Nie przekonywały mnie jakoś dyskusje i zachwyty kolegów z redakcji. Nawet gdy umarł, nic nie poczułem. Dopiero gdy o Mankellu zaczął opowiadać nasz pilot wycieczki podczas jazdy z Ystad do Malmö, a potem gdy dwie książki tego autora ujrzałem na wielkiej półce w Carrefourze, za jedną czwartą ceny, pomyślałem, że trzeba. Na pierwszy ogień poszły Włoskie buty. To coś w rodzaju Stary człowiek i morze, ale w o wiele większym rozmachem. Znów są hektolitry wypitej kawy, zimne morze, gęste lasy, ludzkie wybory i to, że życie zaskakuje. Wszystko to na przestrzeni nieco ponad roku. Potrzebna, krzepiąca lektura.