2012-02-29

Miron

To było jakoś w 1999, może 2000 roku. Szedłem na wywiad z aktorką Moniką K., z którą umówiłem się w restauracjo-kwiaciarni Nei Fiori na Mokotowie. Miałem jeszcze chwilę, więc wstąpiłem do biblioteko-księgarni na Dąbrowskiego. Nie zajrzałem jednak ani na lewo, ani na prawo, bowiem na wprost stał karton z książkami do wzięcia. Nie musiałem też mocno grzebać, by w mojej dłoni znalazł się egzemplarz (cholera, zaczynam jechać Zafónem; nowa książka, z cyklu tych nie dla dzieci, już w kwietniu!) Donosów rzeczywistości Mirona Białoszewskiego. Otwieram i widzę dedykację-wiersz: Pani Helenie Krajewskiej/Dzień dobry/okno odsłonięte/ja w łóżku/Le czyta to, co tu/a pani mnie rysuje/i tak powstały/cztery Mirony/i już zostaną/jak to Pani mówi o/pisaniach i malowaniach/–to zostanie, to/już zostanie/18 grudnia 1973/Miron piąty. A na następnej stronie: z pokłonami dla p. Juliusza i jego pejzaży/Miron Ktoś wyrzucił coś takiego? Na to wyglądało. Nie mam podstaw sądzić, że to nie Białoszewski napisał te słowa własnoręcznie, zresztą na świeżo wydanej książce. Chciałem to sprawdzić w jego dzienniku sekretnym, który właśnie wyszedł, ale, niestety, zaczyna się dużo później. Tak czy inaczej, mam w bibliotece taką pamiątkę, którą nie potrafię się nie pochwalić.