To jedna z lektur z obowiązkowych. I, dodajmy, spóźnionych, bo powinienem po nią sięgnąć przy okazji pisania Autoportretu z samowarem, bo i korporanci, i faszyści na uniwersytecie, i getta ławkowe. Ale i teraz była to miła i potrzebna lektura. Film Munka, o którym pisałem niedawno u siebie w gazecie, jest bardzo wierny powieści. Narracja stylizowana na list też bardzo przypadła mi do gustu. Pozostaje pytanie: czy do jednego człowieka może przyczepić się tyle pecha? Pewnie tak, sam znam wielu takich ludzi.