Dziś rano wyekwipowałem Stasia na bal. Przebranie to Power Ranger. Pojęcia nie mam, kto to. W sieci poszukałem tylko znaku, który pracowicie wykonałem i przykleiłem na bluzę. Maska (taka jak na zdjęciu), pas i pistolet dopełniły reszty. I tu pojawiło się wspomnienie: za kogo jak się przebierałem, gdy byłem w podstawówce? Głównie zależało to do tego, co akurat leciało w telewizji. A że telewizja była jedna, to i niewiele leciało. Z drugiej strony, jak już leciało… Był zatem Zorro, byli kowboje i Krzyżacy. Pamiętam jakiś bal, kiedy to większość kolegów przebrała się za partyzantów. Dziś pewnie zapytalibyśmy, co to byli za partyzanci? Czy ci dziś niesłuszni czy słuszni, z ryngrafami z Matką Boską na piersiach, o których kręci się filmy i realizuje spektakle teatralne. Gdzieś tak w szóstej klasie, gdy był okres buntu, z kolegami poprzebieraliśmy się za punków. A potem już nie przebierałem się wcale.