W piątek wieczorem sympatyczny starszy pan dostarczył mi przesyłkę. To redakcja Doliny Popiołów czy też Doliny popiołów. Mój redaktor pracuje w sposób bardzo tradycyjny: poprawki nanosi na wydruk. Ja po raz trzeci proces cały nieco zmodyfikowałem: odnoszę się do poprawek, nanosząc je w komputerze w trybie śledź zmiany. Robota to ciężka, jedna i druga. Po opracowaniu trzech czwartych wiem, że pan Krzysztof znów nie pozwolił wejść mi na minę. I to niejedną! Że wspomnę choćby niekonsekwencje w życiorysie Riepina. Wspominałem o czymś w Trzecim brzegu Styksu, a w trzeciej części nie ma po tym śladu. Nic to, trzeba się spieszyć, bo książka już w zapowiedziach.