Krzysztof Beśka
2017-01-30
2017-01-25
Szacunek za trud
Kilka miłych słów na Lubimy Czytać o Trzecim…, mimo że tyle czasu już minęło od premiery. Ludzie wciąż czytają, kupują i oceniają. Pisze Dżeksi: "(…) Niejedną książkę kryminalną już przeczytałem, jednak ta ma w sobie niepowtarzalny klimat dawnych czasów, a do tego oryginalnie, bo o Łodzi. Całość bardzo ciekawa i bardzo polubiłem postać Berga, jak i Marii Potulickiej. Autor zasługuje na szacunek za trud, który włożył w poznanie informacji o Łodzi tamtych czasów. (…) Akcja była bardzo dynamiczna, minusem mogły by być postacie coraz to nowe pojawiające się w książce. Dużo postaci, dużo nazwisk, parę razy się w tym zgubiłem haha :)) i wątek współczesności, ma potencjał, ale epilog powinien wyglądać całkiem inaczej, a został oderwany od całej reszty, autor mógł nawiązać do wycinek z gazet, które znalazł bohater w mieszkaniu u ciotki. (…)" całość tutaj
2017-01-20
Zwariować można?
Miało być o kolejnej lekturze, ale nie jestem blogerem czy blogerką, co pisze o książkach (czytaj: pastwi się, bo przecież wie lepiej, zawsze miał-miała 5 i 6 z polskiego, a babcia zachęcała do pisania). Mam trzy cykle literackie, jak pewnie parę osób wie. Dzisiaj złapałem się na tym, że kończę książkę z jednego, pracuję nad listą recenzentów, którym wyślemy książkę z drugiego, a myślę i planuję powieść z trzeciego. Jak to ogarnąć? Sam nie wiem, ale chyba się jakoś udaje. Jakoś potrafię odróżnić pana X od pana Y, zapamiętać, że pan X nie napisze o książce z tego cyklu, a pan Y z drugiego. I że sformułowania "na takie dictum", którego użyłem w powieści XIX-wiecznej, nie użyję w tej o II wojnie światowej. Mimo że bohater jako tako wykształcony. I tak się dalej toczy.
2017-01-18
Zwierzoczłekoupiór
Jej jednej jakoś nie czytałem nigdy. Może dlatego, że wydawało mi się, iż jest to książka dla dzieci. Ale przecież nie jest, mimo że narratorem jest mały chłopiec. I znów mamy mieszkanie Konwickich przy Górskiego, te same problemy co w innych książkach, a przynajmniej w większości. Mamy koniec lat 60. i kawałek wileńskiego świata. I filmowego też, był wszak Tadeusz Konwicki także reżyserem i to nie byle jakim. Najbardziej jednak zaskoczył mnie i poruszył finał tej książki.
2017-01-17
2017-01-16
Stosik
Składa się w lektur towarzyszących książki, do której usiądę jakoś tak za półtora miesiąca. Zawsze takie stosiki bardzo lubiłem, ponieważ były i są dla mnie sporym wyzwaniem. Zajeżdża blogiem recenzenckim, wiem. Mamy tu zatem wiek XIX, kobietki, ale nie tylko to. Już się cieszę. Na lekturę i pracę.
2017-01-13
Łódź filmowa
Byłem wczoraj na Powidokach, ostatnim filmie Andrzeja Wajdy opowiadającym o malarzu Władysławie Strzemińskim. Rzecz to o bezsilności twórcy wobec aparatu władzy, o powinnościach sztuki, o samotności. Ale o czym innych tutaj chciałem. Akcja filmu rozgrywa się bowiem w Łodzi. Jak swego czasu powiedział Bogusław Linda grający rolę główną – "mieście meneli". Wiele razy twierdziłem, że wystarczy tylko kamerę postawić, współczesne szyldy, reklamy pozdejmować i przenosimy się w czasie! Te uliczki, te kamienice stare, podwórka, tynk lecący ze ścian, tramwaje zgrzytające na zakrętach. Cudo. Nie mogę nie myśleć, jak wyglądałby serial albo film zrealizowany na podstawie moich trzech łódzkich książek. Do tego w Powidokach mignął mi człowiek, którego od dłuższego czasu prywatnie typuję do roli detektywa Stanisława Berga. To młody łódzki aktor Mateusz Janicki, grający lekarza. Może kiedyś…
2017-01-12
Tabu
Pod koniec roku odnotowałem w tym miejscu, że na wiosnę TVN pokaże serial Belle epoque, czyli kryminał retro w odcinkach, rozgrywający się w Krakowie początku wieku XX. Czy obejrzę, jeszcze nie wiem. Ale już czekam z niecierpliwością na inną produkcję, mianowicie serial Tabu, który w marcu pokaże HBO. Akcja osadzona jest w wiktoriańskiej Anglii, samotny mściciel grany przez Toma Hardy'ego. Czuję, że to będzie to. I nie ma co płakać, że nikt mojej trylogii łódzkiej nie przełożył na język filmu. Tu się trzeba cieszyć z tego, że przede mną kolejne odsłony przygód Stanisława Berga w innym miejscu. Jedna już napisana, kolejna układa się powoli w głowie. A serial Tabu na pewno temu układaniu będzie sprzyjał.
