2010-12-30

Good night...

Kończy się rok, czas podsumować to i owo. Jako że wiele napisałem, a mało wydałem, trzeba się skupić na tym, co przeczytałem, wszak, jak powiedział Stephen King: dobry pisarz powiniem tyle samo czasu poświęcać na pisanie, jak i na czytanie. A zatem w upływającym roku wykonałem normę za... 70 Polaków. Tak, statystyczny Polak czyta rocznie pół książki. Przedostatnia to Ziemia obiecana, którą na nowo odkryłem, a w niej choćby to, że w powieści dziejącej się w mieście administrowanym przez Rosjan nie występuje ani jeden Rosjanin. Reymont musiał to zrobić specjalnie, nie ma innego wytłumaczenia.
A jak już przy Rosjanach jesteśmy, to sporo ich w najnowszej książce Janusza Głowackiego Good night, Dzerzi, którą rok zamykam. Książka dziwna, może o niej jeszcze napiszę. Na razie tylko jeden krzepiący cytat:
" Krytyków trzeba pięlęgnować, robić im maseczki, laskę, wklepywać kremy, polerować paznokcie, bo talenciki u nich mizerne, kompleksów od chuja, próbują uwierzyć, że są na coś potrzebni. Radzić się ich trzeba, oni to uwielbiają..."