Na pewno daleko książce Katarzyny Stachowicz do opracowania Janusza Deglera. Zresztą autorka nie miała chyba nawet takich ambicji. Ot, Witkacy w pigułce, biografia na nieco ponad stu stronach, dla zabieganych. Mimo to dowiedziałem się nowych rzeczy, choćby tego, że artysta był uzależniony. Tak, wszyscy wiemy, że pił, palił, brał. Ale że przepadał za słodyczami, ze szczególnym wskazaniem na śliwkę w czekoladzie? Wyłapałem też dwa błędy. Po pierwsze admirał Unrug (krewny Jadwigi Witkiewiczowej) nie bronił Westerplatte tylko Helu. A Janczewska zastrzeliła się w Dolinie Kościeliskiej, a nie Kościelskiej (pewnie literówka). Kolejna lektura na drodze do poznania tego niesamowitego artysty. Wkrótce i ja, mam nadzieję, dorzucę swoje trzy grosze.