2017-01-11
Będzie trylogia
Hej, co tam na horyzoncie, kapitanie?! Forma pytanie nie jest bezzasadna, bowiem moja najnowsza książka ukaże się w Gdańsku, akcję ma osadzoną tak nad jeziorami, jak i nad Zatoką Gdańską, a także na pełnym Bałtyku, wiele w niej też pływających jednostek, od średniowiecznych, po współczesne. Dalsze przygody redaktora Tomasza Horna, który na szczęście popadać w kłopoty, już niebawem. Ponoć ugadane są już spotkania na Wybrzeżu, więc będzie się działo. A zatem, bracia: do lin!
2017-01-10
Pierwszy etap
Klamra się zamyka. Epilog nawiązuje do prologu. Dzień minął od chwili, gdy studenci zaatakowali ambasadę USA w Teheranie i aresztowali jej pracowników. Wśród nich pewnego niewinnego ogrodnika. Dzień minął, ale u mnie minęło kilka miesięcy wytężonej pracy, kluczenia, kombinowania, ale też konsekwencji i wyrwałości. A wszystko po to, by między okładkami było coś ciekawego, mocnego, może wzruszającego, może dającego do myślenia. No i wartego tych 39.90 złotych. Teraz, jak już tu pisałem przy innych okazjach, przede mną kolejny etap – cyzelowanie.
2017-01-05
Kalendarz i klepsydra
Stała sobie na regaliku, obok reszty książek Tadeusza Konwickiego. I tak jakoś sięgnąłem po nią, i tak jakoś zacząłem czytać, bez napięcia, że muszę i że to kolejna lektura towarzysząca. Czytałem po raz drugi, a jednocześnie to pierwsza książka tego autora, którą wziąłem do ręki od chwili, gdy odszedł. Nie ma już lokatorów mieszkania przy ulicy Górskiego, w nyży, w której powstawały wspaniałe książki, leży może ktoś inny, a może nikt tam nie leży, bo zrobiono regał. Smutno, ale taka jest chyba kolej rzeczy. Na kartach książek Konwickiego ten świat istniał będzie zawsze. Swoją drogą, jaka jest granica wieku, od której można zacząć pisać, a potem upublicznić dziennik albo raptularz, co? Czy już mogę, czy lepiej jeszcze poczekać?
2017-01-04
Dworzec
U siebie w tygodniku przemyciłem (choć pomysł nie był mój) parę słów o Dolinie popiołów. Swoją drogą trzeba ten nowy dworzec Łódź Fabryczna wkrótce zobaczyć. W Trzecim brzegu Styksu wystąpił jeszcze stary, choć zdążyłem dopisać w ostatniej chwili, że mają go rozbierać. I tak w ciągu tych paru lat wyszły moje trzy książki o Łodzi i zbudowano dworzec.
