Bałem się wziąć tę książkę do ręki. Wiedziałem bowiem, o czym jest. Dobijać się szpitalnym tematem w momencie, gdy w życiu problem jest tak bardzo blisko? To byłby czysty masochizm! Ale kusiło, po Sumieniu i Mężczyźnie czterdziestoletnim, czyli wczesnych książkach Zbigniewa Nienackiego dla dorosłych. Bohaterem Z głębokości jest Piotr, łódzki pisarz. Ten sam, który miał, jako ławnik sądowy, dylematy moralne w Sumieniu. To po części sam Nienacki, który w łódzkim sądzie pracował właśnie w takiej roli, który miał żonę, syna, lubił samochody i dalekie wyprawy, wreszcie pracował w piśmie literackim. Mamy zatem rok 1964, ciężką chorobę płuc, szpital, łóżko na korytarzu, umierających obok pacjentów. I rozmyślania głównego bohatera na temat życia i śmierci. Jakże banalnie brzmi zdanie, że życie tak bardzo nie smakuje, póki człowiek nie znajdzie się na jego skraju. Mnóstwo w tej powieści rozważań egzystencjalnych, pytań zasadniczych, prób odpowiedzi. Mnóstwo też szczegółowych opisów cierpienia. Dobra, oczyszczająca lektura. Zamykam nią listę lektur w 2013 roku. W tym roku przeczytałem 28 książek. W porównaniu z blogerami to nic, w porównaniu ze statystycznym Polakiem to wspaniały wynik.