomasz Białkowski,
Paweł Jaszczuk i ja. A po drugiej stronie obiektywu
dr Bernadetta Darska.
II Festiwal do Czytania już za nami. Panel z udziałem trzech pisarzy związanych z regionem i piszących kryminały, który odbył się w bibliotece Planeta 11, uważam za bardzo ciekawy. Miałem też mocne wsparcie w postaci aż czworga znajomych policjantów z Olsztyna, ale umówiliśmy się, że do rozmowy wciągał ich nie będę. Prowadząca spotkanie Jola Świetlikowska podjęła kilka ważnych kwestii, choćby zła w naszych powieściach. Przywołano nazwiska, niektóre już zupełnie zapomniane, naszych poprzedników, czyli twórców kryminałów mieszkających kiedyś na Warmii i Mazurach. Nazwiska ewentualnych następców też padły, gdyż po rozmowie miało miejsce rozwiązanie konkursu na opowiadanie kryminalne, którego akcja dzieje się w mieście nad Łyną. 

Po panelu, tak jak w roku ubiegłym, odbyła się wystawa pisarzy z Warmii i Mazur, czyli dyskusje z czytelnikami i pięciominutowa prezentacja fragmentu tekstu. Zdecydowałem się zaprezentować fragment jeszcze ciepły. Była też warstwa wizualna, a co! W rogu sali wystawowej wisiał natomiast telewizor, na którym pokazywano zdjęcia przedstawiające miejsca pracy bądź biblioteki autorów. O 21.00 natomiast wystartowała impreza Literatura bez cenzury. I choć tekst, który odczytałem, znajduje się post wcześniej, zdjęcia z tego wydarzenia ocenzurowano. Przynajmniej na razie.

A jednak zdjęcia się pojawiły. Czytam!

2014-10-18

Bez cenzury

Fragment Krypty Hindenburga, który przeczytam/przeczytałem (niepotrzebne skreślić) na spotkaniu Literatura bez cenzury podczas II Festiwalu do Czytania w Olsztynie.

2014-10-16

Idę dziś

Konkurencji się nie promuje, konkurencję się zwalcza. Nie dotyczy to jednak Dawida. Dziś wybieram się na promocję jego kolejnej książki Berlinawa i będę klaskał ze wszystkich sił. Bo takie wydarzenia to za każdym razem święto literatury. 

2014-10-15

10 lat!

Dokładnie 10 lat temu, 15 października 2004 roku, ukazała się moja debiutancka powieść. Wrzawa początkowo nosiła tytuł Warschauermensch, ale panie w wydawnictwie Muza orzekły, że za trudne. Wyłączyłem więc dwie litery w neonie i wyszło to, co wyszło. Pamiętam dokładnie ten dzień. Byłem w kinie Iluzjon na filmie z Historia Marii i Juliena. Potem dotarłem do Empiku na Nowym Świecie. Tam po raz pierwszy wziąłem ją do ręki, jedną z całej piramidy. Uczucie nieporównywalne z żadnym innym. Dziś mój prozatorski debiut ma najgorszą notę ze wszystkich moich książek na lubimyczytac.pl i kiepskie tam recenzje. Na pewno wiele bym tam zmienił. Ale to mój debiut! Taki byłem wtedy. Musiałem być taki, żeby dzisiaj być inny. A recenzje, które wyszły wtedy, a było ich bardzo dużo, były niezłe. Wzbudziłem dyskusję, byłem pierwszy. Tego nikt mi nie zabierze.

2014-10-14

Byłem belfrem

Dziś Dzień Nauczyciela. Serca rozwesela – śpiewało się kiedyś. Moje nawet rozweselał, gdy przez 2 lata pracowałem w wyuczonym zawodzie, choć bida była taka, że lepiej nie mówić. Pierwsza pensja – 600 złotych. Najpierw uczyłem w Gromotach pod Iławą (na zdjęciu wyżej), potem w Szkole Podstawowej nr 33 w Olsztynie. Czy byłem lubiany? Jeśli oceniać po ilości kwiatów, które dostałem po każdym roku pracy, to owszem, nawet bardzo. Oczywiście nie obyło się bez przykrych chwil, tak ze strony nauczycieli i dyrekcji, jak i uczniów. Ucząc dzieci, sam również się uczyłem. I tak jak dopiero po studiach przeczytałem wszystkie lektury, tak dopiero w trakcie pracy przyswoiłem sobie całą polską interpunkcję i ta wiedza, zupełnie obca dla wielu autorów, jest ze mną do dziś.

