2013-01-31

Co kręciło młodych

Do tego się zawsze przyznaję bez bicia: w liceum nie czytałem lektur. Nie czytałem ich też na studiach filologicznych. Wszystko przeczytałem dopiero po, kiedy podjąłem pierwszą pracę i miałem zbyt dużo wolnego czasu. Wtedy to dopiero była przyjemność. Ale jakoś nie wziąłem nigdy do rąk powieści Popiół i diament Jerzego Andrzejewskiego. Film Wajdy, owszem, widziałem, i to parę razy, głównie ze względu na świetnego, miotającego się Zbyszka Cybulskiego. Jakiś czas temu wygrzebałem egzemplarz (taki jak na zdjęciu obok) całkiem jeszcze dobry w kartonowym pudle, wystawionym w… skupie złomu. Za złotówkę. I kilka dni temu skleiłem i zacząłem czytać. Byłem ciekaw, ile jest z książki w filmie, a przede wszystkim potrzebowałem dowiedzieć się, co kręciło młodych chłopaków na przełomie lat 30. i 40., co było mi potrzebne do pisania. W omówieniu powieści czytam, że początkowo Andrzejewski planował napisać opowiadanie o adwokacie, który trafia podczas wojny do obozu, gdzie zostaje oprawcą. Ale utwór rozrósł się do rozmiarów powieści. To widać, choćby z początkowego, męczącego fragmentu o historii Kossowskich. Potem autor przyspieszył, ale mam wrażenie, że wielu spraw nie dokończył, choćby wątku organizacji nastolatków, którzy chcieli walczyć z nową władzą. Podsumowując: książka to szeroka panorama wszelakich postaci i losów ludzkich, ciekawa i przydatna lektura.