2012-08-30

Kryminał, który się czyta


Pisze Józef Jacek Rojek na stronie pisarze.pl: “Krzysztof Beśka zaczął swój życiorys literacki jako poeta, ale zapoznany został jako powieściopisarz, który umie tworzyć literackie fikcje z godnym pozazdroszczenia zadziornym piórem – jak to się powiada – i z nonszalanckim tupetem, i któremu nie obce są również polskie uwarunkowania kapitalistycznego dwudziestolecia, w jakim żyjemy, jak również rozliczenia z przeszłością. (...) organizującą strukturą powieści Trzeci brzeg Styksu Krzysztofa Beśki – owego mrocznego kryminału w scenerii dawnej Łodzi – jest woda. Woda jako taka i przynosząca korzyść, i woda jako mitologiczna rzeka Styks, gdzie wokół niej gromadzi autor Bumerangu wszystkie inne, pomniejsze motywy i sekwencje literackie, tematy i wątki, aby zbudować ostatecznie powieść retro-kryminalną. Powieść retro-kryminalną o posmaku thrillera – którą się naprawdę czyta! (...) Klasyczne wątki i chwyty literackie, nawet tląca się miłość, pod piórem Krzysztofa Beśki znajdują jak najbardziej konsekwentną konstrukcję dobrego retro-kryminału, gdzie podjęte tropy przez dwóch detektywów, prowadzą nie tylko   przez podejrzane szynki i ciemne zaułki miasta. Ale również tropy wiodą przez pałace przemysłowców i ich podziemia, zaś galeria łódzkich przedstawicieli władz miejskich, cyrkułów, mieszczan i mieszczek, Żydów i detektywów, jak i ubogich panienek z dobrego domu czy podejrzanych miejskich żulików, naprawdę stanowi galerię osób wyrazistych, opisane rysem psychologicznym, co przywołują na myśl Ziemię obiecaną Władysława Reymonta. Tyle że jest to „ziemia obiecana” Krzysztofa Beśki – podziemi i kanałów: mrocznych nurtów człowieczej psychiki, jakie się budzą w dobie „tamtego” kapitalizmu. Wszystko zaś podane jędrnym językiem, opisowym, jak przystało na naprawdę rasowy kryminał".

całość tutaj

2012-08-29

Ćwierć wieku temu

Równo 25 lat mija, odkąd spędzili nas na Leśną 1 w Olsztynie, zabierając ostatnie dni wakacji. Wszystko po to, by dzwonek w Ogólnokształcącym Liceum Wojskowym mógł 1 września zabrzmieć wyjątkowo donośnie i doniośle, a my mieliśmy stać w równych szeregach, bo świat patrzył. Udało się. Potem już było coraz gorzej, a świat miał nas w dupie. I tak powstała Fabryka frajerów, po latach uhonorowana w tym samym mieście najważniejszą nagrodą literacką regionu. Powieść jeszcze można kupić, na przykład tutaj

2012-08-20

Śladem retrozbrodni

O Trzecim brzegu Styksu wspomina Katarzyna Wajda w swoim artykule. Miło się znaleźć w dobrym towarzystwie. 
Całość  tutaj

2012-08-13

W Iławie. Kilka drobnych uwag


Kiedyś pisałem wiersze, od wierszy z reguły zaczyna się przygodę z literaturą, która, gdy ktoś ma sporo talentu i jeszcze więcej szczęścia, może z przygody zmienić się w zajęcie poważne, nadające sens życiu. Poważne i niepoważne jednocześnie, bo poważny zawód (czytaj: dochodowy) to jest fryzjerka albo glazurnik. Ale o tym właśnie marzyłem, wychylając się przez okno z widokiem na Mały Jeziorak, co zaowocowało wierszem, który później znalazł się w tomie Jeziorak. Niedojrzałe to jeszcze, sztubackie mocno, ale ważne, że pisane językiem dyskursywnym, bez rymów. No i stanowi ważny dokument. Taki byłem, tyle potrafiłem. Wciąż też ufam w sprzyjające wiatry i słowo, a i na ciepłe lądy przyjdzie czas. Mam nadzieję, że wcześniej niż na emeryturze. Przez to samo okno wyglądałem sobie kilka dni temu, 15 lat od napisania tamtego wiersza. Wiele się zmieniło. Bibliografia sporo dłuższa, tak podmiotowa, jak i przedmiotowa. A w głowie wciąż żywa jest nadzieja, że gdzieś tam, za przesmykiem, nad którym właśnie przerzucono nowy most, czeka coś dobrego. Mógłbym jeszcze napisać, że Iława pięknieje, że zbudowano wiele nowych, szerokich ulic (pewnie po to, by przez to miasto szybciej przejechać i nie oglądać się!), burząc przy tym zabytki i wycinając stare drzewa. Mógłbym napisać, że miejska biblioteka czeka, aż dostanę Nobla, bo wcześniej nie ma szans, żeby mnie, twórcę z Iławy, zaprosić na spotkanie z czytelnikami. Mógłbym jeszcze napisać wiele, ale po cholerę... I tak powstał rym.

