Wszelkie sugestie i uwagi zawsze przyjmuję. No, prawie zawsze. Od Jacka Ł., z którym mieszkaliśmy kiedyś w jednym bloku w Iławie, którego pamiętam jako nawiększego punka w mieście i którego nie widziałem całe lata, dostałem wiadomość taką: "Ornat z krwi zakupiłem i przeczytalem... Miło, lekko i przyjemnie. I takie książki z pewnością są potrzebne! Choć mnie bardziej klimat Fabryki... przypadł do gustu... Krzysiu, na str. 134 i 135: "Wychylajac się, widział czerwone tyle światła większej łodzi...” Krzysztofie drogi: jak coś pływające, to nie ma przodu ani tylu, tylko dziób i rufę! Czyli mógł nie tylne, ale rufowe, i nie światla, a światło, nie czerwone, a białe!!! Białe o kącie 135°. Jeśli będziesz chciał, to mogę podać dokładną charakterystykę. I nie gniewaj się, proszę, tą nautyczną konsultacją". Nie gniewam się! I jako żeglarz z patentem posypuję głowę popiołem.