Porównywano mojego Berga, detektywa z Trzeciego brzegu Styksu, do Erasta Fandorina, nim zacząłem czytać książki Akunina. Właśnie skończyłem Gambit turecki. Przypierdalają się do mnie, że w Ornacie z krwi są literówki. No są. Zdarza się. Ale nie ma błędów ortograficznych, nie ma słowa "pułki". Kilka razy czytałem, mając nadzieję, że chodzi jednak o formacje wojskowe. Ale nie. Chodzi o półki, na których coś można położyć… Akcja dzieje się w roku 1877, a tu w pewnym momencie wychodzi, że… 10 lat później. Korekta spała. Jeśli zaś chodzi o treść, to nie zmarnowałem czasu. Czyta się szybko, miło, książka jest w stanie zaciekawić i zainspirować, choć postaci tu dużo (kolejny częsty zarzut pod moim adresem), a samego Fandorina mniej niż w Azazelu, więcej zaś Warwary Suworow. Może w kolejnej części będzie inaczej. Zaraz się na nią rzucam.