2016-06-30

Na korkowej tablicy…


… przy biurku zmiany. Zniknęła mapa Prus i plan Królewca. Poszły do szuflady. Oby się jeszcze przydały. Nacisnąłem send. Poszło. Ostatni dzień czerwca i pierwszego półrocza. Lubię okrągłe daty.

2016-06-29

Do odsłuchania

Ci, którzy nie mogli wczoraj słuchać audycji, mogą to zrobić teraz tutaj. Nie zabrakło mocnych słów czy kontrowersyjnych tematów, wszak to eter literacki, a do tego wolny. Wciąż gadam o tym zapełnianiu dwóch stron dziennie, właściwie powinienem zmienić płytę. Tyle że nie mogę. Bo wena jest dla amatorów i frajerów – powtórzmy, a reszta niech zapamięta. Problem w tym, że świat kocha nie rzemiochów, a artychów. Może więc przyjdzie czas na coś mocniejszego? Bo, jak pisał Stanisław Barańczak: 
" (…) co za blamaż, nie mieć w biografii
ani jednego rozwodu, dewiacji, większego nałogu,
kuracji psychiatrycznej, burzliwego romansu na boku,
pełnokrwistego podcięcia żył; jakieś szare gafy
zamiast tęczowych skandali; chandry trwające z tydzień

zamiast żeby z szacunkiem szeptano: „B. ma potworne
wielomiesięczne kryzysy”; żadnego dzwonienia po nocy
do przyjaciół z żądaniem wysłuchania nowego wiersza,
pożyczki na heroinę czy kaucję (…)"

2016-06-28

Literacki Wolny Eter


Dziś od 18.00 będę gościem Rafała Czachorowskiego w audycji Literacki Wolny Eter w Radiu Wnet. Porozmawiamy o powieści Rikszą do nieba. Zapraszam do słuchania tutaj

2016-06-27

Piąty fragment


Dostaję sygnały z Olsztyna, że Riksza wciąż jedzie, a do tego się podoba. Tak trzymać. Kierownicę też!

2016-06-24

Koniec roku szkolnego

Można go przeżywać na trzy sposoby, choć większość ludzi na dwa: jako uczniowie, a potem jako rodzice uczniów. Ja do tego dokładam jeszcze dwa zakończenia roku, kiedy byłem nauczycielem. Najlepsze były jednak te pierwsze, gdy opuszczało się gmach szkolny na dwa miesiące ze świadectwem w ręku. Mam za sobą sześć wyjść z tego budynku na zdjęciu, to iławska dwójka. Dziwna rzecz, ale zawsze na koniec roku szkolnego była piękna pogoda. Zawsze! Człek wracał do domu, cieszył się, a potem zaczynał zastanawiać, co zrobić z taką ilością wolnego czasu. Im byłem starszy, tym, paradoksalnie, gorzej z tym było. 30 lat temu przygotowywałem się do zagranicznej podróży, którą tu za jakiś czas opiszę.

2016-06-23

Nietuzinkowy pomysł na fabułę

Pisze Muminka na lubimyczytać: (…)" Nie sama intryga kryminalna jest tu najważniejsza, lecz portret wielonarodowościowej, wielojęzycznej osady. Autor barwnie opisuje nastroje społeczne, niepokoje, rozruchy i fale strajków, które dotykają największe łódzkie zakłady. W środowisku robotniczym nie brak szpicli, agentów carskiej Ochrony, różnych spekulantów i podżegaczy. 
Ponura atmosfera jest umiejętnie budowana przez autora, który wiedzie swoich bohaterów do szulerni, tancbud, nielegalnych kasyn i burdeli. Ciekawy jest tez wątek miłości detektywa Berga do aktorki Weroniki Krenz, która to rzuca się w wir warszawskiej rozrywki, to wraca skruszona do łódzkich korzeni. Gwiazdkę więcej daje właśnie za przedstawione realia i nietuzinkowy pomysł na fabułę. (…)" całość

2016-06-22

90. urodziny

Miał dożyć dziewięćdziesiątki, jak na człowieka z Wileńszczyzny przystało. Niestety, nie los chciał inaczej. Ale żyją jego książki i wiem, że będą z nami długo. Tadeusz Konwicki to jeden z najważniejszych dla mnie polskich pisarzy Lubię każdy z jego nurtów: i warszawski, i wileński. I książki stare, i te nowe. I lato lubię w jego powieściach, i zimę. Lubię dystans, jaki miał do siebie u świata. Często widziałem pisarza, jak przechadzał się, pochylony, ze splecionymi za plecami rękami, po Nowym Świecie i okolicach. Zawsze się zastanawiałem, dlaczego przestał pisać. Jak sam mówił, przestał pisać, bo wszyscy dziś piszą. Coś w tym jest.