2014-10-10

Nowa powieść

Tłukę ją od ponad dwóch tygodni. To będą perypetie człowieka, który stracił pamięć w wyniku pobicia. Nie wie, kim jest, co tu robi i tak dalej. Stary schemat, ale dobry. Lubię go bardzo. Można ugotować we współczesnym sosie, w znajomych dekoracjach, pobawić się faktami jak reżyser Vega w filmie Służby specjalne

Nowy wykonywał tylko polecenia. Jakiś głos podpowiadał mu, że tak trzeba. Incydent w mieszkaniu Marii, gdy nieoczekiwanie stanął na drodze Cześkowi i Patykowi, był pierwszy. Co go podkusiło? Nie znał przecież nikogo w tym mieście, tylko ich. No i Marię, którą pokazali mu na cmentarzu i o której Szef powiedział przed chwilą „stara”. Ale przecież była stara. Tak jak pan Kazimierz, na którego dłoń Nowy nadepnął w sąsiednim mieszkaniu. Był stary i umarł na starość. 
A jeśli nie? Czy powinienem o tym powiedzieć? – zaczął się zastanawiać.
– Pamiętasz tę kartkę, którą przy tobie znaleźliśmy? – zapytał w pewnej chwili Szef.
To było jedyne, co przy sobie wtedy miał. Żadnych dokumentów, nie mówiąc już o portfelu z pieniędzmi czy kartami płatniczymi. Nie miał też wspomnień. Nie wiedział nawet, czy lubi szarlotkę, czy nie! Szef pokazał mu tę kartkę, gdy po dwóch dniach Nowy nieco wydobrzał. Ale nie potrafił nic na jej temat powiedzieć.
– Tę z numerem telefonu? 
– Tak. – Człowiek za kierownicą wyciągnął z prawej bocznej kieszeni płaszcza niewielki karteluszek. – Powinieneś coś wiedzieć, Nowy…
– Co takiego, Szefie?

2014-10-09

Dom w Aleksandrii

" (...) To jest moja praca. Chodzenie i patrzenie, zatrzymywanie się i wpatrywanie w jakiś punkt, detal, w kawałek muru czy zamazany napis na ścianie domu. Czasem siedzenie w kafejce przy kawie i sziszy, łapanie oddechu, łapanie czasu, życia. Patrzenie. Słuchanie. Wchłanianie (...)" Tak pisze Piotr Ibrahim Kalwas w powieści Dom. Książka to dość szczupła, ale jakże wielka. Bardzo osobista, a jak uniwersalna. Wciąż łapię za pozycje, dzięki którym pielęgnuję w sobie wspomnienia z wakacji. Autor mieszka w Aleksandrii w Egipcie od paru lat i po tym mieście oprowadza czytelnika. Po smakach, zapachach, widokach. Bakłażany, czosnek smażony, falafele, fajka wodna – wszystko tam jest. To miesza się ze wspomnieniami Kalwasa z dzieciństwa i młodości, które przypadły na czas PRL, ze starymi filmami, a nawet Polską Kroniką Filmową. Mieszanka to jakże udana, bo w wielu miejscach znalazłem własne przemyślenia, rzeczy, które lubię, za którymi tęsknię. I fajna rzecz na koniec, w sobotni wieczór złapałem autora na FB, pogadaliśmy miło i teraz będę z Aleksandrią na bieżąco.

2014-10-08

Siegfried Lenz 1926-2014

Wczoraj odszedł Siegfred Lenz, urodzony w Ełku niemiecki pisarz, który w swojej twórczości śmiało rozliczał się z przeszłością, czyli czasami nazizmu. Był też zwolennikiem pojednania z Polską. Czytałem jego dwie książki Zapiski spekulanta i Za burtą. Dobrze je wspominam. O jego twórczości i życiu mówiło się u nas niewiele, na pewno mniej niż o Grassie. Na szczęście rodzinne miasto zdążyło go wyróżnić, przyznając tytuł honorowego obywatela.

