2014-04-05

Łódzka fantazja

Kilka dni temu media obiegła wieść, że z jednej z łódzkich zajezdni tramwajowych ktoś… pożyczył sobie tramwaj. Pojeździł, pojeździł, po czym wóz porzucił na Żabieńcu. Najpewniej jakiś były pracownik, motorniczy, skoro wiedział, co i jak. Opowieść ta jest nie tylko kolejnym przykładem, że Łódź to miasto, w którym zawsze coś się dzieje, a jego mieszkańcy mają nie lada fantazję. To także inspiracja. Dla mnie. Nie ma bowiem dobrej powieści, która rozgrywa się w przestrzeni miejskiej, bez miejskiej komunikacji. Dotąd w moim cyklu były tylko dorożki i cała masa innych powozów. Tramwaje uruchomiono w tym mieście w roku 1898. Stanisław Berg miałby więc już 35 lat. W sam raz, by poganiać za złoczyńcami i za tramwajami.