2016-06-21

20 lat temu magister

Granatowy garnitur, czarna teczka w ręku i dusza na ramieniu. Tak ruszałem w czerwcowy, piątkowy poranek z Iławy do Olsztyna, na egzamin magisterski. Mówiłem od Jerzym Giedrojciu i paryskiej "Kulturze", a przysłuchiwała się temu komisja, w tym promotor pracy, profesor Janusz Kryszak z UMK w Toruniu. Broniłem pracy Twórczość poetycka Janusza Żernickiego. I jakoś obroniłem. Potem przez 6 godzin świętowaliśmy w pubie Beczka przy Warszawskiej z profesorem i resztą magistrów. Zdawało nas tego dnia czworo. Tomasz K. jest dziś operatorem filmowym, dwie koleżanki prawdopodobnie nadal pracują w zawodzie. Kiedy to minęło? Nie mam pojęcia. Jak wypada bilans zysków i strat? Tylko przez 2 lata pracowałem jako nauczyciel, przygotowanie pedagogiczne dawno mi już wygasło. Ale polonistą jestem nadal! Redagowanie artykułów (jeden etat), pisanie książek (drugi etat) – wszystko to wiąże się wszak z językiem. 4 tomy poetyckie, wiersze w 2 antologiach, opowiadania w 2 antologiach i 11 powieści – daje nam to 19 druków zwartych. Mogło być 20, dla równego rachunku, ale i tak nie jest źle. Jako ilustrację daję zdjęcie kartki z dziennika z tamtego dnia. I tak nikt nie odcyfruje, co tam jest napisane. Dwa ostatnie zdania: Jedno wiem, coś się skończyło. Niech się zacznie coś!  Dziś wiem, że tak się stało. Mimo pierwszego roku po studiach spędzonego w wiejskiej, 6-klasowej szkole (przed reformą), a drugiego w szkole-kombinacie w Olsztynie, gdzie było 12 klas VIII, jestem dziś tam, gdzie chciałem być.

2016-06-20

W pułapce?

Ilekroć zachodzę do empiku, Riksza leży. Nawet jej dużo, jest widoczna. Tylko dlaczego na półce z kryminałami? Raz zapytałem sprzedawcę (sam podszedł), dlaczego tu, a nie na półce z literaturą polską. Odpowiedział, że tak mają zatowarowane, czy jak się to nazywa. Popełniłem tych kryminałów kilka, z czego tylko jeden jest klasyczny, bo o gliniarzu szukającym zabójcy, a jestem już postrzegany jako "kryminalista". A przecież i Autoportret, i Riksza winny leżeć na innej półce. Wkurwia mnie to. Chociaż chyba jestem w odrobinę lepszej sytuacji niż kilka znajomych autorek, które po debiucie w nurcie tzw. literaturze kobiecej popełniły kilka rzeczy o wiele bardziej ambitnych.

2016-06-17

Gorzkie żale III

Skłonił mnie do tego wczorajszy artykuł, a właściwie jego początek. Dałem odsyłacz na fejsa i napisałem, że wena jest dla amatorów. Bo jest. Niestety, twórca dzisiejszy skazany jest na wiele więcej niedogodności. Ja na przykład nie muszę walczyć z redaktorami moich książek. Schody zaczynają się później. Autor współczesny nie głoduje. Autor współczesny musi za to błagać choćby o wzmiankę o książce w prasie. Autor współczesny musi się dobijać, dopytywać, czy książka do redakcji czy rozgłośni doszła. Często bez skutku. Wtedy przepadło. To już lepiej dać bibliotece na wsi. Albo Polakom na Wschodzie. Autor współczesny musi się pogodzić z faktem, że nie jest jedynym autorem w wydawnictwie. Że jest masa innych, z których część nawet nie wie, że ich książki są wydawane w Polsce. Ale licencja kupiona. Autor współczesny musi się pogodzić również z faktem, że nie jest ładną blondynką. Dla autora współczesnego zawsze zabraknie pieniędzy z puli Dyskusyjnego Klubu Książki, bo wszystko wydano na innego, za to znanego z telewizora.

