2014-12-31

Czytać i być czytanym

Brzmi prawie jak kochać i być kochanym. I jest równie ważne. W tym roku pochłonąłem tylko 15 książek. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że były naprawdę grube, więc nie mogłem ich też zabierać do tramwaju. Zresztą w środkach komunikacji publicznej ciężko czytać, bo wszyscy przed komórki pierdolą. Tak czy inaczej – oto wynik. W przyszłym założyłem, że będzie ich co najmniej 20. Choć są tacy, którzy planują przeczytać książek tyle, ile rok ma tygodni. Powodzenia.

2014-12-30

2014-12-29

Stanisław Barańczak 1946-2014


7.11.79 NIGDY NAPRAWDĘ

Nigdy naprawdę nie marzłem, nigdy
nie żarły mnie wszy, nigdy nie zaznałem
prawdziwego głodu, poniżenia, strachu o własne życie:

czasami zastanawiam się, czy w ogóle mam prawo pisać


Kiedyś ktoś pokazał mi ten wiersz Stanisława Barańczaka. Mnie, studentowi jeszcze, człowiekowi aspirującemu dopiero do miana poety. Wiele w tym prawdy, po latach mogę to stwierdzić. Barańczaka ceniłem przede wszystkim jako poetę, w latach studiów zaczytywałem się jego wierszami. Książka 159 wierszy często mi towarzyszyła, czego dobrym dowodem są znalezione w niej po latach karteczki z godzinami odjazdów i przyjazdów pociągów. Włóczyłem się, podróżowałem i czytałem. Właśnie Barańczaka, który jak nikt potrafił pisać na przykład o zimie. I zimą odszedł (tego samego dnia, ale 22 lata wcześniej, zmarł mój ojciec...) Po latach, przygotowując swój debiut prozą, Wrzawę, cytowałem wiersz Dyletanci. Trochę złośliwie, przyznam, ale wtedy znów był ze mną. I pewnie już zostanie.

2014-12-20

Przed epilogiem

Zakończyłem pracę nad trzecim, ostatnim rozdziałem najnowszej książki. Nasz bohater miał się stać sławny za sprawą pewnego filmu opublikowanego w sieci. Na szczęście nasi wpadli w ostatniej chwili i rzucili wszystkich na ziemię. Przede mną epilog, wszak kłopoty jeszcze się nie skończyły…

2014-12-19

Saga

Przebrnąłem. Żeby zrozumieć tę książkę, trzeba znać choć trochę historię Turcji. Trzeba chcieć ją poznać. Dużo tam jest o życiu, o jedzenie, o ich codzienności, problemach (choć zaprzyjaźniony autor K. kilka dni temu powiedzieć: jakie ci Turcy mogą mieć problemy?). Wszystkiego tego szukałem i to znalazłem. Ale to też powieść na wskroś europejska, rodzinna saga jak Buddenbrookowie Manna. Nie straciłem czasu, a to najważniejsze.

2014-12-17

Witkacy na dziś


Dwa razy. – Znam wartość swojej twórczości, więc nie przejmuję się opinią kilku jednostek, które nie rozumieją, „co autor miał na myśli”. Podzielam tu zdanie Witkiewicza. Ja również „mam wstręt taki do hołoty umysłowej, że rzygam” – powiedziała jedna panna z Białej Podlaskiej, po czym z zimną krwią wraz ze swoim chłopakiem zabiła nożem jego rodziców, bo nie akceptowali tego związku. Nieźle. Drugi Witkacy na dziś? Pisze W., mój wychowawca z Liceum Wojskowego: „Żyjący wspomnieniami z OLW i „kultowym” wykładem dotyczącym higieny zapominają, że wtedy pojawiły się też cytaty z Witkacego „Narkotyki. Niemyte dusze” –na przykład o tym, jak należy się golić i ile czasu namydlać twarz (niektórzy wrócili do tej techniki, może podświadomie, bo Witkac odnosił się w tej książce i do psychoanalizy). Dla przypomnienia, namydlać twarz należy do czasu, aż ręka nie omdleje. Nie dotyczy to oczywiście namydlania innych części tylko męskiego ciała."

2014-12-16

Już wiszę…

…w gmachu Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie. Dobrzy ludzie widzieli i przysłali zdjęcie. Ależ to miłe! Wisieć też.

2014-12-11

Ludzie są głównymi aktorami


Pisze Krzysztof Mroczko: „(…) Muszę w tym miejscu przyznać, że Pozdrowienia z Londynu bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Zamiast przydługich opowieści o wyglądzie łódzkiej ulicy AD 1892, jest szybko krocząca do przodu akcja. Opisy są, ale właśnie wynikają w jakiś sposób z akcji, umotywowane fabułą stanowią jej kostium, nie dominując w tak wyraźny sposób. Niezależnie od tego, czy znajdujemy się w fabryce czy szulerni, to ludzie są głównymi aktorami. Dzięki temu mamy powieść, nie przewodnik po dawnej Łodzi. Jednocześnie jest to powieść retro z prawdziwego zdarzenia, posiadająca odpowiedni klimat. Jest po prostu dobrze, proporcje zostały zachowane, czytelnik może po prostu rozkoszować się lekturą. Fabuła powieści też powinna zadowolić nawet najbardziej wybrednych miłośników powieści kryminalnej. Autor po raz kolejny sięgnął po motyw już ograny, ten użyty w Pozdrowieniach z Londynu jest chyba najbardziej znany z możliwych, bo któż nie słyszał o słynnym londyńskim mordercy? Ambitne to zadanie, bardzo łatwo polec w tym boju. Wypada w tym miejscu pogratulować Krzysztofowi Beśce udanego zmierzenia się z legendą. W tym pojedynku polski pisarz okazuje się zwycięzcą. Intryguje na tyle sprawnie, by przykuć uwagę czytelnika jednocześnie wodząc go za nos. Za to przecież kochamy kryminały, prawda? Można znaleźć jakieś słabsze elementy powieści, trzeba jednak czytać uważnie. Największym chyba jest nadto kwiecisty język, jakim posługuje się Beśka (ten grzech wyznaje sam autor na swoim blogu). Do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego ojciec ukochanej Berga „odbył studia”. Niemniej jednak autor nie męczy nadmiernie swojego czytelnika, tym bardziej że udaje mu się snuć ciekawą intrygę, która skutecznie odciąga uwagę od pisarskich potknięć. Przyznaję też, że czekam z dużą niecierpliwością na zapowiadaną już kolejną część cyklu, Dolinę Popiołów. Jeśli Krzysztof Beśka utrzyma zwyżkujący poziom, możemy spodziewać się czegoś naprawdę godnego uwagi. Pozdrowienia z Londynu udowodniły, że to pisarz o bogatej wyobraźni i dużej sprawności fabularnej. Warto poświęcić chwilę i sprawdzić to na własną rękę. (…)” całość