2014-10-06

Mroczne ciekawostki

Z tygodniowym opóźnieniem, bo czekałem na jakieś fotograficzne udokumentowanie wydarzenia. I oto jest. Festiwal był pełen osobników przechadzających się w strojach rycerzy, przy mieczach, magów i kosmicznych stworów. Moje nakrycie głowy, które przywiozłem z Turcji, okazało się więc jak najbardziej na miejscu. W informatorze, który otrzymałem na festiwalu Kapitularz, stało: "Beśka to autor powieści kryminalnej Trzeci brzeg Styksu, której akcja dzieje się pod koniec XIX wieku w Łodzi i opowiada o ciemniejszej stronie miasta fabrykantów i wielkich fortun. Podczas swojej prelekcji opowie, co zainspirowało łódzki kryminał historyczny oraz o różnych ciekawych wydarzeniach, o których nawet rdzenni łodzianie mogą nie wiedzieć". O tym też mówiłem, stojąc za biurkiem jak za starych, nauczycielskich czasów. Z pamięci, godzinę. Mam to już przećwiczone, więc pewnie i dwie godziny bym dał radę; tylko czy słuchacze by dali? Było więc o tym, dlaczego Łódź, i o tym, dlaczego kryminał. Kilka pytań w trakcie, celne uwagi. Na koniec podpisałem kilka egzemplarzy. Pierwszy raz widziałem egzemplarz Trzeciego brzegu Styksu tak… wyrobiony. Tak, to dobre słowo. Na moje pytanie, czemu tak wygląda, miła właścicielka przyznała, że książka przechodziła przez dłuższy czas z rąk do rąk na… szpitalnym oddziale. I właśnie dla takich chwil warto pisać!

2014-10-03

"Weryformat" nr 5/2014, str. 29-39


Fragment Fabryki frajerów, a do tego rozmowa o tamtych czasach – wszystko to w najnowszym numerze "Weryformatu". Do przeczytania tutaj

2014-10-02

Stambuł

Obrazy z Turcji wciąż są we mnie, więc nie mogłem nie sięgnąć po tę książkę. Stambuł. Wspomnienia i miasto tureckiegio pisarza, noblisty Orhana Pamuka, to lektura szczególna. To wspomnienia i miasto, jak podtytuł głosi. Wspomnienia z dorastania pisarza, proces stawania się twórcą, pierwsze sukcesy i porażki, rola rodziców i brata, a wszystko na tle ogromnego organizmu nad Bosforem. Każdy z nas ma takie wspomnienia i takie miasto. W pewnym momencie autor cytuje Waltera Benjamina, który twierdzi, że prawdziwie i wyczerpująco opisać jakieś miejsce może tylko ten, kto w nim… nie mieszka na co dzień. To chyba tak jak ze mną i Łodzią. Tym zdaniem zresztą zakończyłem swoją sobotnią prelekcję. Wracając do Stambułu, czuję się zachęcomy, by tam polecieć. Może kiedyś.

2014-10-01

Studia, studia

1 października kojarzy się z rozpoczęciem roku akademickiego. Sam śpiewałem kilka razy Gaudeamus, bo byłem w chórze uczelnianym. Tylko czy teraz jeszcze można mówić o gaude? (pewnie wyrażam się niegramatyczne, przepraszam, łacina wyleciała mi z głowy zupełnie!). Pewna moja znajoma, wykładowca akademicki, pisze mi tak:  „W naszej akademickiej rzeczywistości dużo dzisiaj absurdów i prawdziwych problemów. Wyobraź sobie, że wszystkie roczniki dziennych studiów na polonistyce nie liczą nawet stu osób, a zaoczny mamy tylko jeden rok (14 osób). Studentów coraz mniej, a pracowników tyle samo. Średnio wypada jeden student na trzech. A będzie jeszcze gorzej. Bo nie dość, że niż demograficzny ma się zwiększyć o 30%, to jeszcze mało kto dzisiaj wybiera polonistykę, a jak już to są to głównie nieudacznicy, osoby bez innego pomysłu. Aż się uczyć nie chce”. Mocne to słowa, niepokojące. Gdy ja zaczynałem studiować polonistykę, miałem jakiś pomysł na siebie i to, co będę robił. Potem przyszła literatura, która jest do dziś. Wiedzę nabytą na studiach wykorzystuję dziś szczęśliwie w codziennej pracy. Nie robię na budowie, choć może byłoby to bardziej opłacalne…