2012-02-15

Na podium

Pisze Maciej Partyka: (...) Dużym atutem są wiernie oddane realia minionej epoki. Beśka, podobnie jak Orbitowski w „Tracę ciepło”, opisuje jak na oczach bohaterów rodzi się kapitalizm w postaci ulicznych straganów, na których sprzedaje się wszystko co popadnie. Licealiści inspirują się napisami na murach, śpiewają chórem hity z lat osiemdziesiątych, obserwują happeningi Pomarańczowej Alternatywy. Część z nich w ramach buntu ostentacyjnie nosi długie włosy – tzw. Wałdochy (czy ktoś pamięta jeszcze reprezentanta Polski Tomka Wałdocha z najlepszych lat?). To czego brakuje w „Fabryce Frajerów” to jakaś dobra historia, która byłaby w stanie wciągnąć czytelnika. Zbiór wspomnień, historyjek, anegdot i śmiesznych sytuacji czyta się nieźle, niemniej brakuje tego czegoś, co sprawiłoby, że nie oderwiemy się od książki. Kilkunastu bohaterów – uczniów, ich rodziców, nauczycieli, wychowawców, wojskowych – przewija się w różnych sytuacjach, niemniej trudno powiedzieć, żeby któryś z nich budził jakąś szczególną sympatię i był obiektem wyjątkowego zainteresowania. Krzysztof Beśka ma dobry warsztat i dysponuje lekkim, gawędziarskim stylem. Dlatego, mimo że jego książka fabularnie nie powala jest raczej godna polecenia. Szczególnie dla tych, którzy lubią poczytać o młodzieży, ale już niekoniecznie coś dostosowanego do młodego, niewymagającego odbiorcy. W tej kategorii powieści obyczajowej, nawiązującej do czasów szkolnych, widziałbym „Fabrykę Frajerów” na podium zaraz za „Tracę Ciepło” Łukasza Orbitowskiego i „Złem” Jana Guillou.

całość na: http://votum-separatum.net/index.php/2012/01/02/fabryka-frajerow/