Żadne chyba inne miasto nie jest obecne w mojej twórczości jak Mikołajki, występuje bowiem tak w wierszach, jaki i w piosenkach, a także powieściach. Długo by wyliczać kolejne spotkania, kolejne stopnie fascynacji i kolejne piękne panie, które tam poznałem. Ostatnio jednak była długa rozłąka. Gdy wróciłem tam w ostatnią sobotę, zastałem wiele nowych budynków, rozbudowano werandy kawiarni i tawern, budują nową kładkę dla pieszych. Dzieje się. Poniżej kilka zdjęć i refleksji.
Kładka w budowie. Już tu o niej pisałem. Teraz będzie nowocześniej i nie trzeba będzie składać zadaszeń mostków na statkach. |
Ryneczek. Król Sielaw jakiś inny, bo i fontanna inna, płaska. Naokoło festyn: stoiska, namioty, a nawet sztuczne lodowisko. Ludzi kupa. |
Promenada wzdłuż Jeziora Mikołajskiego prawie się nie zmieniła. Nadal można nią iść i iść, a czasami zatrzymać się, by coś przekąsić. |
Hotelik na uboczu, wśród pól. Mogę polecić bez wahania, nie tylko okno, ale i cały. Wieczorne rowerowanie było, wieczorne piwo i faja w ogrodzie i na balkonie. |
Na Ptasiej Wyspie przez lata straszyły ruiny czegoś, czego ktoś nie zdołał dokończyć. Dziś jest tu wspaniały hotel pięciogwiazdkowy. Może się kiedyś szarpnę i tam zamieszkam. |
Popłynęliśmy statkiem na Śniardwy. Po raz pierwszy mi się to zdarzyło, bo i wcześniej nie byłem tu z dzieciakiem. |
Do Mikołajek przyjeżdżało się kiedyś pociągiem. Dzisiaj nic tu już nie jeździ, a szkoda. Idąc po torach, skracaliśmy sobie drogę do hotelu. |