2012-12-31

Minął rok

Kochany i dopieszczony przez jednych, wychujany przez innych – kończę ten szczególny rok. Szczególny w życiu, wszak skończyło się lat 40, i szczególny w twórczości. W ciągu tych dwunastu miesięcy napisałem tu przecież więcej postów niż w ciągu trzech lat ubiegłych, razem wziętych! I nie były to wpisy, co zjadłem na śniadanie. Działo się wiele, nawet bardzo wiele. I raczej dobrze. Nie udało mi się skończyć przed sylwestrem powieści, nad którą pracuję od początku kwietnia, robota była co raz przerywana, głównie dla cyzelowania rzeczy wcześniejszych. Ale jesteśmy na finiszu. Krótki fragment, świeży, bo z piątku, związany ze zdjęciem, które ilustruje wpis. Wyobraźmy sobie, że nie ma tych budynków w górnej części zdjęcia… 
Po drodze nikogo nie spotkaliśmy; szczytem moich marzeń był w tym momencie widok wspinającego się po schodach malarza albo jego żony. Ale nie. Okres wyludnienia kamienicy przy Brackiej trwał w najlepsze. Biuro, Łazienki i tak dalej. Potwierdzało się, że bezrobotny nie ma czego szukać pod tym adresem. Co najdziwniejsze, z każdym pokonanym piętrem obojętniałem na to, co się ze mną stanie, jak i kiedy.
– Stróż nie zamiótł. Chyba wypity – rzekł komisarz, gdy przechodziliśmy z jednego podwórka na drugie.
– Coś pan o tym wie? – zapytałem, ale nie doczekałem się odpowiedzi.
Zakładałem, że nie mam już wycelowanej w plecy broni, co oczywiście nie oznaczało, że nadal nie byłem celem. 
Dotarliśmy do ulicy. Tam stał samochód. Nie, na pewno nie było go tutaj, gdy wchodziłem. Komisarz otworzył przede mną tylne drzwiczki.
– Właź – burknął.
Wszedłem. W środku nie było nikogo, co już mnie nie zdziwiło. Huk zamykanych drzwi. Chwilę potem zwalista sylwetka wypełniła ponad połowę przedniej szyby samochodu. Siepacz uruchomił silnik i ruszyliśmy Bracką. Nie obejrzał się nawet. Tak był pewien zdobyczy. 

2012-12-28

Stosik nr 2

Przyznaję: spodobało mi się to. I na pewno mniej to głupie niż na przykład fotografowanie jedzenia, które się za chwilę zje. I niezwłoczne umieszczanie tego na Facebooku. A ludzie to potrafią. Nie wiem tylko, po co. Tak czy siak, zaplanowałem kolejny zestaw do przeczytania lub przypomnienia sobie, a wszystko przed rozpoczęciem prac nad trzecią częścią kryminału łódzkiego. Wilde, bo ten sam czas, Orzeszkowa, bo będę potrzebował zajrzeć do tematu powstania styczniowego. Tak samo Konwicki. Rodzinę Połanieckich już czytałem, teraz nawet oglądam serial. Jest świetny, bardzo wierny powieści. Takich produkcji już nie ma. Ile pięknych i starych książek mogliby zekranizować. Na przykład Emancypantki Prusa (film powstał, pod innym tytułem, ale przeszedł bez echa). Tylko że dziś kręci się tasiemcowe larwy szczęścia i inne gówna. Durnieje społeczeństwo, niestety… Na koniec Nowy Testament, bo tam można znaleźć wytłumaczenie wszystkiego. Nawet ktoś taki jak ja jest w stanie to zrobić.

2012-12-19

Horn jedzie do Gdańska


(...) Od samej Krynicy wlókł się za autobusem. Zakręt za zakrętem, w dodatku z przeciwka sznur samochodów. Szybko musiał też zamknąć okno, bo stary grat, najpewniej sprowadzony z Niemiec, smrodził niemiłosiernie.
Kilkanaście minut wcześniej Tomasz Horn spakował się, oddał klucz od pokoju i podziękował za gościnę. Pokój miał co prawda wynajęty do niedzielnego ranka, wiedział jednak, że powrót w Warszawy w niedzielę będzie oznaczał stanie w korku na E-77 lub, w najlepszym przypadku, jadę żółwim tempem w kawalkadzie samochodów. 
Wolał wyruszyć w drogę w sobotę przed południem, ale za to zahaczając o Gdańsk, który bardzo lubił i w którym dawno już nie był.
Krynicę Morską, którą zostawił za plecami i którą wybrał na tygodniowy samotny urlop, również bardzo lubił. Kurort położony malowniczo na Mierzei Wiślanej, rozrzucony na kilku porośniętych lasem wzgórzach, jak zwykle przeżywał wakacyjne oblężenie wczasowiczów.(...)

