2013-01-23

Karakuliambro

I znów rocznica, choć tym razem nie okrągła. 108 lat temu, 23 stycznia 1905 roku, urodził się Konstanty Ildefons Gałczyński. Myślę o nim zawsze, gdy mijam głaz przy Towarowej w Warszawie, leżący w miejscu, gdzie stała kamienica, w której mieszkał. Kilka razy odwiedzałem leśniczówkę Pranie, tak z wody, jak i z lądu. Zdążyłem wysłuchać tam Wojciecha Siemiona recytującego wiersze twórcy Zielonej Gęsi. Gałczyński przez długie lata pozostawał pod wpływem Mickiewicza. Kto dziś inspiruje się Gałczyńskim? Kiedyś słyszałem, że można owe wpływy znaleźć w moich wierszach. Możliwe, choć to już zamknięty rozdział. Konstanty Ildefons Gałczyński, choć kojarzony jest z wieloma  miejscami, to dziś także ambasador Warmii i Mazur, choć w mojej ocenie słabo dość wykorzystywany. Jest wiele pięknych wierszy, ale wspomnę tu tylko jeden. Usłyszałem go po raz pierwszy właśnie na Jeziorze Nidzkim, Piotr S., dziś dyrygent i pedagog, na chybił-trafił otworzył tomik, który właśnie kupiłem, i przeczytał:

Siódme niebo.

Zima była, gdy wysiadłem z autobusu 
i rzuciłem się w twoje ramiona, 
i twych włosów, twych wieczornych włosów 
ogarnęła mnie woń niezmierzona. 

Księżyc zniżył się, błysnął nad klamką, 
potem odszedł i wplątał się w drzewo. 
Pierścień nocy nad nami się zamknął 
i zaczęło się siódme niebo.