Za naszą zachodnią granicą podobno jest szał na tradycyjne maszyny do pisania, a wszystko za sprawą afery podsłuchowej. Więcej tutaj Że stare jest romantyczne, a czasami bywa lepsze od nowego, o tym przekonywać nikogo nie trzeba. Są twórcy, którzy nie piszą na komputerze, a na maszynie właśnie. Ba! Pisarz Wiesław Myśliwski pisze ręcznie, w dodatku ołówkiem! Przy tej okazji chciałem słów parę o mojej pierwszej i ostatniej maszynie do pisania. To contessa. Kupiliśmy ją na starym mieście w Iławie gdzieś koło roku 1995 roku, czyli jeszcze na studiach. Na raty, bo bida dupę ściskała. Na tej maszynie pisałem potem wiersze, pierwsze formy prozatorskie. Na tej maszynie wydziergałem, niemal dosłownie, swoją pracę magisterską, podczas gdy większość kolegów i koleżanek pisało już na komputerze bądź dawało do przepisania. Nawet margines prawy wyliczałem, żeby ładny był! To po tej pracy nauczyłem się używać do pisania bardziej palców środkowych zamiast wskazujących, bo te już nie dawały rady (wiem, że powinno się pisać wszystkimi, wiem). Do dziś tak mam. Wkrótce contessa służyła mi coraz rzadziej. Teraz mieszka w Iławie, ale jest. Wciąż czeka na lepsze dni. Nie oddam jej. Muszę tylko kupić jej nową taśmę.