2016-06-16

Ku spójnemu zakończeniu

Parę zdań o Krypcie Hindenburga w recenzji Polsko-niemieckie śledztwo, na blogu atramentowo mi: (…)" Dużo się dzieje. Akcja ma szybkie tempo, gdyż rozgrywa się w ciągu 7 dni w różnych miejscach Warmii i Mazur. Wszechwiedzący narrator przenosi czytelnika to tu, to tam, na szczęście informuje go, gdzie i kiedy rozgrywają się w danym momencie wydarzenia. Przenosi go też w czasy I i II wojny światowej, do 1934 i 1965 roku. To ważne, aby zrozumieć złożoność zagadki i losy osób zamieszanych w jej ukrycie lub rozwiązanie. W mnogością wątków i osób można się nieco zagubić, ale wraz z dynamicznym rozwojem akcji wszystko zmierza ku spójnemu zakończeniu. Nie powiem, byłam zaskoczona rozwiązaniem zagadki i tajemniczym artefaktem. W dodatku autor zostawił sobie furtkę do pisania dalszego ciągu przygód Tomasza Horna. W tym tomie jest dużo lepiej pod względem stylu i języka. Opisy miejsc skupiają się na ich rzeczywistym odzwierciedleniu (zwiedzałam sobie mój Olsztyn), ale mimo wszystko czuć, że autor je zna i lubi, a może i kocha. Powieść szybko się czyta dzięki krótkim podrozdziałom i urywaniu akcji w najciekawszym momencie, ciekawość czytelnika w takich momentach dodatkowo wzrastała. Na pewno łatwiej i szybciej będzie się czytało tę książkę osobom, które znają Warmię i Mazury. Krypta Hindenburga odkrywa przed czytelnikiem ludzkie natury. To niesamowite, jak niektórzy ludzie dążą po trupach do celu, dosłownie i w przenośni, ile są w stanie zrobić dla odnalezienia skarbu. Autor umiejętnie połączył ze sobą wątki historyczne z fikcją literacką, niebezpieczne przygody z wielotorowym śledztwem, a wszystko to razem umieścił na pięknej ziemi warmińsko-mazurskiej" całość

2016-06-15

Zmiany, zmiany

Odświeżyć zawsze warto, raz na jakiś czas. Zmienić tytuł też. Oto nowa odsłona mojego bloga.

2016-06-14

Lubię to!


Niewiele jest stron, które lajkuję na FB. Jestem wybredny. Ale tę musiałem. Już od dłuższego czasu mogę podziwiać nie tylko stare i nowe fotografie przedstawiające pociągi dworce kolejowe północno-wschodniej Polski, ale też dowiadywać się ciekawych rzeczy na temat rozwoju kolei w tym miejscu i w tych trudnych dla niej czasach. Wiele razy już tu wspominałem, że nie ma wśród moich książek żadnej, której przynajmniej jedna scena nie rozgrywałaby się w pociągu. Ciągle ktoś dokądś jedzie, przemieszcza się, drzemie w przedziale, ale też skacze po dachach wagonów. Bohater pisanej przeze mnie właśnie książki przed chwilą przesiadł się z jadącego z Warszawy pociągu Żelaznej Kolei Nadwiślańskiej na przejściu granicznym z Prusami w Mławie i jedzie dalej na północ.

2016-06-13

Na papierze

Pewnie już o tym pisałem, a może nawet pisałem, że już pisałem. Ale powtórzyć warto. Tekst na papierze to coś zupełnie innego od tekstu w komputerze, drogie dziewczynki i chłopcy. Coś, czego nie dostrzegłeś na monitorze, widzisz na wydruku. I nie chodzi tu tylko o błędy, literówki, podwójne spacje i takie tam. O głupoty chodzi, powtórzenia, dłużyzny. A zatem kolejny etap pracy przede mną i już się na niego cieszę, choć to praca, właściwie drugi etat…

2016-06-10

Ku widokowi


Nie jestem pewien, czy mecz otwarcia Mistrzostw Europy w piłce nożnej we Francji będzie mnie w stanie dziś wieczorem odciągnąć od tego widoku…

2016-06-09

Bo co może mały człowiek

Bo co może, co może mały człowiek, taki jak ja albo ty. Może pani, a może pan podpowie? My zgodzimy się z tym… Tekst tej piosenki wpadł mi w ręce kilka dni temu. Staś będzie ją śpiewał z dziećmi na koniec roku. Miło mi się zrobiło, bo piosenkę tę śpiewało i moje pokolenie! Pamiętam dokładnie jakiś apel w SP 2 w Iławie, starsza klasa wykonała ją wraz z układem choreograficznym! W oryginale piosenkę śpiewał zespół Gawęda, a mowa jest w niej o podwórku, jeździe rowerem czy grze w kapsle, czyli wszystkim tym, co już odchodzi niestety w niebyt. Kapsle to już w ogóle. Gdy wczoraj kolega z redakcji chciał przypomnieć sobie cały tekst i wrzucił w wyszukiwarkę frazę: "co może", wyszło mu: co może… zabrać komornik. To chyba znak czasów.

2016-06-08

Na wchód i na zachód…


… poleciały moje książki. Robert S., kolega z lat szkolnych, od dziesięcioleci mieszkający w Kanadzie, jak pisze, szykuje się na letnie wieczory miedzy innymi z Fabryką frajerów. Nie wiem z kolei, do kogo trafi Ornat z krwi, który włożyłem do koperty wraz z innymi książkami, nie swoimi. Zasilą ona akcję "Książka dla Rodaka", którą zaczęli ludzie z Olsztyna. Książki polecą w odwrotnym kierunku, mianowicie do Kazachstanu.

