Jakiś głos podpowiadał mi, bym poznał wreszcie Etgara Kereta. Dotąd znałem go tylko jako posiadacza pracowni, mieszczącej się w najwęższym domu na świecie, na warszawskiej Woli. Gdzieś tam mignął chyba u Makłowicza i w filmie Facet (nie)potrzebny od zaraz. Jakiś czas temu otrzymał polski paszport, dzięki czemu śmiano się, że przybył nam świetny pisarz. Musiałem się przekonać, czy świetny. Dlatego przeczytałem Siedem dobrych lat. To krótkie, pogodne, ciepłe opowiadania. Czyta się to świetnie, mimo że autor nieraz porusza tematy ciężkie, jak choćby zagładę Żydów czy to, co się w Izraelu dzieje teraz. Właściwie miałem sobie tę lekturę zostawić na czas, gdy tam ruszę, a taki mam zamiar. Ale się mi po prostu wzięło i przeczytało. A raczej połknęło.