Gwiazda Piołun Władysława Terleckiego wydana po raz pierwszy w 1968 roku to powieść drogi, książka o sprawach ostatecznych, choć napisana językiem niezwykle spokojnym. Sięgnąłem po nią z kilku powodów. Nigdy nie czytałem nic tego autora, a teraz wiem, że warto zajrzeć do kolejnych pozycji (nabyłem już Dwie głowy ptaka – o powstaniu styczniowym, więc przyda mi się do pracy). Po drugie to opowieść o ostatniej drodze Stanisława Ignacego Witkiewicza, choć ani imię, ani nazwisko, ani pseudonim nie padają w tekście ani razu. Nie jest to powieść biograficzna, a raczej fantazja na temat, jak mogły te ostatnie chwile wyglądać, co ów Mężczyzna mógł wtedy myśleć i czuć, a co towarzysząca mu Kobieta. To wreszcie próba uzyskania odpowiedzi na pytanie, jak głęboka może być ingerencja twórcy w prawdziwe życie opisywanej postaci, by książka, która powstanie, nie okazała się właśnie biografią. Nad tym teraz usilnie się zastanawiam.