2017-01-03
Zacznijmy
Ostatnio rzadko tu bywałem, przyznaję. To nie tak jednak jak z taksówkarzami, którym pod koniec grudnia nie opłaca się jeździć, bo coś tam przekroczą. Po prostu dużo pracy, a blog jednak pochłania. Nie wiem zresztą, czy już niedługo nie będę się w inne miejsce przenosić. Ale na razie jestem tu. I rozpoczęcie roku trzeba jednak odnotować. No to mamy 2017. Jaki będzie? Ile książek przyniesie? Czas pokaże…
2016-12-21
Nie ma czasu na nudę
Pisze Basik na Lubimy Czytać: (…) Są morderstwa, porwania, pościgi i bardzo dużo różnych postaci. I mimo że wiemy coraz więcej o całej intrydze, wydaje nam się, że wiemy coraz miej, bo akcja tak się komplikuje i dowiadujemy się o kolejnych nowych powiązaniach i nowych wydarzeniach. Bardzo dobre powiązanie powieści sensacyjnej, kryminalnej z wydarzeniami historycznymi. Tutaj nie ma czasu na nudę, bo krótkie rozdziały tylko pobudzają nasza wyobraźnię co dalej będzie się działo". całość
2016-12-14
Granica przyzwoitości
Kiedy zapytaliśmy profesora Kryszaka lat temu ponad już 20, jaka jest granica przyzwoitości, jeśli chodzi o objętość pracy magisterskiej, bez wahania powiedział, że 100 stron. W moim przypadku magiczną liczbą, która też ma coś wspólnego z przyzwoitością – wszak głupio śpiewać 39,90 zł za broszurkę – jest liczba 200. W przeliczeniu na strony książkowe to ponad 400, żeby nie było. W przypadku jednej serii do tej granicy lekko dobijam, w przypadku innej lekko ją przekraczam. Teraz bawię się jednak z trzecią, a tutaj przekroczyć trzeba trochę więcej. Dziś pękło 200, więc jeszcze kilkadziesiąt. I dobrze, bo ostatni rozdział dopiero się rozkręca. Takie to moje pisanie, lubię je porównywać do malowania obrazów, gdzie pokryć farbą trzeba całe płótno.
2016-12-06
Lektur towarzyszących…
… jeszcze kilka. Kończę już właściwie pisać, ale jeszcze potrzebowałem odpowiedniego klimatu. Dlatego sięgnąłem po Festung Breslau Marka Krajewskiego, Benefis konspiratora Stanisława Miedzy Tomaszewskiego, a przede wszystkim po Szpital Przemienienia Stanisława Lema. W pewnym momencie bohaterowie wyjeżdżają bowiem do Tworek. Ten szpital na szczęście uniknął podczas wojny tragicznego losu innych szpitali psychiatrycznych, w tym tego z powieści. Sama książka bardzo miła, mimo tematu, debiut Lema bardzo w mojej ocenie udany, ciekawe porównania i figury retoryczne.
2016-11-25
07 zgłoś się
Równo 40 lat temu, 25 listopada 1976 roku, wyemitowano pierwszy odcinek serialu. Lata mijają, a ja wciąż jestem w stanie siąść i oglądać. Choć przecież wiem doskonale, kto zabił i co za chwilę powie porucznik Borewicz. Bo to nie tylko świetny kryminał, ale też świadectwo tamtych czasów, których, w przeciwieństwie do katogwiazd prowadzących któryś z koncertów w Opolu parę lat temu, nie uważam za straszne. 07 zgłoś się kręcono przez kilkanaście lat, kilkoma seriami, i każda ma coś w sobie. Lata 70., a w nich auta marki warszawa, potem radiowozy fiat 125 p, wreszcie polonez Borewicza. Ciuchy niesamowite i problemy ludzkie prawdziwe. Szmagier dotknął nawet problemu ostracyzmu, z jakim spotykali się milicjanci po stanie wojennym. Jest taka scena, jak Borewicz podwozi lekarkę do szpitala praskiego, a inna lekarka, dowiedziawszy się, kto zacz, ostentacyjnie wychodzi z pokoju. Na koniec dodam jeszcze, że miałem wielkie szczęście i zaszczyt przeprowadzić wywiad z Bronisławem Cieślakiem, choć tylko przez telefon.
2016-11-22
Belle Epoque
Niby nie Łódź, a Kraków. I rok 1905, nie zaś 1892. A jednak czuję, że ktoś mi zrobił koło pióra. Serial Belle Epoque będzie można obejrzeć już na wiosnę w TVN, a w nim detektywa i zagadkę kryminalną. Pozostaje mi tylko żałować, że nie mam wpływowych przyjaciół i znajomych, życzliwych ludzi wokół, którzy pomogliby mi przełożyć moją trylogię łódzką na język filmu. Sprawa przeniesienia Berga do teatru też umarła wraz z dyrektorem Teatru Nowego Zdzisławem Jaskułą. Szkoda, szkoda. Może Rosjanie okażą się lepsi i zrobią serial według dalszego ciągu przygód Stacha. Nie obraziłbym się.
