Czwarta okładka książki upstrzona logotypami gazet, stacji radiowych i telewizyjnych czy internetowych portali. Jakże to powszechny widok, prawda? Ale czy to działa? Ciągle w tyle głowy mam to, co powiedział Krzysztof, który promował mój debiut: że jak damy logo "Polityki", to już "Wprost" o książce nie napisze. I pewnie wiele w tym prawdy, bo o Wrzawie napisało i jedno, i drugie, a czwarta okładka była czysta. W przypadku mojej serii łódzkiej na czwartych okładkach pojawiły się tylko portale internetowe, zresztą i tak jedynie część z nich wywiązała się z umowy i coś napisała. Dlatego postanowiłem sam teraz o to zadbać: damy tylko te, które rzeczywiście coś napiszą albo na przykład zaprezentują bądź zaprezentowały fragmenty książki we fragmentach. W przypadku następnej książki dwa poważne literackie periodyki i gazeta codzienna, która w dodatku ukazuje się w regionie, gdzie rozgrywa się akcja, już są. Wszystkie wydrukują fragmenty książki. Do tego logo urzędu, bo przecież dostałem stypendium. To mi się wydaje uczciwe, a jeśli nie będzie tego wiele, trudno.