Pisze Remigiusz Koziński o Pozdrowieniach z Londynu: "(...) Stanisław Berg nie jest aż tak dwuznaczny i cyniczny jak Eberhardt Mock, a przynajmniej te jego cechy nie są przez Krzysztofa Beśkę wydobyte. Kto wie jednak, czy Mock taki właśnie nie był kilkanaście lat wcześniej, zanim go poznaliśmy. Sugestywnie napisana, z dobrze zarysowaną atmosferą, świetnie się czyta. Trochę zabrakło mi rozbudowania osobowości bohaterów, wprowadzenia dwuznaczności w ich postępowanie, ale to może właśnie ukąszenie... nie, nie heglowskie... ale Krajewskiego właśnie, tak na mnie wpłynęło. A Krzysztofowi Beśce, mam nadzieję, porównania do Krajewskiego i... Reymonta, nie uchybią..." całość