2016-11-21
W przekładzie Andrzeja Drawicza
Czy wiecie, mili Państwo, co to jest imiesłowowy równoważnik zdania? Bo na przykład 20 lat temu, w Wydawnictwie Dolnośląskim, kiedy została wydana powieść Michaiła Bułhakowa Mistrz i Małgorzata w przekładzie Andrzeja Drawicza, nie wiedzieli. I że trzeba go oddzielać przecinkiem od reszty zdania też nie wiedzieli. Cała przyjemność lektury idzie w chuj, bo ktoś niedouczony robił redakcję i korektę! Ciekaw jestem, czy jest lepiej w nowym przekładzie państwa Przebindów, który od jakiegoś czasu jest na rynku księgarskim… I aż mi się odechciało pisać o tym, jak ważna jest to książka dla mnie. Może kiedyś.
2016-11-18
I wiem, że to dobre!
Takiego zgrabnego hasełka z reklamy pewnej sieci niemieckich sklepów użyłem wczoraj podczas Biesiady Literackiej Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, zachwalając swoje książki. Biesiada naprawdę była biesiadą, bowiem pierwszą osobą, którą ujrzałem po wejściu na salę w Domu Literatury, był jakiś starszy pan pałaszujący szynkę odwiniętą z papieru. Potem Małgorzata Karolina Piekarska porozmawiała ze mną o moim warszawskim cyklu. Zastanawialiśmy się też głośno, czy to kryminały, czy nie. Ale czy to ważne?
2016-11-17
2016-11-15
Barańczak
Gdyby nie ludzie
Gdyby nie ludzie, gdyby nie istnieli
tak natrętnie, ze swoim łupieżem, paranoją,
wystrzępionymi spodniami, antysemityzmem,
kłopotami w pracy, trwałą ondulacją, skłonnością do uproszczeń i zadyszki,
gdyby wcale nie trzeba ich było poznawać,
przecierających zamglone okulary, wycierających zamaszyście buty
„straszne dziś błoto”, ocierających bezsilną łzę,
gdyby nie otwierali przed każdym tak od razu
swoich otłuszczonych serc i wyszmelcowanych teczek
z przetartymi na zgięciach papierami
„chwileczkę, gdzie ja podziałem to zaświadczenie”,
gdyby w ogóle ich nie było, tych zanadto takich samych
i nadmiernie odmiennych światów z podwyższonym ciśnieniem,
z wygórowanymi żądaniami „panie musisz pan mi pomóc”,
zbyt głośno mówiących, zbyt naocznie żywych,
zbyt dotkliwie ludzkich,
o ile łatwiej by się mówiło „nic co ludzkie nie jest...”
5 XI 1979
Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu
2016-11-14
Leonard Cohen (1934-2016)
Wydawało się, że będzie trwać wiecznie. Do końca przecież nagrywał płyty i koncertował. I już nie ma Leonarda Cohena. Po raz pierwszy usłyszałem o bardzie podczas lekcji muzycznej, która miała miejsce w sali koncertowej iławskiego IZNS-u. Były takie lekcje, był taki zakład. Potem piosenka Dance Me To The End Of Love w telewizji, smutna jak jasna cholera, z jeszcze smutniejszym teledyskiem. Hallelujah śpiewałem pod koniec VIII klasy i na harcerskich rajdach w liceum. No a potem się posypały kolejne kawałki. Jak stary był to twórca, świadczy chyba to, że gdy tańczyłem kiedyś w Łodzi z jedną panią lat 22, leciało Hallelujah, a ja zapytałem dziewczę, co to za piosenka, odpowiedziała, że piosenka ze… Shreka. Można wymieniać długo, wspominać, ale lepiej będzie chyba posłuchać. To idę posłuchać.
