Spokojnie, ten blog nie zamieni się w kulinarny, choć gotować umie i lubi. Autor znaczy. Nie mogłem się jednak powstrzymać i utrwaliłem żydowską knajpkę niedaleko hotelu. Co ma wspólnego Odessa z Karpaczem? Pewnie niewiele. Prędzej Karpacz z Żydami w ogóle. Mogli tu żyć, mogli przyjeżdżać (miasto pod Śnieżką miało bezpośrednie połączenie kolejowe m.in. z Berlinem i Amsterdamem!). I ja właśnie piszę o tych czasach, kiedy można było Żydów na ulicy zobaczyć. W intro nowej powieści jest nawet moment, gdy ktoś, widząc stare fotografie, dziwi się, że są na ulicy panowie z brodami, pejsami, w jarmułkach. Tak się od ich widoku odzwyczajono w 1945 roku, bo powieść zaczynam w tym roku właśnie.