2014-01-07

Kod Kopernika, czyli Ornat z krwi

Pisze Ewa Czarnowska-Woźniak na łamach toruńskich "Nowości": (...) Równoległy plan (a nawet plany) przenosi nas w czasy dawne i dawniejsze – raz w wiek chrystianizacji Pomorza, raz w średniowiecze. Tu w fabularyzowanej historii spotykamy już to świętego Wojciecha, już to braci kanoników, Mikołaja i Andrzeja Koperników. I tu, i tu śledzimy wydarzenia, które – jak się spodziewamy – mogą mieć jakiś (przełomowy?) ciąg dalszy aż w naszym wieku. I tak w Ornacie z krwi oczywiście będzie. Żeby analogii z twórczością Browna stało się zadość, musi pojawić się odrzucony społecznie zabójca w mnisim habicie, przygarnięty i sterowany przez Mistrza (tu zwanego Pasterzem), realizującego swe mroczne cele... Te punkty wspólne konceptu to wcale nie przytyk, bo pokaźną powieść Beśki czyta się wartko (do czego autor już zresztą zdążył przyzwyczaić w poprzednich książkach). Nie trzeba sobie jednak obiecywać, że to literatura, która da więcej niż prostą przyjemność lektury. Proszę państwa, Brownowi nie chodziło przecież o nic więcej. No, może tylko liczył z tej okazji na kasę, której i Krzysztofowi Beśce życzę." całość