2016-11-08
Metafizyka dnia codziennego
Wczoraj spotkało się mnie coś miłego. Rano wsiadłem na Politechnice w tramwaj zamiast w autobus, by przejechać za zakręt, skąd jest więcej połączeń. Minąłem plac Zbawiciela. Schodząc w dół do Trasy Łazienkowskiej, przypomniałem sobie nagle ten dzień sprzed 27 lat, kiedy kręciłem się w okolicy, zaglądałem do Teatru Współczesnego, gdzie akurat grali Mistrza i Małgorzatę. Książka ta w tym czasie zaczęła już zmieniać moje życie. Przyjeżdżam do pracy i po paru godzinach dowiaduję się, że wygrałem w konkursie, który ogłoszono w piątek. Nagroda? Bilety na spektakl Każdy dostanie to, w co wierzy wg powieści Bułhakowa w Teatrze Powszechnym! Wieczorem sięgnąłem po przekład Drawicza i od razu połknąłem 80 stron.
2016-11-07
2016-10-21
Nobel 2016
Spóźniony o tydzień post, ale będzie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu ludzie nie robili wielkich oczu, słysząc nazwisko laureata literackiego Nobla, nie dopytywali: co, kto, a gdzie to jest? Bo Boba Dylana znają chyba wszyscy. I po raz pierwszy od czasu przyznania nagrody Wisławie Szymborskiej człowiek jest w stanie zacytować twórcę. "Hej, panie z tamburynem, zagraj jeszcze raz. Wcale nie chce mi się spać, nie muszę nigdzie iść…" – śpiewałem kiedyś.
2016-10-20
Żeby było w klimacie
Szukałem czegoś, żeby pozostać w klimacie powieści, którą piszę. Postanowiłem po raz drugi przeczytać Kolumbów Romana Bratnego. Ale tylko pierwszy tom, gdyż jego akcja rozgrywa się dokładnie w tym samym czasie co przygody Antka. Drugi to już powstanie, czyli sięgnę po niego za rok. To już druga lektura tej powieści, ale o jednej rzeczy nie pamiętałem. Ktoś się kiedyś zdziwił przy okazji rozmowy o powieści Rikszą do nieba, że w alei Szucha, niedaleko siedziby gestapo, było kasyno gry tylko dla Polaków. A było. Opisałem je. Ale Bratny zrobił to wcześniej, o czym nie pamiętałem, pisząc Rikszę. A tak to mamy chłopaków, rówieśników Antka. Najbliżej mu chyba do Jerzego, na drugim miejscu jest Kolumb, Zygmunt chyba najmniej, bo, jak pamiętamy, z wojskiem nasz bohater niewiele chciał mieć wspólnego.
2016-10-19
Hygge
Najpierw definicja z Wikipedii: "Hygge – termin funkcjonujący w duńskiej kulturze, oznaczający sztukę tworzenia przytulnej atmosfery ogniska domowego, braterstwa, wspólnoty, intymności. Symbolem hygge są licznie zapalane przez mieszkańców Danii świece".
Jakiś czas temu byłem w Danii, dlatego gdy znajoma pani od PR zapytała, czy rzuciłbym okiem na książkę duńskiej aktorki Marie Tourell Søderberg Hygge. Duńska sztuka szczęścia, zgodziłem się bez wahania. Kraj to bowiem szczególny, a nawet krótka wizyta starczyła, bym się w nim zakochał. Na rowerze już jeżdżę, teraz przyszedł czas na hygge właśnie. Z zainteresowaniem przewracałem więc kolejne strony książki, przyglądałem się fotografiom, choć mogłyby być większe. Książka ta jest bez wątpienia ważną pozycją na półce z poradnikami, choć czy do końca dowiedziałem się, jak być szczęśliwym? Chyba jednak to kwestia miejsca. Jak to mówią, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Ale chętnie wyjechałbym stąd, rzucił ten cały burdel, który staje nam się państwem wyznaniowym, rzuciłbym niewdzięczną pracę, nie oglądał na co dzień debili z przyklejonymi do uszy komórkami etc. Chociaż świece kupię jeszcze dziś.
2016-10-18
Nie tylko pościgi i strzelaniny
Normalnie to musiałbym stać przed pułkownikiem Tomaszem Turowskim na baczność. Ale na szczęście jesteśmy kolegami z jednego wydawnictwa. Książkę otrzymałem w maju, ale dopiero teraz mogłem ją przeczytać. Kilka słów zdążyłem też na jej temat powiedzieć podczas niedawnego spotkania promującego już część trzecią szpiegowskiego cyklu. Że to nie tylko pościgi i strzelaniny, ale też ciekawa pozycja jeśli chodzi o takie kwestie, jak azjatyckie jedzenie, architektura, sprawy obyczajowe. Myślę, że spokojnie można taką książkę zabrać ze sobą na zwiedzanie byłych krajów ZSRR, bo wspaniale wpisuje się w klimat. Szkoda tylko, że klimat dla naszych stosunków z Rosją nie najlepszy.