2012-08-07

Nowa jakość powieści kryminalnej


Pisze Robert Fryga na lubimyczytac.pl: “Powoli zmieniam zdanie na temat powieści kryminalnych rodzimych autorów. Zupełnym przypadkiem trafiłem na mniej znanego (ale nie debiutującego) pisarza, prezentującego jednak poziom zdecydowanie wyższy od najpopularniejszych person polskiego światka literackiego. Krzysztof Beśka bazując na wyświechtanym schemacie starego gliny i młodego gliny stworzył nową jakość powieści kryminalnej z lokalnego podwórka. Nie dość, że świetnie się czyta, to jeszcze mimowolnie chce się więcej i więcej. (...) Chociaż Beśka korzysta z klasycznych wzorców kryminałów, to stawia na ich nowoczesne adaptowanie i opakowanie w wielkomiejski klimat współczesnej Warszawy. Tyle, że odrzuca źle rozumiany (a tak popularny wśród naszych pisarzy) lokalny patriotyzm i pisze o polskich miastach tak, jakby przedstawiał np. Nowy York. Na plus są również kreacje bohaterów. (...) Książki nie czyta się szybko i w jeden wieczór, ale to tylko dodaje uroku całości i jeszcze bardziej podkreśla kreację głównego bohatera. Żeby nie było zbyt mrocznie, książka obfituje w akcenty humorystyczne, co zdecydowanie uprzyjemnia i ubarwia lekturę. Jednak ze względu na lekko cyniczne obserwacje głównego bohatera nt. społeczeństwa, mamy do czynienia raczej z czarnym humorem. I bardzo dobrze, bo taki komediodramat raczej nie zyskałby uznania w moich oczach, a tak – zastosowane zabiegi pozwoliły oderwać się od głównego wątku fabuły, nie burząc jednocześnie całego nastroju. Autor Wieczornego seansu wysmażył kryminał pierwszorzędny. Powinien zadowolić tak niedzielnych czytelników, jak i weteranów powieści kryminalnych. Akcja zasuwa do przodu już od pierwszych stron i zwalnia dopiero na epilogu. Po skończonej lekturze mam wilczy apetyt na kolejną książkę Krzysztofa Beśki. Czuję, że będzie dobra”.
całość tutaj

2012-08-06

Bardziej przygoda niż kryminał

Pisze Bernadetta Darska: "Powieść kryminalna Krzysztofa Beśki to interesujący portret miasta skażonego występkiem i naznaczonego złem uderzającym w niewinnych. W Łodzi końca XIX wieku zostaje porwany chłopiec. Nikt nie może trafić na jego ślad, a kiedy znika kolejne dziecko, sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje. Choć mamy tu do czynienia ze śledztwem, trudno oprzeć się wrażeniu, że konwencja przyjęta przez autora bliższa jest powieści przygodowej niż detektywistycznej. Zwłaszcza finał tej historii pozwala tak sądzić. Oprócz próby wyjaśnienia tajemniczej sprawy, wzbogaconej dodatkowo zniknięciem pewnego mężczyzny, Beśka proponuje czytelnikom opis przedstawicieli różnych warstw społecznych i różnych narodowości. (...) Książkę otwiera i zamyka fragment umiejscowiony we współczesności. Tego typu klamra nie ma szczególnego uzasadnienia i wydaje się zbędna. Cóż zatem otrzymuje czytelnik? Interesujący portret miasta, dość powoli rozwijającą się akcję, bardziej przygodę niż kryminał. Stanisław Berg ma się pojawić w zapowiadanej drugiej części cyklu. Miejmy więc nadzieję, że wtedy jego działania okażą się równie ciekawe jak opisy miejsc, teraz proporcje te są za bardzo zaburzone".

całość tutaj

2012-08-03

Kryminalna ziemia obiecana


Pisze Rałał Śliwiak w recenzji na Wirtualnej Polsce: (…)”Beśka posługuje się bogatym językiem, obfitującym w metafory i opisy doznań zmysłowych, co pozwala czytelnikowi bezpośrednio poczuć klimat ukazywanych miejsc i sytuacji. Autor nie stroni też od dygresji, co nieco spowalnia akcję, ale pozytywnie wpływa na budowanie napięcia. Zapewne ze względu na brak doświadczenia na kryminalnej niwie, pisarz nie uniknąć też kilku potknięć. Jedno z poważniejszych to wysłanie – wychwalanego wcześniej za zawodowy profesjonalizm – detektywa na spotkanie z tajemniczym informatorem. Bohater udaje się na nie bez broni i nie zachowuje podstawowych zasad ostrożności. Wielkim atutem powieści Beśki jest za to sugestywny i przekonujący obraz Łodzi – bogata w szczegóły historyczno-obyczajowa mozaika żywego urbanistycznego molocha, który niczym Metropolis z filmu Fritza Langa zawładnął swoimi mieszkańcami. Opisy miasta atakują nasze zmysły jaskrawymi barwami i wyrazistymi zapachami, rozbrzmiewając odgłosami codziennego życia i różnymi językami. Dynamizm i plastyczność tej pisarskiej wizji przenoszą nas na czas lektury w czasie i przestrzeni, by potem na długo zagościć w myślach. Jako się wcześniej rzekło, opis miasta daleki jest jednak od sielanki. W jego tle pobrzmiewa, charakterystyczna dla twórczości Beśki, krytyka odhumanizowanego kapitalizmu, w którym człowiek staje się jedynie niewiele znaczącym trybem machiny do generowania zysków dla wielkich tego świata. Społeczna wrażliwość w kryminale retro? Jak się okazuje, pisarzowi udaje się ją zgrabnie wpisać w ramy formuły gatunku.”
Całość tutaj