2013-06-13

Pięć minut w gównie

Zamieszczam tu recenzje moich książek, które znajdę. Dobre i złe. Tego staram się trzymać. Nie zamieszczam jednak tekstów, ich fragmentów i linków do nich, które mnie obrażają. I których autorzy bądź autorki deklarują, że więcej żadnej mojej książki nie wezmą do ręki. Jasne, lepiej będzie, jak jedna z drugim weźmie do ręki coś innego. Przynajmniej się uspokoją… 
Autorka recenzji Wieczornego seansu, Wieczorny seans. Tydzień w bagnie, także nie ma zamiaru więcej "czytać pana Beśki", jak to ujęła. Nie będę tęsknił. Tym bardziej, że brzydka. Ale w swoim tekście napisała kilka ciekawych zdań. Choćby: " (...) Poszukiwanie niebezpiecznego mordercy trwa przez tydzień, jego zwieńczenie następuje w Środę Popielcową, znaczący dzień dla chrześcijan. Właśnie w ostatnich chwilach karnawału bohaterom przyjdzie przemierzyć okolice, które niekoniecznie spotkacie w przewodnikach turystycznych, przeczytacie o squacie, o starych i nieistniejących już kinach, o osiedlach i metach, o niezalanym przez ostatnie ulewy metrze. Zajrzycie również na kampus słynnego Uniwersytetu Warszawskiego. Przyznaję, zainteresowała mnie kreacja miasta z punktu widzenia kogoś, kto tak jak ja z niego nie pochodzi. Jak je widzi, na co zwraca szczególną uwagę? (...)" Potem jest już gorzej. Kto chce, niech zajrzy Pięć minut mu to zajmie. Tytułowe pięć minut.