2015-08-27

Miła 18

Skończyłem czytać wczoraj, późnym wieczorem. Książka Leona Urisa jest dziś nie do kupienia, dlatego wypożyczyłem ją z biblioteki Domu Literatury. To solidna cegła, w dodatku o drobnym druku. To prawdziwa epopeja, rozpoczynająca się w sierpniu 1939 roku, a kończąca w maju 1943, upadkiem powstania w getcie warszawskim. To opowieść o kilku rodzinach żydowskich, ale i polskich, postawionych wobec najtrudniejszych wyborów. Prócz Hitlera i Himmlera nie ma żadnych innych znanych nazwisk. W bunkrze przy Miłej 18 zginął, jak wiemy, Mordechaj Anielewicz z całym swoim sztabem powstańców. Tutaj ludzie o zupełnie innych nazwiskach. Ale przecież nie personalia są najważniejsze. Poza tym Uris starał się być zgodzie z faktami, dlatego to cenna pozycja dla kogoś, kto chce wiedzieć, jak było. Powstanie w getcie wciąż pozostaje w cieniu powstania warszawskiego, a przecież było pierwsze, w dodatku z góry skazane na klęskę, choć chwil prawdziwego triumfu nie brakowało. Dostało się od autora Armii Krajowej i rządowi polskiemu w Londynie. Coraz ciszej mówi się też dziś, że powstanie w getcie, prócz Niemców, krwawo tłumili także Łotysze, Litwini, Estończycy, a przede wszystkim Ukraińcy, których tam bardzo dziś niektórzy kochają. Naprawdę mocna, poruszająca proza.

2015-08-25

Wciąż zaglądam!

Pamiętam, że był to obiekt westchnień na przełomie lat 70. i 80. Zdobyć Encyklopedię dla dzieci. Polska – moja Ojczyzna graniczyło z cudem. Ja dostałem ją na 8. urodziny od bliskich z Warszawy. Pamiętam, jak wertowałem tę pozycję z wypiekami na twarzy. Gdy kiedyś byłem niegrzeczny, ojciec kazał czytać ma głos. Pamiętam nawet rozdział. Był to Klimat. Do encyklopedii zaglądam i dziś, dla rozrywki. Ostatnio, gdy byłem w domu, od deski do deski. Patrzę, jak mocno była ukierunkowana politycznie, aczkolwiek Gierek, Jaroszewicz, Lenin i Stalin występują tylko na kilku stronach. Podziwiam zdjęcia aut z lat 70., o których wszyscy wtedy marzyli. Zmieniła nam się rzeczywistość, zmieniła. Dzieci przedstawione na fotografiach są już po czterdziestce. A żołnierza można spotkać w encyklopedii właśnie, a nie na ulicy. 

2015-08-21

W napięciu


(…) Wątki współczesne, dotyczące prowadzonego śledztwa czytałam z zapartym tchem i muszę przyznać, że ciężko mi było się od nich oderwać. Autor prawie cały czas trzyma czytelnika w napięciu, i nie pozwala na to, aby domyślał się tego, co może się okazać. Ciekawie skonstruowane osobowości głównych bohaterów wspomagają jeszcze chęć zagłębiania się w lekturze. Chwilami miałam wrażenie, że czytam kolejną książkę Dana Browna, który również kluczył w życiu kościołów i księży. Tym razem jednak, nie chodziło tylko i wyłącznie o tajemnicę związaną z kościołem. Natomiast wątki związane z opowieściami/legendami odrobinę mnie nużyły. Autor starał się używać języka staropolskiego co nie zawsze miało taki efekt czytelniczy jakby się można było spodziewać. I początkowo, zastanawiałam się jaki związek mogą mieć te opowieści ze sprawą współczesną i przyznam szczerze, że tak do końca chyba tego nie zrozumiałam. Może kiedyś uda mi się spotkać autora tej książki i mi to wytłumaczy. Natomiast bardzo przyciągnęła mnie okładka, która od razu skojarzyła mi się z powieściami Dana Browna. Spoglądając na nią czułam, że znajdę w książce momenty mrożące krew w żyłach i… się nie pomyliłam. (…) całość

2015-08-19

Pocztówki

Będąc w minionym tygodniu w Iławie, słuchałem radia. W Jedynce akurat mówili o tym, czy w tych czasach jeszcze ktoś wysyła pocztówki. Czy raczej już tylko maile i sms-y. Zainspirowany tym następnego dnia kupiłem dwie, Staś je wypisał i wysłaliśmy. Przy okazji przejrzałem swoje pocztówki, a mam ich blisko 200. Przypomniałem sobie o osobach, które przed laty znałem. Kiedyś wysyłało się kartki przy każdej okazji, z jednej podróży nawet po kilka. Najstarsza w moim zbiorze ma 75 lat. Wysłał ją mój dziadek, który w 1940 roku był w Policach (wtedy Politz), bynajmniej nie na wycieczce, do babci, do Łodzi, którą wówczas nazywano Litzmanstadt. Taka pocztówka to już dziś zabytek.

2015-08-17

"Podgląd" nr 2/2015, s. 138-141


Cały fragment w numerze drugim "Podglądu" dostępny tutaj


2015-08-07

Nowa fala Nowej fali?

Lubię poetów Nowej Fali. Najbardziej Stanisława Barańczaka. Jest jeszcze Krynicki, Zagajewski, no i Julian Kornhauser z Krakowa. Ten ostatni ma chyba teraz szansę być czytanym częściej, wszak to teść nowego prezydenta, Andrzeja Dudy. Ludzie sięgną po jego wiersze z czystej ciekawości.

2015-08-04

Baczyński raz jeszcze

Kiedyś myślałem o powstaniu w dniu jego wybuchu, czyli 1 sierpnia. Od kilku lat jest to jednak święto nie powstańców, a łysych palących flary. Dlatego moje myśli wędrują wstecz 4 sierpnia, w rocznicę śmierci poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Pojawił się on w Autoportrecie z samowarem, co zostało zauważone. A skoro tak, po pojawi się także w drugiej części, nad którą właśnie pracuję. 

W salonie znajdowało się kilkanaście osób, zazwyczaj ludzie młodzi. Przeważały kobiety. Jednej z nich zostałem niezwłocznie przedstawiony. Jak się okazało, była to rzeczona ciocia Wirska, czyli gospodyni, pani w słusznym wieku, ubrana elegancko, choć nie wyzywająco. Poznałem dobrze ten typ, pracując przed wojną jako przedstawiciel firmy portretowej Maksymiliana Wintera, kiedy to przekonywałem panie, aby ufundowały sobie portret modnego artysty. Tutaj jednak nie dotarłem. Pamiętałbym.
– Cieszę się, że mamy tyle zdolnych ludzi – powiedziała Wirska z chrypką, przyglądając mi się bacznie przez szkła okularów.
– Ja cieszę się, że mogę tu gościć – odparłem z uśmiechem.
Helenka znów złapała mnie za rękaw marynarki i pociągnęła, tym razem w stronę młodszego towarzystwa. Od razu rozpoznałem Baczyńskiego. Zmizerniał mocno. Przywitałem się i od razu chciałem mu podziękować za wstawiennictwo w sprawie przyjęcie mnie do organizacji, ale zaraz ktoś inny odciągnął go na stronę.

2015-08-03

Debata "Fanbooka"

Zapis debaty o kryminałach retro, która odbyła się w maju podczas targów książki, jest dostępny w najnowszym numerze "Fanbooka". Polecam uwadze!