Zauważyłem to, bo trudno tego nie zauważyć. I napisałem o tym w Trzecim brzegu Styksu, na samym początku. Że bywa, że w mieście Łodzi dzieje się źle. Ale zrobiłem to na tyle delikatnie, że nikt z mieszkańców miasta nigdy się do mnie o to nie przyczepił. Miastu przypięto łatkę, wystarczyło kilka zdarzeń. Co z tego, że codziennie w Warszawie dzieje się coś strasznego. Ważne, że znów się coś stało w Łodzi. Tymczasem niejaki Michał Matys właśnie dostał nagrodę imienia Kapuścińskiego za tekst Łódź, miasto przeklęte. Za rzetelność i obiektywizm. Tylko że to jest rzetelność i obiektywizm na miarę "Gazety Wyborczej". Nic więc dziwnego, że wielu ludzi w Łodzi trochę się zdenerowowało. Ja też.