Wiele osób zna dobrze tę fotografię. To zburzone getto warszawskie. Kończę swą opowieść w chwili, gdy zaczyna się dzieło zniszczenia. Jeszcze stoją kamienice, jeszcze ciasne uliczki biegną, jak biegły, choć nie ma już na nich życia. Bo na życie trzeba było mieć wtedy numerek. Zaułki, podwórka, korytarze, klatki schodowe – to scenografia ostatnich scen przygód Antka, którego poznaliście w powieści Autoportret z samowarem. – Nie męcz go już tak w drugiej części – prosiła na Targach Książki czytelniczka Monika. Przykro mi, nie udało się…