Nie, nie biorę udziału w zabawie Przeczytam 52 książki w 52 tygodnie. Ale nie czytać też nie zamierzam. Powiedzmy, niech to będzie połowa tej liczby. Sięgnąłem zatem ponownie po Disneyland Stanisława Dygata, wydanie WL jak na obrazku, nieco niechlujne. To jedna z jego bardziej znanych powieści, ekranizowana (Jowita) i wystawiona w Teatrze Telewizji (Disneyland). Akcja rozgrywa się w latach 60. w Krakowie. Trochę się narracja gmatwa, raz Agnieszka już jest u boku Marka, za chwilę bohater dopiero ją poznaje. Narratorem jest sportowiec, trochę mięśniak, co udało się autorowi oddać znakomicie. Przyznam się, że powieść ta inspirowała mnie bardzo, gdy 10 lat temu tworzyłem bohaterów swojej sztuki Laura i Filip, która w ostateczności została słuchowiskiem Sponsor. I dziś udało mi się znaleźć w Disneylandzie coś, co wykorzystam. Będzie to pewna alegoria. No i jeszcze przeczytam dwie powieści, o których wspomina Arens: Łuk Triumfalny Remarque'a i Zmartwychwstanie Tołstoja. Bo jakoś wcześniej nie miałem do tego melodii.