W Łodzi doszło do katastrofy budowlanej. Szczegóły tutaj.
A nie… pisałem?!
I wtedy to się stało: mury kamienicy przy ulicy Średniej numer trzydzieści zatrzęsły się z głuchym rumorem, naczynia na stole i szyby w oknach zaczęły dzwonić, a rozchybotane, nie pierwszej nowości meble – jęczeć na trwogę.
Izaak wstał gwałtownie od stołu, burząc układankę poduch. Podbiegł do okna, otworzył je i wychylił się. Nie ujrzawszy na ulicy niczego, co odpowiadałoby za hałas, krzyknął do swojej żony i dzieci siedzących wciąż przy stole, niczym zahipnotyzowani:
– Uciekać! Musimy jak najszybciej stąd uciekać!
W tej samej chwili rozległ się potworny huk. To ściana dzieląca pokoje runęła na podłogę niczym jedna z kart do gry, z których zbudowano domek...
Trzeci brzeg Styksu