2016-06-07

Łuk Triumfalny

Książkę tę chciałem przeczytać dla czystej przyjemności. Nie w ramach lektur towarzyszących. Bo Remarque to nie tylko wojna i to, co po niej. To nie tylko Na zachodzie…, Trzej towarzysze, Droga powrotna. Zagłębiając się w niej, zastanawiałem się, dlaczego nie sięgnąłem po nią wcześniej. Ile jest jeszcze książek, które objaśniają świat, prawdziwie wzruszają, zadziwiają? I wciąż są aktualne, faszyzmu wszak nie pozbyliśmy się raz na zawsze, ostatnie wydarzenia są tego najlepszym przykładem. To opowieść o miłości, samotności, losie człowieka osobnego. O alkoholu, nie tylko calvadosie, o jedzeniu. O kruchości życia. Piękna! I tak naprawdę to chyba też stała się lektura towarzysząca, nie tylko pisaniu przeze mnie kolejnej konkretnej powieści, ale pisaniu w ogóle.

2016-06-06

Bumerang

Moja druga powieść nosi taki tytuł. Od wczoraj to też tytuł płyty winylowej, najnowszej w mojej kolekcji. Kortez to nowe odkrycie, odkryciem jest też dla mnie wyjątkowe brzmienie czarnej płyty. Dodam jeszcze, że ostatnią kupiłem sobie ponad ćwierć wieku temu. A jako że niedawno stałem się posiadaczem gramofonu, nowe czarne płyty trzeba zacząć kupować. Niestety, nie jest to tania przyjemność…

2016-06-03

Aleksander Minkowski

Nie wiem, czy kląć na media, że niemal nie odnotowały tego, czy mieć pretensję do siebie. Tak czy inaczej, z prawie 3-miesięcznym opóźnieniem odnotowuję tu odejście pisarza Aleksandra Minkowskiego (1933-2016). Powieść na młodzieży Gruby, potem sfilmowana. To z niej jest znany. Ale bardziej chyba z Szaleństwa Majki Skowron. Kilkanaście lat temu, gdy przygotowywaliśmy płytę o właśnie takim tytule, pochodzącym od tytułu jednego z utworów, zadzwoniłem do pisarza z prośbą o zgodę. Dostałem ją, pogadaliśmy miło. Mówiłem o swojej fascynacji książką, zresztą taka była prawda. Miał chałupę gdzieś nad Jeziorakiem. Niestety, w ostatnim czasie nie wydawał już tak gęsto i często jak kiedyś. I nie tam, gdzie wydaje choćby Wiesław Myśliwski. Szkoda.

2016-06-02

Całkiem zadowalający efekt

Kilka słów o nieco już zapomnianej mojej książce: "Wieczorny seans to solidny, rasowy kryminał z szybką akcją i ciekawie skleconym kryminalnym wątkiem. Ogólnie rzecz biorąc autor skorzystał z wielu dobrze znanych schematów, jednak każdy z nich zdołał na tyle zmodyfikować, by stworzyć całkiem zadowalający efekt końcowy. Przykładowo główny bohater to nie tylko "typowy" narwany glina, z tendencją do naginania prawa, lecz również za sprawą "serialowej żony" rodzaj lokalnego celebryty, a to już w kryminałach widok dość niecodzienny. Powieść czyta się bardzo dobrze. Dopracowana fabuła, ładnie rozwijająca się akcja, wyraziste postaci, a do tego sporo gorzkiego humoru i przemyśleń na temat współczesnego świata i życia. Do ideału zabrakło jeszcze nieco więcej elementów zaskoczenia i swoistego "pazura", niemniej jak już wspomniałam całość prezentuje się na bardzo przyzwoitym poziomie". całość

2016-06-01

Na Wywrocie

Dziwna strona, kiepsko się ładuje. Ilustrację daję na przekór. Ale co miałem przeczytać, przeczytałem. Oto znalazłem się w przeglądzie współczesnych autorów kryminałów. "Krzysztofa Beśkę z pewnością nie można nazwać autorem jednego gatunku. W całej swojej dotychczasowej twórczości nie napisał jeszcze „czystego” gatunkowo kryminału (…) Krzysztof Beśka tworzy wielowątkowe i wielopłaszczyznowe powieści, w których kryminalna historia, choć stanowi główny trzon fabuły, nie jest jedyną. Obok pojawiają się wątki obyczajowe, a nawet romansowe. Seria kryminalna retro jest jedną z wielu napisanych dotychczas przez Krzysztofa Beśka. Tak różnorodny pisarz z pewnością zadowoli nawet najbardziej wymagających czytelników." całość tutaj