2016-08-18

Powrót do Santa Cruz

Zrobiłem to. Przeczytałem książkę, którą napisała kobieta. I nie była to Maria Dąbrowska ani Zofia Nałkowska. W dodatku można pozycję tę śmiało wpisać w nurt tzw. literatury kobiecej. Ratuje mnie tylko to, że to książka wydana w... 1972 roku. Wyszperałem ją na półce w Iławie i zacząłem czytać. Wciągnęło, bo i temat mi bliski, wszak za kilka dni wsiadamy na statek i ruszamy na morze. Bohaterką jest 18-letnia Anka, a powieść rozgrywa się podczas rejsu drobnicowcem z Chile na Wyspy Kanaryjskie. Lektura lekka, pogodna, a i do zapamiętania kilka zdań, choćby takie, że patrząc z zewnątrz w czyjeś rozświetlone okna, zawsze widzimy szczęście. Tylko mój redaktor z Rebisu musiałby się mocno napracować, przenosząc "się" przed czasowniki.