2016-11-25

07 zgłoś się

Równo 40 lat temu, 25 listopada 1976 roku, wyemitowano pierwszy odcinek serialu. Lata mijają, a ja wciąż jestem w stanie siąść i oglądać. Choć przecież wiem doskonale, kto zabił i co za chwilę powie porucznik Borewicz. Bo to nie tylko świetny kryminał, ale też świadectwo tamtych czasów, których, w przeciwieństwie do katogwiazd prowadzących któryś z koncertów w Opolu parę lat temu, nie uważam za straszne. 07 zgłoś się kręcono przez kilkanaście lat, kilkoma seriami, i każda ma coś w sobie. Lata 70., a w nich auta marki warszawa, potem radiowozy fiat 125 p, wreszcie polonez Borewicza. Ciuchy niesamowite i problemy ludzkie prawdziwe. Szmagier dotknął nawet problemu ostracyzmu, z jakim spotykali się milicjanci po stanie wojennym. Jest taka scena, jak Borewicz podwozi lekarkę do szpitala praskiego, a inna lekarka, dowiedziawszy się, kto zacz, ostentacyjnie wychodzi z pokoju. Na koniec dodam jeszcze, że miałem wielkie szczęście i zaszczyt przeprowadzić wywiad z Bronisławem Cieślakiem, choć tylko przez telefon.

2016-11-22

Belle Epoque

Niby nie Łódź, a Kraków. I rok 1905, nie zaś 1892. A jednak czuję, że ktoś mi zrobił koło pióra. Serial Belle Epoque będzie można obejrzeć już na wiosnę w TVN, a w nim detektywa i zagadkę kryminalną. Pozostaje mi tylko żałować, że nie mam wpływowych przyjaciół i znajomych, życzliwych ludzi wokół, którzy pomogliby mi przełożyć moją trylogię łódzką na język filmu. Sprawa przeniesienia Berga do teatru też umarła wraz z dyrektorem Teatru Nowego Zdzisławem Jaskułą. Szkoda, szkoda. Może Rosjanie okażą się lepsi i zrobią serial według dalszego ciągu przygód Stacha. Nie obraziłbym się.

2016-11-21

W przekładzie Andrzeja Drawicza

Czy wiecie, mili Państwo, co to jest imiesłowowy równoważnik zdania? Bo na przykład 20 lat temu, w Wydawnictwie Dolnośląskim, kiedy została wydana powieść Michaiła Bułhakowa Mistrz i Małgorzata w przekładzie Andrzeja Drawicza, nie wiedzieli. I że trzeba go oddzielać przecinkiem od reszty zdania też nie wiedzieli. Cała przyjemność lektury idzie w chuj, bo ktoś niedouczony robił redakcję i korektę! Ciekaw jestem, czy jest lepiej w nowym przekładzie państwa Przebindów, który od jakiegoś czasu jest na rynku księgarskim… I aż mi się odechciało pisać o tym, jak ważna jest to książka dla mnie. Może kiedyś.

2016-11-18

I wiem, że to dobre!


Takiego zgrabnego hasełka z reklamy pewnej sieci niemieckich sklepów użyłem wczoraj podczas Biesiady Literackiej Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, zachwalając swoje książki. Biesiada naprawdę była biesiadą, bowiem pierwszą osobą, którą ujrzałem po wejściu na salę w Domu Literatury, był jakiś starszy pan pałaszujący szynkę odwiniętą z papieru. Potem Małgorzata Karolina Piekarska porozmawiała ze mną o moim warszawskim cyklu. Zastanawialiśmy się też głośno, czy to kryminały, czy nie. Ale czy to ważne?



2016-11-17

2016-11-15

Barańczak

2 dni temu, 13 listopada, Stanisław Barańczak obchodziłby 70. urodziny…

Gdyby nie ludzie

Gdyby nie ludzie, gdyby nie istnieli
tak natrętnie, ze swoim łupieżem, paranoją,
wystrzępionymi spodniami, antysemityzmem,
kłopotami w pracy, trwałą ondulacją, skłonnością do uproszczeń i zadyszki,
gdyby wcale nie trzeba ich było poznawać,
przecierających zamglone okulary, wycierających zamaszyście buty
„straszne dziś błoto”, ocierających bezsilną łzę,
gdyby nie otwierali przed każdym tak od razu
swoich otłuszczonych serc i wyszmelcowanych teczek
z przetartymi na zgięciach papierami
„chwileczkę, gdzie ja podziałem to zaświadczenie”,
gdyby w ogóle ich nie było, tych zanadto takich samych
i nadmiernie odmiennych światów z podwyższonym ciśnieniem,
z wygórowanymi żądaniami „panie musisz pan mi pomóc”,
zbyt głośno mówiących, zbyt naocznie żywych,
zbyt dotkliwie ludzkich,
o ile łatwiej by się mówiło „nic co ludzkie nie jest...”

5 XI 1979
Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu

2016-11-14

Leonard Cohen (1934-2016)

Wydawało się, że będzie trwać wiecznie. Do końca przecież nagrywał płyty i koncertował. I już nie ma Leonarda Cohena. Po raz pierwszy usłyszałem o bardzie podczas lekcji muzycznej, która miała miejsce w sali koncertowej iławskiego IZNS-u. Były takie lekcje, był taki zakład. Potem piosenka Dance Me To The End Of Love w telewizji, smutna jak jasna cholera, z jeszcze smutniejszym teledyskiem. Hallelujah śpiewałem pod koniec VIII klasy i na harcerskich rajdach w liceum. No a potem się posypały kolejne kawałki. Jak stary był to twórca, świadczy chyba to, że gdy tańczyłem kiedyś w Łodzi z jedną panią lat 22, leciało Hallelujah, a ja zapytałem dziewczę, co to za piosenka, odpowiedziała, że piosenka ze… Shreka. Można wymieniać długo, wspominać, ale lepiej będzie chyba posłuchać. To idę posłuchać.

2016-11-08

Metafizyka dnia codziennego

Wczoraj spotkało się mnie coś miłego. Rano wsiadłem na Politechnice w tramwaj zamiast w autobus, by przejechać za zakręt, skąd jest więcej połączeń. Minąłem plac Zbawiciela. Schodząc w dół do Trasy Łazienkowskiej, przypomniałem sobie nagle ten dzień sprzed 27 lat, kiedy kręciłem się w okolicy, zaglądałem do Teatru Współczesnego, gdzie akurat grali Mistrza i Małgorzatę. Książka ta w tym czasie zaczęła już zmieniać moje życie. Przyjeżdżam do pracy i po paru godzinach dowiaduję się, że wygrałem w konkursie, który ogłoszono w piątek. Nagroda? Bilety na spektakl Każdy dostanie to, w co wierzy wg powieści Bułhakowa w Teatrze Powszechnym! Wieczorem sięgnąłem po przekład Drawicza i od razu połknąłem 80 stron.

2016-11-07

Dygat

Czytam sobie Dworzec w Monachium Stanisława Dygata. I nie mogłem oprzeć się pokusie zamieszczenia tutaj dwóch cytatów. Tak w przerwie, która jakoś wciąż u mnie trwa.