2016-10-17
Dla miłośników Warmii i Mazur
Z radością powitałem kolejną recenzję Krypty, dość wysoką ocenę, jak i fakt, że czytelniczka korzysta z biblioteki publicznej! (...)"Akcja rozgrywa się na czterech planach czasowych, w trakcie bitwy pod Tannenbergiem, w trakcie ofensywy sowieckiej na Prusy wschodnie, w 1965 r. i współcześnie. Wśród postaci drugiego, trzeciego i jeszcze dalszego planu znajdujemy Xawerego Dunikowskiego, Paula von Hindenburga, Ericha Kocha, Dirlewangera, znaną nam już z Ornatu z krwi archeolożkę, emerytowanych funkcjonariuszy służb i potomków "wypędzonych". Dla miłośników Warmii i Mazur gratka, tak jak dla osób zainteresowanych losami Bursztynowej Komnaty. Warto przeczytać, choć ja osobiście czytam egzemplarz biblioteczny. Przed kupnem tego i innych dzieł autora skutecznie powstrzymały mnie obrzydliwe umizgi do opozycji na blogu." całość
2016-10-14
"Podgląd" nr 3/2016, str. 99-108
Dawno tu nie zaglądałem, ale to z powodu nawału pracy. Trochę też dlatego, że się nic ważnego nie dzieje. A przynajmniej nie na tyle, by o tym tutaj wspomnieć. Żmudna, codzienna katorga. Taki blog też wymaga uwagi, wysiłku, skupienia. Kiedyś Paweł Jaszczuk poradził Tomaszowi Białkowskiemu, by rzucił bloga i poświęcił wszystkie siły na pisanie prozy. Chyba ostatnio posłuchał. Dlatego takie dni jak ten, kiedy ukazuje się kolejny numer kwartalnika, a w nim fragment mojej najnowszej, niewydanej jeszcze powieści, jest świętem.
2016-10-07
Zadziwiająco wciąga
Pisze niezawodna Dagmara na LC: "Za okładkę na poziomie powieści Daniel Steel czy Mary Higgins Clark powinno być o gwiazdkę mniej ;) To nie zachęca do czytania! A poważniej powieść w klimacie Dona Browna (choć mnie osobiście cały Kod rozczarował) czyli bierzemy coś z naszej, polskiej historii i dorabiamy sensacyjne wątki.
Mamy dziennikarza z wielkiej Warszawy, młodych i starych archeologów, księży, św. Wojciecha i nawet Koperników, sektę i cały wachlarz sił mundurowych. Mamy przysłowiowy MacGuffin, który powoli zanika wraz z upływem stron tego nie chudego tomiszcza. Mamy sympatycznych bohaterów i megazłoczyńcę godnego prawie Goldfingera czy innego arcyłotra z Bonda.
Akcja powieści zadziwiająco wciąga mimo przeskoków od Św.Wojciecha, Kopernika po czasy współczesne i różne lokalizację. Jeśli nawet tematyka wydaje się oklepana skarb, tajne stowarzyszenie czy sekta czyta się to bardzo dobrze. Czas zamówić Kryptę Hindenburga czy poziom zostanie utrzymany" całość tutaj
2016-10-05
Nowy Rynek
No to już wiem, dlaczego łodzianie mi nie wybaczą tego, że Nowy Rynek, a dziś plac Wolności, w swoich powieściach łódzkich nazwałem okrągłym. Chociaż można się kłócić, bo środek jest okrągły przecież, jak widać na fotce, którą pozwoliłem sobie zabrać z FB i dołączyć. Z nowym miastem, do którego rzucę detektywa Stanisława Berga, nie będzie takich problemów. Chyba. Tak czy inaczej trzeba będzie podszlifować rosyjski.
2016-10-03
Czarne polo
Mam na sobie, by zaprotestować przeciwko bandyckiej polityce Kościoła katolickiego i PiS wobec kobiet w Polsce. Tyle mogę na razie zrobić, choć nie wykluczam, że zrobię więcej. Dziś aż czarno na korytarzach w firmie i na stołówce, a to oznacza, że duch w narodzie nie ginie!
Subskrybuj:
Posty (Atom)