2016-03-10

U nas w SPP

Rok minął od chwili, kiedy zostałem członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Bałem się, że będzie nudno. Ale nie jest, szczególnie w ostatnich miesiącach. Zaczęło się od tego, że kilkoro pisarzy odmówiło przyjęcia odznaczenia Gloria Artis z rąk urzędującego ministra kultury. Nazwiska nie wymienię. Byłem przekonany, że to prawy minister, prawy rząd, "jedynie słuszny", a przynajmniej słuszny z linią SPP (w odróżnieniu do ZLP). Pytanie, co ja, lewak, tam robię, to inna sprawa. Do rozwinięcia. Ale okazało się, że wielu twórców, w tym naprawdę znane nazwiska, choćby Kazimierz Orłoś, który tak jak ja jest laureatem Wawrzynu, odmówiło przyjęcia odznaczenia. A wszystko przez to, co robi minister i cały rząd. A co robi, wiemy. Teraz mamy kolejną aferę. Szefowa warszawskiego oddziału Stowarzyszenia planowała zorganizować wspólny Dzień Kobiet z ZLP. Miało to być konkretne działanie, ponad podziałami, polegające na czytaniu wierszy zmarłych poetek. No i została oskarżona przez Zarząd Główny niemalże o zamach stanu! Jeśli chodzi o mnie, to jestem całym sercem z Małgosią. Chodziło też o kwestie kasy, której miasto nie dałoby żadnej z organizacji oddzielnie, ale na imprezę – owszem. A zatem – dzieje się! Ciekaw jestem, co nas jeszcze czeka…