Dziś pierwszy dzień maturalnych egzaminów, język polski. Nie mogę więc nie napisać, że to już ćwierć wieku! Pamiętam ten dzień dokładnie. Poszliśmy jak cywilbanda, takie było rozluźnienie. Jedynym, który ubrał się w mundur galowy, włącznie z czapką, był Cezary S. Dzięki temu reporter zrobił mu zdjęcie i kolega wylądował na pierwszej stronie "Gazety Olsztyńskiej" (załączam zdjęcie dużo wcześniejsze, ale tak właśnie Czarek wyglądał, ten w środku). Konstytucji nie było, łagry dość naciągane, ale mi nie podszedł ten temat. Jako jedyny zdecydowałem się wtedy pisać temat czwarty, czyli analizę i interpretację utworu poetyckiego. Był to Miłosz. Polonistka pokręciła głową z dezaprobatą. Ale poradziłem sobie, napisałem na 4, choć właściwie 3 należało mi się już za samą odwagę. Kolega Adam P., prymus, napłodził 17 i pół strony na temat "Jan Kochanowski czytany dzisiaj". Nie zdążył nawet zjeść kanapek…