Pisze Joanna Kuhn w recenzji Nasz naród jak lawa, zamieszczone na Wirtualnej Polsce: „(.…) Kryminał retro to, wbrew pozorom, trudne wyzwanie dla autora. Zwykle coś szwankuje – albo tło obyczajowe, albo fabuła, albo bohaterowie. Albo, co gorsza, wszystko naraz. Dlatego też zwykle, czytając ten rodzaj prozy, czyham na anachronizmy i obyczajowe absurdy, rozłażące się wątki i papierowe postaci odznaczające się jedynie znanymi z Wikipedii nazwiskami. Zwykle też nieźle się przy tym bawię, tęskniąc jednak za takim kryminałem retro, który czytałoby się jak powieść Arthura Conan Doyle’a albo Gastona Leroux. A teraz przyznam: od dawna nikt mnie tym rodzajem prozy tak nie uwiódł i nie zauroczył. Przyjemność porównywalna z czytaniem powieści Gastona Leroux, tych z Rouletabillem, nie z Upiorem Opery (choć była tu i postać w pelerynie, wzniecająca pożar w teatrze…). Znakomicie dopracowane tło, dramatyczna, wielowątkowa akcja, wyraziści bohaterowie, i to nie tylko pierwszego planu, trochę humoru, czasem oko puszczone do czytelnika… Na skrzydełku okładki informacja, ze to ostatnia część trylogii, ale otwarte zakończenie pozostawia szansę, że Stach Berg jeszcze powróci.” całość