2016-03-23

Effi Briest

Po książkę sięgnąłem z dwóch powodów: bo czytał ją Hans Castorp w powieści Castorp, a także dlatego, że akcja osadzona jest w czasach, w których żyją też moi bohaterowie, w Niemczech. Swoją drogą straszne to były czasy, gdy kojarzyło się małżeństwa, kiedy nastolatkę oddawało się za żonę dwa czy nawet trzy razy starszemu mężczyźnie, w dodatku od razu rodziła ona dzieci! Jak dobrze, że Niemcy z tego wyszli, bo inne narody już niekoniecznie. Przez większość powieści właściwie nie dzieje się nic, ot, zwyczajne życie na prowincji, w pomorskim miasteczku. Aż prawie pod koniec – zdrada czy tylko jej podejrzenie. I wszystko, co z niej wynika, czyli odstrzelenie kochanka, wypędzenie żony, rozwód, zabranie dziecka. Język tej powieści, a szczególnie dialogi, co mnie mile zaskoczyło, są bardzo współczesne, więc czytało się to w miarę dobrze. Do tego ciekawe opisy obyczajów i zajęć ówczesnych ludzi, o czym dziś przestajemy mieć pojęcie. No bo jak żyć bez telewizji, internetu itd. A no jakoś się żyło.