To bez wątpienia jeden z najlepszych seriali, jakie dotąd oglądałem. Może dlatego, że bohater nie jest kryształowy. Może dlatego, że zrobi wszystko dla rodziny. I by być skutecznym, nie przebiera w środkach. Kiedy trzeba, to przyleje. Czuję, że uszczknę sobie kawałek Raya, pisząc o kolejnych przygodach któregoś z moich bohaterów. I jeszcze jedno, w każdym z dwóch sezonów serialu jest wiele wątków. I nikomu to nie przeszkadza, więc niech się ode mnie raz na zawsze odpierdolą ci, którym przeszkadza ten niby wielki tłum postaci w moich książkach, głównie łódzkich retrokryminałach. Morda! Jak powiedziałby Ray Donovan.