2014-12-10

Kolejna cegła

Dotarły do mnie wieści z frontu robót nad najnowszą książką. Okładka już jest, ale pochwalę się jedynie niewielkim jej fragmentem. Znaczącym, myślę, wszak tramwaj czternastka jeździł po Warszawie przed wojną, jeździ i dzisiaj, a to ma duże znaczenie. Wiem już także, że Autoportret z samowarem będzie miał 528 stron. I to bez kombinowania z czcionką i marginesami, sztucznego dmuchania i takie tam. Po prostu włożyłem w tę powieść masę wysiłku, serca i nerwów! W skracanie zresztą też, choć pewnie ciężko w to uwierzyć… Będzie więc cegiełka – i dobrze! Uważam, że jak człowiek płaci w księgarni te 39,90,-, to należy mu się co najmniej kilka, a może nawet kilkanaście dni czytania. Wstyd wołać tyle samo za broszurę.

2014-12-08

Wystawa

Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie, w związku z 10-leciem literackiej nagrody Warmii i Mazur Wawrzyn, przygotowała specjalną wystawę. 10 dużych tablic, a na nich my, laureaci tej wspaniałej nagrody, zdjęcie i parę słów od  autora. Wystawa będzie krążyć po całym województwie, więc wszędzie obejrzą sobie nasze twarze. Myślę, że to świetna promocja czytelnictwa w regionie, a towarzystwo doborowe.

2014-12-05

Nagrodzony?

Zauważyłem to, bo trudno tego nie zauważyć. I napisałem o tym w Trzecim brzegu Styksu, na samym początku. Że bywa, że w mieście Łodzi dzieje się źle. Ale zrobiłem to na tyle delikatnie, że nikt z mieszkańców miasta nigdy się do mnie o to nie przyczepił.  Miastu przypięto łatkę, wystarczyło kilka zdarzeń. Co z tego, że codziennie w Warszawie dzieje się coś strasznego. Ważne, że znów się coś stało w Łodzi. Tymczasem niejaki Michał Matys właśnie dostał nagrodę imienia Kapuścińskiego za tekst Łódź, miasto przeklęte. Za rzetelność i obiektywizm. Tylko że to jest rzetelność i obiektywizm na miarę "Gazety Wyborczej". Nic więc dziwnego, że wielu ludzi w Łodzi trochę się zdenerowowało. Ja też. 

2014-12-03

Centrum weterana

Centrum weterana w Warszawie, przy Puławskiej, przyjmie pierwszych rekonwalescentów już za parę dni. A w książce, którą właśnie mam na warsztacie, już działa! I jest chyba mniej przyjemnym miejscem.

– Może i dobrze – westchnął podoficer. – Takie miejsca jak to, stworzyli nie po to, bo ich gryzło sumienie, że ten czy ów ranny w misji musi czekać pół roku w kolejce do specjalisty. Chuj ich obchodzą nasze połamane gnaty, nie ma się co łudzić. Chodzi przede wszystkim o to, żeby pozbawić nas pamięci. Temu ma służyć faszerowanie ludzi co dzień prochami. Tak naprawdę przecież nie wiesz, co łykasz. Siostra przyniosłaby ci w kieliszeczku truciznę i kazała połknąć, zrobiłbyś to. Bo jesteś nauczony posłuszeństwa, wykonywania poleceń. A jedzenie?
Nowy i Mirski jak na komendę przestali poruszać szczękami.
– Co masz na myśli? – zapytał Nowy, przełknąwszy szybko to, co miał w ustach.
– Nie urodziłem się wczoraj, więc wiem doskonale, że dosypują nam do żarcia drugie tyle tego syfu, który łykamy pod postacią tabletek i kapsułek. Nie, nie poczujesz ani zmiany w smaku, ani w zapachu. Już ktoś nad tym popracował, ktoś wziął za to działkę od rządu…

2014-12-01

Na Brukselskiej

Okazałem się jedynym autorem powieści kryminalnych i chyba też jedynym prozaikiem w tym towarzystwie. W niedzielny wieczór, w rozmowie z Rafałem Czachorowskim, promowałem Pozdrowienia z Londynu, a także już Autoportret z samowarem, którego jedna z kluczowych scen rozgrywa się niedaleko, bo w Parku Skaryszewskim. Wczorajsze spotkanie na Brukselskiej w ramach Festiwalu Dużego Formatu uważam za miłe i bardzo wartościowe.