Rok mijający podsumował podinspektor Koźmiński na stronie Kryminalna Piła. O moim dokonaniu napisał tak: "(...) I jeszcze kolejny autor ze „stajni” wydawniczej „Oficynki”, Krzysztof Beśka. Zaszalał w Ornacie z krwi, udanie prowadząc intrygę od czasów chrztu Polski, poprzez śmierć mistrza krzyżackiego, przygody braci Koperników, po współczesne gry wywiadowcze. Oj, udaje się nieraz rozmach literacki autorom (...)". Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że jedną książkę wydałem, jedną skończyłem, jedną zacząłem, dwie ocyzelowałem, jedną poprawiłem po redakcji. Tyle dokonań. Jak będzie w 2014 roku? Tu przychodzi mi do głowy zdanie Zafona: "Natchnienie przychodzi, kiedy człowiek przyklei łokcie do biurka, tyłek do krzesła i zacznie się pocić. Wybierz jakiś temat, jakąś ideę i zacznij wyżymać mózg, aż cię rozboli, na tym polega natchnienie." Otóż to! Siadasz, chłopaku, i tłuczesz. Najpierw intuicją i sercem, potem rozumem i doświadczeniem, by na koniec z autora zmienić się w czytelnika. Jak wiemy, życie jest nieprzewidywalnie. Z drugiej strony profesjonalista wykonuje swoje zajęcie, choćby świat się walił. A zatem: napisać dwie, wydać dwie, ocyzelować dwie, do tego kilkadziesiąt przeczytać. Za rok zobaczymy, co z tego wyszło.