2013-06-28

Koniec roku szkolnego

Na zdjęciu jest portiernia/biuro przepustek. Adres – Leśna 1. Na lewo, właściwie w tym samym budyneczku, była poczta. To właśnie przed nią zauważył mnie jeden z oficerów. Trzymałem w ręku książeczkę PKO, coś akurat wypłaciłem albo wpłaciłem. Kilka dni później był koniec roku szkolnego. Zakończyliśmy naukę w I klasie Ogólnokształcącego Liceum Wojskowego w Olsztynie. Prócz świadectw otrzymaliśmy pieniądze, tzw. wyprowiantowanie. Dla nie zorientowanych – po prostu dano nam kasę, którą miano przeznaczyć na nasze wyżywienie w przypadku, gdybyśmy byli w szkole i internacie. Tak to działało. I co byś zrobił, młody, 16-letni człowieku, gdybyś dostał nagle do ręki… No właśnie, nie wiem, ile to by było dzisiaj. Pewnie koledzy oficerowie w służbie kwatermistrzowskiej by mi podpowiedzieli. Powiedzmy, że 2000 złotych. Nawaliłbyś się, kolego, jak bombowiec! Tak też wielu zrobiło. Nazajutrz, gdy sprawa wypłynęła, kazali wszystkim założyć książeczki PKO. Jak… ja. Bo się kierownikowi internatu przypomniało. Co za wstyd! Mój. Ale nikt nie miał pretensji. Zakładali grzecznie, bo dopiero pod tym warunkiem mogli pojechać do domów. Wszystko było tak, jak opisałem w Fabryce frajerów. Powtarzam to tutaj, innym językiem, bo to było ćwierć wieku temu, pod koniec czerwca 1988 roku. Zaczęły się pierwsze wakacje tytułowych frajerów.