2014-10-10

Nowa powieść

Tłukę ją od ponad dwóch tygodni. To będą perypetie człowieka, który stracił pamięć w wyniku pobicia. Nie wie, kim jest, co tu robi i tak dalej. Stary schemat, ale dobry. Lubię go bardzo. Można ugotować we współczesnym sosie, w znajomych dekoracjach, pobawić się faktami jak reżyser Vega w filmie Służby specjalne

Nowy wykonywał tylko polecenia. Jakiś głos podpowiadał mu, że tak trzeba. Incydent w mieszkaniu Marii, gdy nieoczekiwanie stanął na drodze Cześkowi i Patykowi, był pierwszy. Co go podkusiło? Nie znał przecież nikogo w tym mieście, tylko ich. No i Marię, którą pokazali mu na cmentarzu i o której Szef powiedział przed chwilą „stara”. Ale przecież była stara. Tak jak pan Kazimierz, na którego dłoń Nowy nadepnął w sąsiednim mieszkaniu. Był stary i umarł na starość. 
A jeśli nie? Czy powinienem o tym powiedzieć? – zaczął się zastanawiać.
– Pamiętasz tę kartkę, którą przy tobie znaleźliśmy? – zapytał w pewnej chwili Szef.
To było jedyne, co przy sobie wtedy miał. Żadnych dokumentów, nie mówiąc już o portfelu z pieniędzmi czy kartami płatniczymi. Nie miał też wspomnień. Nie wiedział nawet, czy lubi szarlotkę, czy nie! Szef pokazał mu tę kartkę, gdy po dwóch dniach Nowy nieco wydobrzał. Ale nie potrafił nic na jej temat powiedzieć.
– Tę z numerem telefonu? 
– Tak. – Człowiek za kierownicą wyciągnął z prawej bocznej kieszeni płaszcza niewielki karteluszek. – Powinieneś coś wiedzieć, Nowy…
– Co takiego, Szefie?