2010-03-15

Nie będę płynął z prądem


Daniel Koziarski pyta, Krzysztof Beśka odpowiada:

Czy pisząc "Fabrykę frajerów" nie miałeś w sobie obaw, że polski rynek książki jest zdecydowanie nieżyczliwie nastawiony do tego typu chłopięco-męskiej prozy? Że stosując pewną typologię - czytelnik, który jeszcze naście czy dwadzieścia parę lat temu pochłaniałby "Fabrykę" z zachwytem i wypiekami, jest teraz zapalonym graczem i niewybrednym konsumentem filmów?

Książka jest swoistą spłatą długu wobec tamtych ludzi, uczniów i profesorów. Prawie nikt już dzisiaj nie pamięta, że takie szkoły w ogóle istniały. Jeśli jakieś grono koleżanek i kolegów spotka się na Naszej Klasie, a potem skrzyknie się na jakieś spotkanie, to w większości przypadków ma się gdzie spotkać. Ich szkoły stoją nadal. Mojej nie ma. Zasypano piachem, chłop przyklepał łopatą. Otrzymałem wiele sygnałów, podziękowań od bohaterów tej książki i ich bliskich, bo przywołałem wspomnienia. Ktoś powie: to za mało, za wąska grupa odbiorców, to tylko wspominkarstwo. Otóż nie: to również kawał zajmującej prozy, wierny obraz lat 80. i historia dojrzewania całego pokolenia. Nad "Madame" Libery wszyscy piali z zachwytu, a przecież to też tylko szkolna historia, w dodatku z wyjątkowo irytującym, bo wszystkowiedzącym bohaterem, takim omnibusem z Żoliborza. Nie będę płynął z prądem i wierzę, że "Fabryka..." jest w stanie oderwać ludzi od komputera czy telewizora. I nie tylko dlatego, że w telewizji zagłusza się wulgaryzmy, a w książce nie.

całość na: http://www.przystan-literacka.pl/index.php?show=2950