Tak zaczyna się powieść Ornat z krwi. Horn opuści Krynicę, mimo dobrej pogody (na zdjęciu z tegorocznych wakacji za chwilę miała się rozpętać burza). Ja, podobnie jak mój bohater, też lubię Gdańsk. Także dlatego, że powieść rozpoczynająca cykl książek o warszawskim dziennikarzu, rozwiązującym zagadki kryminalne i historyczne wyjdzie w przyszłym roku właśnie tam. Dziś podpisałem umowę.

2012-12-10

Sobota

Sobota w podróży. Jazda do Łodzi, gdzie na Targach Książki najpierw spotkanie z czytelnikami, które prowadził niezmordowany Łukasz Kaczyński z "Dziennika Łódzkiego". Zimno, więc frekwencja średnia, choć i tak największa z trzech spotkań, które rozpoczęły się o tej samej godzinie. Potem podpisywanie Trzeciego brzegu Styksu na stoisku Domu Wydawniczego Rebis, rozmowy z czytelnikami. Wreszcie powrót na Kaliską dużym łukiem. Za każdym razem wizyta w Łodzi to inspiracja. I przeniesienie się w czasie. Park Poniatowskiego jak z Anny Kareniny, ulice jak z Ziemi obiecanej, to naturalne. A na peronie dworca w Skierniewicach – Stanisław Wokulski z Lalki, który właśnie tam zrozumiał, jak bardzo błądził. Pomysł doskonały, mimo że dotyczący tylko postaci literackiej. 

2012-12-07

Targi w Łodzi


Zapraszam na spotkanie 8 grudnia, w sobotę, podczas II Salonu Ciekawej Książki w Łodzi. O 13.00 spotkam się z czytelnikami (może przeżyję, bo ponoć tego, że plac Wolności nazwałem okrągłym, podczas gdy jest ośmiokątny, łodzianie mi nigdy nie wybaczą...), o 14.00 przez godzinę podpisuję Trzeci brzeg Styksu. Al. Politechniki 4, stoisko Domu Wydawniczego REBIS nr 48.

2012-12-06

Stosik

Zauważyłem to u blogerów piszących o książkach. Stosik książek do przeczytania i zrecenzowania, stosik wrześniowy, stosik zimowy. Zazwyczaj zestawienie pozycji od czapy. No to też sobie taki przygotowałem, choć książek nie będę oczywiście oceniał. Przynajmniej oficjalnie. Niektóre już czytałem, inne nie. W jednej z recenzji Trzeciego brzegu Styksu napisano, że widać u mnie inspirację Akuninowską frazą. Nie czytałem Akunina przed napisaniem łódzkiego kryminału. Teraz przeczytam. Jak powiedział Stephen King: "Pisz cztery godziny dziennie i czytaj cztery godziny dziennie…". A jak czytać, to coś w klimacie. Klimat znów będzie z końca wieku XIX, bo przygotowuję się powoli do pisania trzeciej części przygód Stanisława Berga.

2012-12-04

Wyniki konkursu

Konkurs na fotografię inspirowaną Trzecim brzegiem Styksu rozstrzygnięty. Pierwsze miejsce i główną nagrodę, czyli voucher na trzydniowy pobyt dla czterech osób w Ambasador Hotel Łódź, oraz wycieczkę po Łodzi śladami bohaterów powieści zdobywa praca Zofiówka autorstwa @grzegorz134. Drugie miejsce i egzemplarz książki zdobywa praca Zapuść się w Łodzi. Utoń w niej, albowiem idzie na dno autorstwa @niootka. Trzecie miejsce i egzemplarz książki zdobywa praca tam, gdzie psy już nie szczekają... autorstwa @babeuk. Gratulacje! Więcej szczegółów na stronie konkursu Od siebie mogę dodać, iż świetnych prac było więcej, jednak ich autorzy, wysyłając je, nie spełnili jednego ważnego wymogu – przy zdjęciu miał być fragment książki.

2012-12-03

W Starym Ratuszu

Recepta na udane spotkanie bez osoby prowadzącej? Wrodzone gadulstwo oraz znajomi na sali, których można wywołać do odpowiedzi. Tak było w czwartek w WBP w Olsztynie. O ile ciekawiej mówiło się o Liceum Wojskowym, gdy w pierwszym rzędzie siedział człowiek, dzięki któremu dało się tam żyć, mój wychowawca, Wiesław Żarczyński. O ile głębsza była dyskusja o kryminale retro, gdy naprzeciwko siedział jeden z najbardziej znanych autorów tego typu książek, Paweł Jaszczuk. Jak widzieli to inni, można sprawdzić tutaj